Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Madejski
Mateusz Madejski
|

Są wyniki spisu rolnego. Coraz mniej gospodarstw. Adam Kraśko: Pośrednicy zabijają opłacalność rolnictwa

351
Podziel się:

Liczba gospodarstw się kurczy, za to same gospodarstwa są coraz większe i bardziej "profesjonalne" - to główne wnioski ze spisu rolnego. Co na to sami rolnicy? Mówią, że prowadzenie gospodarstwa jest coraz mniej opłacalne. - Za 10 lat na wsi zostaną niemal same korporacje - mówi jeden z nich.

Są wyniki spisu rolnego. Coraz mniej gospodarstw. Adam Kraśko: Pośrednicy zabijają opłacalność rolnictwa
- Przy takich kosztach, prowadzenie hodowli jest coraz mniej opłacalne - mówi Adam Kraśko (PAP, East News, Łukasz Gągulski, PIOTR FOTEK/REPORTER)

Powszechny Spis Rolny obywa się co dekadę - ostatni został przeprowadzony w 2020 r. Każdy rolnik musiał ujawnić, jak duże ma gospodarstwo, jaki ma sprzęt i ile hoduje zwierząt.

Na szczegółowe wyniki jeszcze poczekamy, ale GUS opublikował właśnie wstępne wyniki z badania. Co wyszło? W porównaniu do 2010 liczba gospodarstw skurczyła się o 13 proc. - i mniej więcej o tyle samo wzrosła przeciętna powierzchnia gospodarstwa.

- Obserwujemy coraz silniejszą specjalizację gospodarstw rolnych, postępującą koncentrację produkcji rolnej - mówił prezes GUS Dominik Rozkrut. Sami rolnicy komentują badanie znacznie bardziej dosadnie.

Zobacz także: Spis powszechny ruszył. Polacy mają czas do końca czerwca

Polski rolnik zagrożony?

- Nie dziwię się, że jest mniej hodowli. Przy takich kosztach jest to coraz mniej opłacalne. Zresztą widzę to doskonale po moim regionie, po Podlasiu. W tej chwili zostali u nas tak naprawdę nieliczni mniejsi hodowcy. Na przykład opłacalność hodowli wołowiny to w tej chwili spada właściwie poniżej zera - mówi money.pl Adam Kraśko, znany z programu "Rolnik szuka żony".

Jakub Napierała, duży hodowca z Wielkopolski, uważa, że z roku na rok polskich rolników na swoim będzie coraz mniej. A polskie gospodarstwa będą upadały lub będą przejmowane przez koncerny, zwykle zagraniczne.

- Uważam, że za 10 lat jakieś 90 proc. hodowli będzie w rękach korporacji, a upraw z 50 proc. - mówi money.pl Napierała.

Adam Kraśko dodaje, że zagrożeniem dla polskich gospodarstw są nie tylko wielkie firmy produkcyjne, które przejmują gospodarstwa, ale też pośrednicy, którzy kupują produkty od rolników - i sprzedają je np. sieciom dyskontowym.

- Oni po prostu zabijają opłacalność polskiego rolnictwa. Jest u nich presja na ciągłe obniżanie cen, a tak się przecież nie da. Sam sprzedałem niedawno 600-kilogramową krowę, wyszło 5,33 zł za kilogram. A w dyskoncie cena takiego mięsa za kilo to już 13-14 zł - opowiada Kraśko.

Czy jest nadzieja, że trend się odwróci? Napierała optymistą nie jest. Kraśko jednak zauważa, że coraz więcej osób chce kupować produkty prosto od rolników.

- W dyskoncie kilogram jajek kosztuje 6 zł, u mnie 15 zł. A i tak ustawiają się kolejki. Bo ludzie wiedzą, że u mnie kur nie karmię sterydami, żadnymi sztucznymi środkami. I takie jajko jest zdecydowanie smaczniejsze, zdecydowanie zdrowsze. Bardzo cieszy, że ludzie to doceniają - opowiada Adam Kraśko.

Problemem dla małych hodowców były w ostatnim czasie też działania, które miały zapobiegać rozprzestrzenianiu się ASF. - Obostrzenia dotykają małych hodowców, bo nawet ci, którzy mają jedną czy dwie świnie, muszą stale wszystko dezynfekować, mieć specjalne maty, specjalne ogrodzenia. To wszystko są bardzo duże koszty - mówi Adam Kraśko.

Więcej ciągników niż gospodarstw

Rolnicy jednak nie uważają, że ostatnia dekada to w polskim rolnictwie wyłącznie zmiany na gorsze. Same hodowle i uprawy się profesjonalizują, pojawia się coraz więcej nowoczesnego sprzętu.

Jak podaje GUS, w Polsce mamy już ponad 1,4 mln ciągników - na jedno gospodarstwo przypada więc 1,1 takiej maszyny. Dekadę temu na gospodarstwo przypadało 0,9 pojazdu tego typu. Więcej jest też kombajnów zbożowych - 167 tys. wobec 152 tys. w 2010 roku.

- Trzeba przyznać, że sprzęt u hodowców czy rolników jest coraz nowszy, jest więcej nowoczesnych ciągników czy kombajnów. Pomagają tu programy UE czy specjalne pożyczki. Można śmiało powiedzieć, że inwestycje na wsi idą w górę - uważa Adam Kraśko.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(351)
WYRÓŻNIONE
Maniek
4 lata temu
Przed covidem co roku jeździłem do Niemiec na zbiory szparag, Bauer miał ponad 300ha różnych upraw, codziennie rano podkreślam codziennie i to dwa razy wyjeżdżamy ciągniki i pryskaly uprawy jakaś chemia, te warzywa miałby więcej chemii niż tablica mendelejewa, u nas jak tak dalej będzie i korpo Przejma ziemię zostaną ty Łk o ogromne gospodarstwa będzie to samo, ma rosnąć jak najszybciej jak najwięcej i jeśli to możliwe aby nie trzeba było zatrudniać do pielęgnacji upraw bo zrobia to opryski, a później będziemy świecić w nocy
Dobra zmiana
4 lata temu
Rolnicy się nie zorientowali że nie mogą dysponować swoją własnością , ziemię mógł od nich kupić każdy a teraz tylko nieliczni , musi mieć wykształcenie rolnicze lub być księdzem , nie rozumiem dlaczego nie walczą aby to zmienić.
Magda.
4 lata temu
No tak. Jak Biskup czy Proboszcz ma ziemię, to wiadomo, że sam nie robi tylko wydzierżawi i jeszcze weźmie dotację z Unii. A rolnik musi tyrać, zapłacić dzierżawę biskupowi i o zdrowie biskupa się modlić.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (351)
osa
4 lata temu
kazdy powinien miec prawo aby sobie uchodowac swinke by miał zdrowe mieso za prl tak było i komu to przeszkadzało
zzz
4 lata temu
Wy na podlasiu produkujcie sobie i to zjadajcie - my na zachodnich ziemiach wyzywimy sie i wam mozemy sprzedac-Abyscie swoj *** wyzywili
mareg
4 lata temu
Zmiany idą w dobrym kierunku choć wolno. Nadal 1/3 gospodarstw praktycznie nie produkuje nic i istnieje tylko dla KRUS - dopłata do 2 ha zalatwia koszt składek, czyli emerytura i inne świadczenia są praktycznie za darmo gdy gleba słabej klasy (nie ma podatku gruntowego przy klasie gleby V i poniżej)... Mamy w Polsce 3 x więcej pracujących w rolnictwie niż w Niemczech, za to wytwarzają 2 x mniej....W Polsce przy własciwej strukturze i wielkości gospodarstw obecną produkcję może zapewnić 400 tys pracujących w rolnictwie. Opłacalność produkcji zboża zapewnia tylko duży areał - od tysiąca hektarów wzwyż. Tylko takie gospodarstwa stać na pełne umaszynowienie, inwestycje w przechowywanie zboża itd. Dopóki patologia KRUS bedzie trzymać ludzi przy skrawkach ziemi nie ma co liczyć na szybszą komasację gruntów i wydajne rolnictwo w Polsce. Niska wydajność naszego rolnictwa powoduje że mimo olbrzymich preferencji - dopłat stanowiących ponad 40% dochodu rolników, braku PIT, śladowego KRUS, ulg w akcyzie na paliwo itd - nadal wielu trudno się utrzymać z samego rolnictwa.
adam
4 lata temu
prowadzę duże gospodarstwo ,kiedy w rozmowie z kolegą z którym razem kończyliśmy SGGW narzekałem na opłacalność w rolnictwie usłyszałem,,Adam dzisiaj rolnictwem zajmują się tylko debi.. .Kto ma trzy szare komórki już dawno się przebranżowił.
dziadek
4 lata temu
Wytłumaczcie jak bez wykształcenia rolniczego bonzowie PiS typu Obajtek , czy Morawiecki kupują kilkadziesiąt hektarów nie wspomnę o księżach czy biskupach normalny Polak to 100arów
...
Następna strona