Ministra oburzona tym, jak wyglądają ceny. "Przyjrzymy się"
"Wolny rynek musi służyć obywatelom, a nie dawać przestrzeń do łamania reguł wielkim korporacjom" - napisała w czwartek w serwisie X ministra Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, odnosząc się do metod, jakimi sieci handlowe informują o promocjach. "Przyjrzymy się temu" - zapowiedziała Pełczyńska-Nałęcz.
"Kolejna sytuacja z cyklu: 'duży biznes kręci interes kosztem klientów'. Tu promocja, która wcale nie działa przy kasie, tam wielka, krzykliwa cena, ale tylko z kartą lojalnościową, dopisane maleńkimi literkami. Mało kto dokładnie wszystko przelicza przy zakupach, więc łatwo wpaść w pułapkę" - napisała w serwisie X ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Przyjrzymy się temu. Wolny rynek musi służyć obywatelom, a nie dawać przestrzeń do łamania reguł wielkim korporacjom
Odniosła się w ten sposób do zdjęcia i historii opisanej przez innego użytkownika serwisu - Tomasza Owczarka. Na zdjęciu widzimy półkę z masłem w jednym ze sklepów sieci Biedronka. Na karteczce informującej o specjalnej ofercie widnieje cena 5,33 zł napisana dużą czcionką oraz cena 7,99 zł, napisana czcionką znacznie mniejszą.
Przy tej pierwszej jest wyjaśnienie, że to cena dla posiadaczy karty Moja Biedronka, jeśli kupią sześć kostek masła. Natomiast cena 7,99 zł to cena poza promocją.
Ceny aut spadają. Chińska presja narasta
"Podchodzi sobie starsze małżeństwo. 'O, patrz, masło po 5 zł, to wezmę trzy'. Wtrącam się i tłumaczę, że kosztuje 8 zł, a 5,33 to przy zakupie sześciu i karcie sklepowej. 'A to dziękuję, to tyle nie potrzebuję, jedno wystarczy'. Gdybym tam nie stał, to by kupili te trzy sztuki po 8 zł w przekonaniu, że były za 5 zł" - zrelacjonował Tomasz Owczarek. "Państwo powinno zrobić z tym porządek" - dodał.
Poprosiliśmy Biedronkę o komentarz do słów Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz. Odpowiedź opublikujemy, gdy tylko ją dostaniemy.
Problem tzw. cenówek, czyli tego, jak prezentowane są ceny, od dawna opisuje redakcja WP Finanse.
Na mało czytelny sposób prezentacji cen w sklepach klienci Biedronki narzekali już wielokrotnie. W lipcu, w odpowiedzi na pytania redakcji, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów informował, że "w związku z sygnałami dotyczącymi praktyk spółki Jeronimo Martins Polska, prowadzimy postępowanie wyjaśniające, obejmujące m.in. sposób prezentowania cen na etykietach. Równolegle działania kontrolne w tym zakresie realizują inspektorzy Inspekcji Handlowej".