Burza wokół milionów z KPO. Ministra opublikowała długi wpis
Dotacje z KPO, zamiast iść na rozwój polskich firm, miały być przeznaczone przez niektóre przedsiębiorstwa na jachty, saunę, meble, czy ekspresy do kawy. Te doniesienia wywołały wiele kontrowersji w piątek. Sprawę skomentowała ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
"Można nie robić nic - taką ścieżkę wybrał PiS blokując przez 2 lata KPO. A można wziąć byka za rogi i podjąć się realizacji w 2 lata największego projektu rozwojowego dla Polski. I tak zrobiliśmy my" - napisała szefowa MFiPR Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w piątek na platformie X.
"Wszystko zostanie sprawdzone tak, że mysz się nie prześliźnie"
W ten sposób odniosła się do burzy, jaka wybuchła w sieci po tym, jak ujawniono, na co miały pójść miliony z Unii Europejskiej. Money.pl już opisał, że według wielu doniesień przedsiębiorcy mieli starać się o dotacje m.in. na zakup mobilnych ekspresów do kawy, jachtów, basenów, sauny czy garderoby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czego Polacy oczekują od Nawrockiego? "Żeby nie narobił większego bałaganu"
"Podpisaliśmy w półtora roku ponad 824 tys. umów. I owszem, przy tak ogromnej skali inwestycji mogą niestety zdarzyć się nietrafione umowy. Wówczas trzeba natychmiast zadziałać - kontrolnie i naprawczo. I takie działania zostały podjęte. Zarządzona została kontrola, odwołałam (2 tygodnie temu) odpowiedzialną za program szefową PARP. Wszystko zostanie sprawdzone tak, że mysz się nie prześliźnie. Przy czym warto podkreślić, że budzący kontrowersje program to zaledwie 0,6 proc. KPO - dotyczy małych i średnich przedsiębiorców, którzy ucierpieli w covidzie. Cel programu jest więc słuszny" - dodała ministra.
"Idziemy dalej. Bo KPO to ogromna szansa rozwojowa dla Polski, zwłaszcza dla tej lokalnej, która dramatycznie potrzebuje inwestycyjnego wsparcia. I wiem, że jest wielu, którzy uważają, że mieszkańców mniejszych miejscowości należy zostawić samym sobie, każdy ma radzić sobie sam, a inwestycje rozwojowe to fanaberie - lepiej trzymać pieniądze w skarpecie" - dodała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
"I na koniec: oprócz wielu uczciwych obywateli, którzy pytają o KPO z troski o dobro wspólne (i należy im się jasna i pełna informacja), od pewnego czasu widać wzmożenie anonimowych kont. Nagłaśniają one pojedyncze, wyjęte z kontekstu umowy i próbują zohydzić cały projekt. Nie dajmy im tego zrobić" - apeluje ministra.
Źle wydane pieniądze, będą musiały być zwrócone
"Ani jedna złotówka z KPO nie zostanie zmarnowana. W Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości trwa szczegółowa kontrola. Tam, gdzie wykryjemy nieprawidłowości, będziemy reagować natychmiast - włącznie z odebraniem środków wszędzie tam, gdzie doszło do nadużyć" - poinformował również w piątek rzecznik rządu Adam Szłapka.
- Nie zaakceptuję żadnego marnowania środków z KPO - zadeklarował premier.
Przypomnijmy, że przedsiębiorcy z branży gastronomicznej i hotelarskiej (HoReCa) składają wnioski o pieniądze z KPO, dzięki którym mogą zdobyć pieniądze na inwestycje. Chodzi o 1,2 mld zł z 250 mld zł z całego KPO, które przypada na tę branżę. Głównym zadaniem programu jest wsparcie modernizacji mikro i małych firm, doposażenia ich w nowy sprzęt, a także ewentualnej dywersyfikacji ich działalności.