Rządowy pakiet deregulacyjny, który zacznie obowiązywać od 13 lipca, miał wprowadzać zasadę "one in, one out". Analiza przepisów skłania jednak do wniosku, że reguła ta będzie miała raczej wymiar deklaratywny - wskazuje gazeta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- To swego rodzaju zasada, wytyczna, a nie konkretne zobowiązanie dla twórców prawa. Przepis nie przewiduje formalnej kontroli jego przestrzegania. Zatem jedynie od dobrej woli ustawodawców będą zależały jego stosowanie i ewentualne pozytywne skutki dla biznesu - komentuje cytowany przez "DGP" radca prawny, zastępca dyrektora generalnego Konfederacji Lewiatan i szef pionu ekspertyz Krzysztof Kajda.
Jak zauważa dziennik, inaczej nowe przepisy przedstawiał resort rozwoju, określając je jako "zasadę równoważenia obowiązków administracyjnych, tzw. one in, one out". Wskazywano, że "każdy nowy obowiązek dla firm będzie wiązał się z koniecznością likwidacji innego obciążenia w tym samym lub zbliżonym obszarze".
W przepisach brak mechanizmu weryfikacji
"DGP" podaje, że wdrażający tę zasadę przepis jedynie zobowiązuje projektodawcę, by dążył do "zmniejszenia obciążeń administracyjnych wynikających z uregulowań prawnych już obowiązujących w danej dziedzinie". Nie przewiduje też żadnego mechanizmu weryfikacji.
Premier Donald Tusk oraz kierujący zespołem ds. deregulacji prezes InPostu Rafał Brzoska spotkali się 24 kwietnia z przedstawicielami strony społecznej i rządowej. Przedstawili raport z prac ekspertów pracujących nad uproszeniem przepisów. Z 259 zgłoszonych przez stronę społeczną postulatów 202 przekazane zostały stronie rządowej. Z tej liczby rozpatrzonych zostało już 197 propozycji, a 122 przyjęto do realizacji.