Bułgaria zakręci kurek Rosji. Węgry i Słowacja bez gazu?
Bułgaria zapowiedziała, że od 2027 r. wstrzyma tranzyt rosyjskiego gazu do Węgier i Słowacji. Dla rządu Viktora Orbána to poważny problem – Budapeszt wciąż deklaruje, że nie zamierza rezygnować z dostaw od Gazpromu - informuje "Rzeczpospolita".
Bułgaria ogłosiła, że będzie przestrzegać wszystkich decyzji Unii Europejskiej dotyczących eliminacji rosyjskiego gazu. To oznacza, że od 2027 r. zamknie swój odcinek gazociągu Turecki Potok, którym surowiec trafia na Węgry i Słowację.
– Oczekuje się, że do 1 stycznia 2028 r. zużycie rosyjskiego gazu w Europie zostanie całkowicie wyeliminowane – powiedział bułgarski minister energii Żeczo Stankow w rozmowie z Politico. Dodał, że Sofia planuje już wspólne regionalne przetargi na zakup amerykańskiego LNG, który mógłby być dostarczany przez terytorium Bułgarii - podaje "Rz".
Premier Bułgarii Rosen Żeliazkow potwierdził to stanowisko w ubiegłym tygodniu podczas szczytu ONZ w Nowym Jorku. – Przyłączymy się do decyzji UE o zaprzestaniu tranzytu rosyjskiego gazu ziemnego – podkreślił.
200 mln zł na kwiatach – biznes, który kwitnie. Karol Pawlak w Biznes Klasie
Orbán mówi "nie", ale problem się zbliża
Na Węgrzech reakcja na te zapowiedzi jest zgoła odmienna. Szef węgierskiej dyplomacji Péter Szijjártó w ostatnich dniach dwukrotnie stwierdził, że Budapeszt nie zrezygnuje z dostaw od Gazpromu. – Jesteśmy odizolowani od morza. Byłoby wspaniale, gdybyśmy mieli terminal LNG, ale tak nie jest – tłumaczył.
"Rz" podaje, że eksperci zwracają uwagę, że to nie brak dostępu do morza jest problemem. Przykłady Austrii czy Czech pokazują, że państwa śródlądowe potrafiły zdywersyfikować dostawy, korzystając z istniejącej infrastruktury w regionie.
Zdaniem analityków uruchomienie większych dostaw LNG, a także zwiększenie przepływów gazu z Norwegii, jest w pełni wykonalne. Stankow wskazywał, że do końca obecnych kontraktów z Gazpromem jest wystarczająco dużo czasu, by przygotować alternatywne kierunki.
Źródło: Rzeczpospolita