Grenlandia wybiera. Trump składa ważną obietnicę
We wtorek 11 marca Grenlandczycy wybiorą nowy parlament. Wynik wyborów może zadecydować o niepodległości wyspy od Danii. Prezydent USA Donald Trump zapowiadał przejęcie Grenlandii, a w swoim ostatnim wpisie w mediach społecznościowych wspomniał o miliardowych inwestycjach.
Lokale wyborcze w zamieszkałej zaledwie przez 56 tys. osób największej wyspie świata otwarte będą od godziny 9. do 20. czasu lokalnego (od 12. do 23. czasu w Polsce). Z powodu braku infrastruktury i trudnych warunków arktycznych na Grenlandii nie przeprowadza się sondaży przedwyborczych ani exit poll. Pierwsze wyniki wtorkowych wyborów powinny być znane w nocy z wtorku na środę.
Wybory na Grenlandii
Grenlandczycy wybierają 31 przedstawicieli do jednoizbowego parlamentu (Inatsisartut). Mogą głosować na sześć partii, w tym na lewicową Inuit Ataqatigiit (IA) obecnego premiera Egede oraz będącą w koalicji rządowej socjaldemokratyczną partię Siumut. Oba ugrupowania opowiadają się za niepodległością wyspy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak filozof stworzył giganta branży motoryzacyjnej? Krzysztof Oleksowicz w Biznes Klasie
Trzecią siłą w obecnym parlamencie jest populistyczna partia Naleraq, która od lat najmocniej opowiada się za niepodległością Grenlandii od Danii i rozwijaniem lokalnej gospodarki. Ugrupowanie to promuje mocny sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, opowiadając się za podpisaniem nowej umowy obronnej z USA, bez pośrednictwa Danii, oraz za zawarciem porozumień gospodarczych.
Nową partią startującą w wyborach jest Qulleq, które popiera szybką niepodległość oraz rozpoczęcie wydobycia ropy naftowej na wyspie.
W obecnym parlamencie mniejszą rolę odgrywają liberalna partia Demokraci oraz konserwatywna Attasut, która tradycyjnie opowiada się za utrzymaniem więzi z Danią.
Jedna trzecia PKB Grenlandii pochodzi z dotacji od rządu w Kopenhadze. Ogłoszenie niepodległości wiązałoby się z utratą tych funduszy.
Zainteresowanie Donalda Trumpa Grenlandią
W kampanii zdecydowanie najważniejszym tematem była kwestia niepodległości, która ożywała za każdym razem, gdy prezydent USA Donald Trump mówił o przejęciu Grenlandii. Opowiadający się za uniezależnieniem kraju od Danii premier Mute B. Egede oświadczył, że jego wyspa "nie jest na sprzedaż", a o jej przyszłości zdecydują Grenlandczycy.
Polityk stwierdził w wywiadzie dla duńskiego nadawcy publicznego DR, że jeśli pozostanie u władzy, stworzy rząd z partii dążących do niepodległości. Pierwszym zadaniem nowego gabinetu miałoby być opracowanie planu dojścia do tego celu.
Jeszcze w nocy z niedzieli na poniedziałek, gdy kampania na Grenlandii była na finiszu, Donald Trump na platformie Truth Social zaoferował mieszkańcom wyspy "miliardy dolarów" amerykańskich inwestycji. Obiecał, że staną się bogaci.
Grenlandzkie władze dopuszczały do tej pory sojusz z Amerykanami, ale czysto gospodarczy - chciały współpracować na przykład przy wydobyciu krytycznych metali, których dostępność staje się coraz łatwiejsza na skutek topnienia lodu oraz przy rozbudowie infrastruktury.
Obecnie Grenlandia utrzymuje się głównie z rybołówstwa i ma nadzieję na rozwój turystyki. Wyspa boryka się jednak z wieloma problemami społecznymi - rocznie dochodzi tam do 40-50 samobójstw. Usługi społeczne są kosztowne z powodu dużych odległości, główne miasta i osady rybackie nie są połączone drogami, a transport odbywa się za pomocą statków, śmigłowców lub lokalnych samolotów.
Wyspa nie dysponuje własnymi lekarzami ani pielęgniarkami, a medycy są sprowadzani na tymczasowe kontrakty z innych krajów nordyckich.
Wyniki wyborów do grenlandzkiego parlamentu będą z niepokojem obserwowane przez rząd w Kopenhadze, który po zapowiedzi Trumpa o chęci przejęcia wyspy rozpoczął rozmowy z rządem Grenlandii na temat rozszerzenia autonomii, m.in. o kwestie zagraniczne. Jednocześnie pogorszyły się stosunki Danii z USA po zarzutach Trumpa, że Duńczycy nie wywiązują się z obowiązku zapewnienia obrony Grenlandii.