Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Madejski
Mateusz Madejski
|

Bunt przedsiębiorców. Policja ostrzega przed więzieniem. "Nie przestraszę się"

141
Podziel się:

Policja odwiedza kluby nocne, które są otwierane we Wrocławiu mimo obostrzeń. Funkcjonariusze mówią o odpowiedzialności karnej za narażenie życia i zdrowia, co jest zagrożone nawet 8 latami więzienia. - My nie mamy innego wyjścia - odpowiadają przedsiębiorcy.

Bunt przedsiębiorców. Policja ostrzega przed więzieniem. "Nie przestraszę się"
Policja kontrolowała lokale w całej Polsce. We Wrocławiu przestrzegała organizatorów imprez przed surowymi karami (East News, Marek M Berezowski, REPORTER)

We Wrocławiu, mimo lockdownu, można wejść do niektórych klubów nocnych. Niedawno odbywały się tam na przykład spotkania partii Strajk Przedsiębiorców. Warunkiem wejścia do lokalu na zabawę było wypełnienie deklaracji o przystąpieniu do ugrupowania.

Do lokali przyszli również funkcjonariusze policji i przedstawiciele sanepidu. Jak opowiada money.pl Leszek Kuczyński, właściciel dwóch wrocławskich klubów Wall Street i Boogie, policja nie tylko wylegitymowała kilkadziesiąt osób, ale mówiła również o "poważnych konsekwencjach" imprez.

Funkcjonariusze mieli mówić o możliwości popełnienia przestępstwa z art. 165 Kodeksu karnego. Ten dotyczy "sprowadzania niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób" i jest zagrożony karą więzienia nawet do 8 lat.

Zobacz także: Puste stoliki, długi, prośby o pomoc. "Liczmy, że szczepionki zmienią sytuację"

Policja przestrzega

Według uczestników imprez o możliwości popełnienia przestępstwa policjanci mieli informować przede wszystkim organizatorów imprez, ale ostrzeżenia czasem mieli słyszeć również ich uczestnicy.

Wrocławska policja nie zaprzecza, że takie słowa padły. Ostrzeżenie przed organizowaniem imprez opublikowano również na stronie wrocławskiej komendy . Tam też było odniesienie do artykułu 165.

Czy jednak naprawdę organizatorom wrocławskich imprez grożą tak poważne kary? Policja informuje, że "prowadzi obecnie czynności w związku z podejrzeniem popełnieniem przestępstw".

Wrocławska prokuratura podaje zaś, że ona żadnych postępowań w tej sprawie nie prowadzi, a zawiadomienia od policji w tej sprawie jeszcze nie wpłynęły.

Leszek Kuczyński mówi natomiast money.pl, że ma zeznawać w przyszłym tygodniu w sprawie imprez - na razie jednak w charakterze świadka. Jak mówi, ma wrażenie, że jest poddawany "presji" przez państwo, żeby nie uczestniczył w buncie przedsiębiorców.

"Muszę się otworzyć"

- Jednak się nie boję - zapewnia. Dodaje, że jest w stałym kontakcie z prawnikami i jest przekonany, że rządowe obostrzenia są po prostu niekonstytucyjne.

- Będę się dalej otwierał. Mam gigantyczne straty i po prostu zmusza mnie do tego sytuacja ekonomiczna, muszę zadbać o rodzinę. Nie jestem jedyny w takiej sytuacji. Uczestniczę w spotkaniach przedsiębiorców, proszę mi wierzyć, to są dramatyczne historie. Obostrzenia zabijają naszych przedsiębiorców, boję się, że mogą ich też zacząć zabijać zupełnie dosłownie - opowiada.

- Nie rozumiem, czemu rząd ucieka od odpowiedzialności i nie chce wprowadzić stanu klęski żywiołowej - dodaje. Według niego otworzyłoby to drogę do odszkodowań dla przedsiębiorców i ci nie musieliby się buntować. Natomiast obecna państwowa pomoc, zdaniem przedsiębiorcy, jest niewystarczająca i zdecydowanie niższa niż w sąsiednich krajach.

Przed surowymi karami dla zbuntowanych przedsiębiorców przestrzega rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Ciarka. - Jeśli dochodzi do sytuacji, w których są znamiona popełnienia przestępstwa, wysyłamy to do prokuratora i tu należy się liczyć z zarzutami karnymi - mówił Ciarka w programie "Newsroom".

W ostatnich dniach wielu przedsiębiorców otwiera swoje biznesy mimo rządowych obostrzeń. Zdarzają się kary, które są nakładane przez sanepidy i wynoszą maksymalnie 30 tys. zł. Nie było dotąd jednak przypadku, w którym taki przedsiębiorca zostałby skazany w procesie karnym.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(141)
Jerzy Jerzy
3 lata temu
Policja robi naloty na kluby i restauracje, ale jakoś omija burdele czy tzw. "salony masażu erotycznego", które pracują bez przerwy i bez restrykcji. Dlaczego?
Onyx
3 lata temu
Już kiedyś to było... Milicja zbrojnym ramieniem narodu... Czy jakoś tak. Pisowscy policjanci dzielnie kultywują niechlubne tradycje Milicji Obywatelskiej. Tamci też mówili, iż mają prawo. Ci też mówią. Tyle, że mówią. W odróżnieniu od tamtego reżimu ten pisowski jeszcze sobie z niezależnym sadownictwem nie poradził. I nie poradzi. Opór społeczny jest już zbyt duży. Pytanie nie czy, a kiedy ten niechlubny okres w historii Polski się zakończy. Precz z PiSem i ich pachołkami w granatowych mundurach. Wstyd mi, że przez wiele lat miałem taki sam orzełek na czapce jak współcześni funkcjonariusze. Teraźniejsi skutecznie zniszczyli to, co udało się zbudować po 1989 r. Prestiż swojej formacji. Szkoda. Wielka szkoda.
Dramat
3 lata temu
Funkcjonariusze mówią o odpowiedzialności karnej za narażenie życia i zdrowia... Co Dlaczego funkcjonariusze martwią się o moje zdrowie i moich znajomych !?
Ann
3 lata temu
Popieram wszystkich przedsiębiorców,nie dajcie się zastraszyć bezprawnymi rozporządzeniami.
Nie prawnik
3 lata temu
Skarżący powinien udowodnić związek przyczynowo-skutkowy , czyli: czy to wizyta w klubie dała w efekcie zarażenie, w sytuacji gdy skarżący w klubie nie musiał przebywać. Więc art. na który powołuje się policja nie będzie mieć zastosowania. Natomiast art.58 ustawy o policji mówi wyraźnie że policjant ma OBOWIĄZEK odmówić wykonania rozkazu którego wykonanie mogło by złamać prawo.
...
Następna strona