Kołodziejczak reaguje na akcje rolników. "Daję ministerstwu kilka dni"
- Daję jeszcze kilka dni na propozycje Ministerstwa Rolnictwa, a później wyjdę sam z pewnymi propozycjami jako Agrounia, co resort powinien zrobić - zapowiedział w rozmowie z "Faktem" były wiceminister rolnictwa i poseł KO Michał Kołodziejczak. Tak odniósł się do samozbiorów rolników w całej Polsce, którym nie opłaca się sprzedawać plonów do skupów.
Od kilku dni media informują o rolnikach, którzy ogłaszają samozbiory. Na taki ruch zdecydowało się m.in. małżeństwo z Niewirkowa koło Zamościa, które zmaga się z nadmiarem pomidorów. Wszystko dlatego, że przetwórnia odbiera od nich tylko jedną ciężarówkę dziennie, co nie wystarcza, by zagospodarować całe zbiory.
Aby uniknąć marnowania plonów, postanowili zorganizować samozbiory, gdzie każdy może zapłacić za warzywa tyle, ile uzna za stosowne. - Można rwać, ile się chce - mówi Anna Sagan w internetowym nagraniu.
Znany miliarder ujawnia po latach. "Stracona okazja"
Problem mają także plantatorzy papryki. Niskie ceny i brak zainteresowania ze strony skupów stawiają ich w trudnej sytuacji. Rolnicy nie wiedzą, co zrobić z plonami, które zalegają na polach.
Jak opisujemy od kilku dni w Wirtualnej Polsce, tej jesieni zainteresowanie samozbiorami jest rekordowe. - Każda oferta od rolnika spotyka się z setkami komentarzy i realnym odzewem - mówi w rozmowie z WP Mirosław Biedroń z Fundacji Zielona Przystań, założyciel platformy MyZbieramy.pl.
To właśnie na tej stronie, skupiającej oferty samozbiorów z całej Polski, widać skalę zjawiska. - Trochę mi smutno, że część ogłoszeń wynika z bezradności rolników, którzy nie są w stanie sprzedać ziemniaków, pomidorów czy kapusty - przyznaje Biedroń. - Ale z drugiej strony jestem w szoku, jak wiele osób chce im pomóc, przyjechać, zebrać plony, dać realne wsparcie. To naprawdę porusza - dodaje.
Kołodziejczak zabiera głos ws. sytuacji rolników
Na akcje rolników zareagował Michał Kołodziejczak, były wiceminister rolnictwa, który w czerwcu tego roku opuścił resort zdominowany przez ludowców. W rozmowie z "Faktem" podkreślił, że "w Polsce mało kto chce podchodzić na poważnie do polityki rolnej i budować strategiczne plany w celu budowy dobrych marek polskiej żywności".
Po pierwsze Ministerstwo Rolnictwa powinno pomóc doraźnie rolnikom, żeby mogli przetrwać do następnego sezonu. Czekam na propozycje w tej sprawie. Daję sobie jeszcze kilka dni na czekanie, a później wyjdę sam z pewnymi propozycjami jako Agrounia, co resort powinien zrobić - powiedział dziennikowi Kołodziejczak.
Dodał, że ogłoszenie samozbiorów to "akt desperacji rolników". - Chwała ludziom, że jadą pomóc rolnikom, bo to jest bezwzględnie pomoc dla polskich rolników - mówi były wiceminister rolnictwa.
Zdaniem Kołodziejczaka rynek jest całkowicie rozregulowany.
- Mam dużą, choć gorzką satysfakcję, kiedy słyszę od pośredników w handlu żywnością: "Michał, kiedy ty byłeś w resorcie rolnictwa, to faktycznie wiedzieliśmy, że jeszcze kogoś trzeba się bać. Że ktoś potrafi uderzyć ręką w stół, zwołać przedstawicieli supermarketów i wymóc niektóre zachowania, które spowodują, że żywność u rolników nie będzie kupowana za półdarmo. Trzeba powiedzieć jasno, że przez 18 miesięcy, kiedy byłem w resorcie rolnictwa, takich problemów nie było - wyjaśnia były wiceminister.
Trudna sytuacja rolników. Minister wskazuje na przyczyny
Kilka dni temu minister rolnictwa Stefan Krajewski podkreślił, że obecna trudna sytuacja na rynkach rolnych wynika z wielu przyczyn, m.in. z niekorzystnych warunków pogodowych, które dotknęły producentów niektórych owoców i warzyw oraz jednocześnie - ze zwiększania areału innych upraw.
- Z jednej strony trudne warunki pogodowe dotknęły w tym roku wielu producentów, z drugiej stwierdzamy nadprodukcję niektórych gatunków i brak kontraktacji, która zapewnia stabilne ceny - tłumaczył i zaznaczył, że rolnicy często nie mają gwarantowanych cen ani umów, które pozwoliłyby im planować produkcję w dłuższej perspektywie.
Źródło: "Fakt", Wirtualna Polska