Ceny ropy stabilizują się po wcześniejszych spadkach. Tego spodziewają się eksperci
Ceny ropy naftowej ustabilizowały się we wtorek, choć osiągnęły nieco wyższy poziom. Stabilizację wsparło osłabienie dolara oraz rosnące obawy związane ze spowolnieniem gospodarczym w Stanach Zjednoczonych. Duże wzrosty hamuje też niepewność związana ze skutkami "wojny celnej".
Ropa naftowa podrożała we wtorek, jednak ten wzrost był symboliczny. Kontrakty terminowe na ropę Brent zakończyły notowania o 28 centów (0,4 proc.) wyżej, osiągając poziom ok. 69,5 dolarów za baryłkę, po wcześniejszym spadku do 68,6 dol. Z kolei amerykańska ropa West Texas Intermediate zyskała 22 centy (0,3 proc.), osiągając poziom 66 dolarów za baryłkę - również po wcześniejszych spadkach. W środę ten trend się utrzymał - zmiana cen nie przekroczyła nawet pół procenta.
Słaby dolar wspiera ceny ropy, obawy o recesję ograniczają wzrosty
Powody niskich cen są mieszane. Jedną z kluczowych jest kurs dolara. Indeks osiągnął najniższy poziom od czterech miesięcy, co sprawia, że ropa staje się tańsza dla zagranicznych nabywców. System ekonomicznych naczyń połączonych jest jedna bardziej skomplikowany.
Amerykańskie ceny akcji, które również wpływają na rynek ropy, ponownie spadły, pogłębiając największą wyprzedaż od miesięcy. Indeks S&P 500 zanotował największy dzienny spadek od połowy grudnia, a Nasdaq stracił 4,0 proc., co było największym jednodniowym procentowym spadkiem od września 2022 roku.
Na rynek ropy wpłynęły też niejasne deklaracje prezydenta USA. Donald Trump poinformował we wtorek, że polecił wprowadzenie dodatkowych 25 proc. cła na stal i aluminium z Kanady, co oznacza, że stawka sięgnie 50 proc. W przypadku innych ceł amerykański prezydent wykazuje się niezrozumiałą polityką, bo daniny dotyczące np. Meksyku zostały wprowadzone, a następnie częściowo zniesione.
Eksperci przewidują stabilizację
Według analiz firmy Emkay, ceny ropy mają pozostać w stabilnym przedziale i utrzymać się na poziomie od 70 do 75 dolarów za baryłkę przez najbliższe miesiące. Analitycy zrewidowali swoją wcześniejszą prognozę, która zakładała przedział 75-80 dolarów.
Analitycy wskazują, że mimo czynniki takie jak ograniczenie produkcji OPEC+ i konflikty w Europie i na Bliskim Wschodzie, nie zdołały wyrwać ropy z jej przedziału cenowego. Cięcia produkcji uchroniły ceny przed dalszym spadkiem, ale nie pchnęły ich znacząco w górę.
Pewne znaczenie dla cen mają też dążenia Stanów Zjednoczonych. Amerykańska produkcja ropy naftowej ma osiągnąć w tym roku rekordowe wyniki. Średnie wydobycie jest prognozowane na poziomie 13,61 miliona baryłek dziennie, podała we wtorek amerykańska Agencja Informacji Energetycznej (EIA). A to oznacza, że Stany Zjednoczone próbują w jak największym stopniu uniezależnić się od dostaw.