Co dalej z dolarem? Ekspert dostrzega możliwą zmianę na horyzoncie
Amerykański Fed obniżył stopy o 25 punktów bazowych. Wbrew oczekiwaniom dolar wcale jednak nie słabnie. Marek Rogalski z DM BOŚ tłumaczy paradoksalną reakcję rynku i kreśli scenariusz, w którym amerykańska waluta może wrócić do wzrostów. Kiedy?
Środowa decyzja Rezerwy Federalnej o obniżce stóp procentowych o 25 punktów bazowych nie przyniosła spodziewanej przeceny dolara. Wręcz przeciwnie: amerykańska waluta pokazuje oznaki stabilizacji, co zaskakuje wielu obserwatorów rynku. W czwartek dolar podrożał względem złotego o 3 grosze, czyli 0,75 proc. To wyraźny wzrost - z poziomu 3,59 do 3,62 zł.
Dlaczego inwestorzy nie sprzedają dolara mimo rozpoczęcia cyklu obniżek? Odpowiedź tkwi w szczegółach komunikatu Fed i projekcjach gospodarczych na kolejne lata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pomysł podpatrzył na stołówce. Dziś ma 35 lat i 220 mln zł przychodów - Mateusz Tałpasz
Paradoksalna siła dolara
Marek Rogalski, główny analityk rynkowy DM BOŚ, w rozmowie z money.pl zwraca uwagę na paradoks obecnej sytuacji. - Dziewięć na 19 biorących udział w ankiecie członków Fed (efektem ankiety jest tzw. dot plot, czyli wykres "kropkowy" odzwierciedlający poglądy 19 członków FOMC na przyszłość gospodarki i oczekiwany poziom stóp proc. - red.) oceniło, że stopy procentowe spadną w tym roku jeszcze o 50 punktów bazowych, a rynek wycenia z 89 proc. prawdopodobieństwem kolejny ruch w październiku. A jednak rynek jakoś nie sprzedaje w czwartek dolara - analizuje ekspert.
Dlaczego tak się dzieje? Rogalski wskazuje na fundamentalną zmianę w postrzeganiu amerykańskiej gospodarki przez sam Fed.
Z wczorajszego komunikatu wynika, że Fed stawia na scenariusz soft-landingu, czyli tzw. łagodnego lądowania gospodarki w najbliższych latach. Prognozy dla PKB na lata 2025-27 poszły nieznacznie w górę - wyjaśnia analityk DM BOŚ.
To kluczowa obserwacja, która zmienia całą narrację rynkową. Zamiast gwałtownego spowolnienia gospodarczego, które wymagałoby agresywnych cięć stóp, Fed kreśli wizję kontrolowanego wyhamowania z perspektywą ponownego przyspieszenia.
Powell hamuje oczekiwania
Szczególnie istotne były słowa samego Jerome'a Powella podczas konferencji prasowej. - Fed nie dał do zrozumienia, że zaczyna jakąś istotną serię obniżek stóp procentowych, które potrwają przez najbliższe kilkanaście miesięcy. Powell wręcz dał do zrozumienia, że on by się nie spieszył z kolejnymi cięciami - podkreśla Rogalski.
Szef Fed podczas środowej konferencji podkreślił również, że - poza rynkiem pracy, który rzeczywiście wykazuje oznaki osłabienia - sytuacja w amerykańskiej gospodarce wygląda dobrze. Konsument jest silniejszy, niż wcześniej oczekiwano, gospodarstwa domowe oraz sektor bankowy pozostają w dobrej kondycji, a ankiety inflacyjne pozostają stabilne, bez oznak odkotwiczenia oczekiwań.
Rynek pracy - obawy, ale nie panika
Choć w komunikacie Fed rzeczywiście pojawiło się stwierdzenie o wzroście negatywnych ryzyk dla amerykańskiego rynku pracy, projekcje banku centralnego nie wskazują na katastroficzny scenariusz. Rogalski zwraca uwagę na ten problem.
- Chociaż padały słowa o słabym rynku pracy teraz, to jednak prognozy co do bezrobocia nie pokazują, aby Fed się tego nadmiernie obawiał: 4,5 proc. bezrobocia w tym roku, taka sama prognoza jak w czerwcu i lekkie spadki do 4,4 proc. w 2026 r. i 4,3 proc. w 2028 r. mogą na to wskazywać - wylicza ekspert.
Analityk DM BOŚ podkreśla, że te liczby sugerują raczej stabilizację niż głęboką recesję na rynku pracy. To kolejny argument za tym, że Fed nie będzie zmuszony do panicznego luzowania polityki monetarnej.
Inflacja to wciąż wyzwanie, cła mniejszym problemem
W kontekście inflacji perspektywy również nie zapowiadają dramatycznych zmian. - Wprawdzie pozostanie ona podwyższona, ale Fed widzi scenariusz jej stabilizacji i nieznacznego wyhamowania w przyszłym roku - ocenia Rogalski.
Powell podczas konferencji odniósł się również do kwestii ceł, które są kluczowym elementem polityki gospodarczej administracji Trumpa. Prezes Fed stwierdził, że ryzyko wzrostu inflacji wynikające z implementacji ceł jest nieco niższe, niż miało to miejsce w kwietniu. Zdaniem Fed cła do tej pory płacone były głównie przez przedsiębiorstwa, a nie - konsumentów.
Co dalej z dolarem?
Rogalski zwraca uwagę na kluczowy trend, który może wspierać dolara w średnim terminie: rosnącą przewagę amerykańskiej gospodarki nad europejską. - Zauważmy, że amerykańska giełda w ostatnich tygodniach wyraźnie się odkleiła na plus od innych, np. słabej Europy – podkreśla analityk.
Stan gospodarki, jej innowacyjność, technologie, elastyczność i korzyści z ceł, które bardziej będą szkodzić innym niż Amerykanom, mogą sprawić, że globalna spekulacja będzie się nadal koncentrować na USA. A do tego potrzeba dolarów - ocenia ekspert.
Nawet jeśli Fed obniża stopy, relatywna atrakcyjność amerykańskich aktywów może pozostać wysoka, szczególnie w porównaniu ze stagnującą Europą czy problemami innych gospodarek rozwiniętych.
- Nie będę nadmiernie zaskoczony, jeżeli amerykańska waluta zacznie wyraźniej wyhamowywać spadki widoczne w tym roku, a za kilka miesięcy dolar-złoty będzie wyżej niż teraz - ocenia Rogalski.
Szczególnie interesująca jest perspektywa na 2026 rok, który będzie rokiem wyborów połówkowych w USA (wyborów do Kongresu w połowie kadencji - red.). - Amerykańska gospodarka nadmiernie nie spowolni, a wręcz może zacząć przyspieszać w roku wyborczym 2026, co powinno przynajmniej trochę zadowolić Trumpa - prognozuje Rogalski.
Dolar może zaskoczyć swoją siłą. Złoty osłabnie?
Jak podsumowuje ekspert, kluczowe wnioski z posiedzenia Fed są następujące:
- amerykańska gospodarka nie spowolni nadmiernie,
- inflacja pozostanie podwyższona, ale stabilna,
- Fed nie będzie miał dużo przestrzeni do cięć stóp proc.
W takim środowisku dolar może zaskoczyć siłą, szczególnie wobec słabszych gospodarek europejskich czy azjatyckich.
Najbliższe tygodnie pokażą, czy rynek zaakceptuje tę narrację. Jeśli dane gospodarcze potwierdzą scenariusz łagodnego lądowania, a Fed utrzyma ostrożne stanowisko, prognoza Rogalskiego o wyższym kursie dolar-złoty za kilka miesięcy może się ziścić. To byłby znaczący zwrot po miesiącach słabości amerykańskiej waluty i ważny sygnał dla polskich inwestorów oraz eksporterów.
Niepewność co do decyzji Fed
Oczywiście scenariusz kreślony przez eksperta DM BOŚ nie jest pozbawiony ryzyk. Analitycy mBanku zwracają uwagę na wysoką niepewność dotyczącą przyszłych ruchów Fed: "Zakres wartości dla bieżącego roku wynosi 2,9-4,5 proc., a do końca roku pozostały raptem dwa posiedzenia" - podkreślają w czwartkowym raporcie.
Dodatkowo kwestia ceł wciąż mimo wszystko pozostaje niewiadomą. Eksperci mBanku zauważają ciekawy fenomen. "Efektywna stawka celna nałożona przez Stany Zjednoczone była do tej pory wyraźnie niższa od uśrednionej ogłoszonej stawki. Oznacza to, że administracja Trump udziela cichego przyzwolenia na obchodzenie ceł przez import towarów z innych państw" - wskazują.
Rzeczywisty wpływ polityki celnej na inflację właśnie z tego względu będzie mniejszy, niż pierwotnie zakładano. A to paradoksalnie może dać Fed więcej przestrzeni do działania.
"Człowiek Trumpa" chciał większych cięć
Ciekawym aspektem środowego posiedzenia była postawa Stephena Mirana, nowego członka Fed związanego z administracją Trumpa. O nim w swojej analizie piszą analitycy mBanku. "Za decyzją o obniżce stóp o 25 pb zagłosowali wszyscy członkowie poza S. Miranem. Optował on za ruchem o 50 pb." - podkreślają.
Miran, będący architektem planu gospodarczego Trumpa, pozostał jednak odosobniony w swoim głosowaniu. "Nawet tacy członkowie jak Bowman czy Waller nie dołączyli do gołębiego obozu" - komentują eksperci mBanku. Taka postawa daje mocny mandat Fedowi i Powellowi i sygnalizuje niezależność banku centralnego mimo presji politycznej.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl