Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. PRC
|
aktualizacja

Finanse Polaków się załamują. Ograniczamy wydatki do minimum

13
Podziel się:

W pierwszej kolejności tniemy wydatki na rozrywkę i droższe zakupy. Co trzeci Polak, który ma problemy finansowe, szuka dodatkowych źródeł dochodów, np. biorąc nadgodziny. Tak wyglądają nasze reakcje na kryzys, wynika z badania dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor.

Finanse Polaków się załamują. Ograniczamy wydatki do minimum
Koronakryzys odbił się na finansach Polaków (Adobe Stock, yingzaast)

Według autorów badania, zrealizowanego przez Quality Watch dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, w sytuacji, gdy nie wystarcza pieniędzy na podstawowe wydatki, najczęściej przyjmowaną strategią jest ograniczanie wydatków do niezbędnego minimum. 56 proc. ankietowanych, którym zdarzają się kłopoty z finansami wskazuje, że rezygnuje z rozrywek i droższych zakupów.

Zobacz także: 200 tys. zł za metamorfozę domu marzeń. Efekt jest zachwycający

Dodatkowa praca

Inny sposób to szukanie dodatkowych źródeł dochodów – 32 proc. ankietowanych decyduje się szukać dorywczych zajęć lub brać nadgodziny. Z kolei przekonanie, że należy coś sprzedać wyraża 22 proc. badanych. Tyle samo osób deklaruje, że pożycza pieniądze, ale pod warunkiem, że od kogoś z rodziny. Kolejną deską ratunku okazuje się nieuregulowanie bieżących rachunków - 14 proc. respondentów nie płaci w terminie za prąd, czynsz czy telefon.

Jak wskazał prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak, dylemat, co robić, gdy brakuje pieniędzy "zdecydowanie rzadziej kończy się dziś decyzją o zaciągnięciu pożyczki czy kredytu". Między 2019 a 2021 rokiem odsetek osób chętnych do pożyczania w instytucjach finansowych spadł o 12 p.p., do 48 proc.

- Najwyraźniej części badanych bardziej bezpieczne wydaje się przekładanie na później bieżących zobowiązań niż dokładanie sobie kolejnego - ocenił. Mniejszą popularność kredytów gotówkowych w czasie pandemii potwierdzają też dane BIK, "co z wynika z postawy potencjalnych klientów, ale też ostrożniejszej polityki kredytowej banków". Coraz chętniej brane są natomiast kredyty ratalne – dodał.

Pożyczki

Nieuregulowanie w terminie rachunków jest pierwszym pomysłem na zasilanie swoich finansów ze źródeł zewnętrznych, poza pożyczką od rodziny. Ponad dwa razy więcej osób deklaruje, że prędzej zdecyduje się na taki krok niż pójdzie poprosić o pieniądze znajomych, czy pożyczyć w instytucji finansowej – o takich rozwiązaniach mówi odpowiednio 7 i 6 proc. badanych.


- Ten sposób łatania dziur w budżecie domowym może skończyć się wpisem do rejestru dłużników. Jeśli brak płatności będzie się przedłużał, prędzej czy później dłużnika wpisze do rejestru wierzyciel, albo firma windykacyjna, która odkupi portfel złych długów - ostrzegł Grzelczak. Przypomniał, że niezapłacona kwota może wzrosnąć o odsetki i różne opłaty karne wynikające z opóźnienia. Obecnie z ponad 31 mln pełnoletnich Polaków w rejestrze BIG InfoMonitor widnieje 2,14 mln osób.

Wierzyciel może zgłosić do rejestru dłużnika-konsumenta, który nie zapłacił min. 200 zł przez co najmniej 30 dni po terminie. Jak przypomnieli eksperci BIG, w praktyce dłużnik ma więcej czasu, bo wierzyciel przed wpisem zobowiązany jest jeszcze wysłać wezwanie do zapłaty z informacją o takim zamiarze. Dłużnik otrzymuje, dodatkowy czas na uregulowanie zobowiązań.

Koronakryzys zmobilizował Polaków

Wiele osób koronakryzys zmobilizował też do uporządkowania sytuacji finansowej. Niemal co czwarty Polak (23 proc.) spłacił lub co najmniej zmniejszył swoje zadłużenie i zaległości.

Jednocześnie, po ponad 1,5 roku trwania pandemii dwie trzecie ankietowanych stwierdziło, że reperkusje wynikające z COVID-19 nie skłoniły ich do takich działań, bo już wcześniej finanse mieli pod kontrolą i pandemia niczego tu nie zmieniła.

Z kolei co dziewiąty (11 proc.) ankietowany zwiększył swoje zobowiązania. Nastąpiło to głównie w gospodarstwach domowych, którym pieniędzy brakuje nawet na najpilniejsze potrzeby, albo są zmuszone odmawiać sobie wielu rzeczy, by wystarczyło na życie. W tych grupach stwierdziło tak odpowiednio 48 proc. i 30 proc. osób.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(13)
Adam N 1973
2 lata temu
Gdyby nadal rządziła PO to większość firm by upadła z powodu nieustannych lockdownów i braku tarcz pomocowych. Bezrobotnych byłoby teraz 6 milionów osób. Totalni podnieśliby stopy procentowe do 10%. Oprocentowanie kredytów przekroczyłoby 20%. To dobiłoby resztę małych i średnich przedsiębiorstw jak też zwykłych ludzi. Ludzie traciliby nie tylko pracę ale także dach nad głową
Sceptyk
2 lata temu
Jakoś nie widzę tego po zbiórkach na patronite itd.
Ann
2 lata temu
Już w podstawówce powinna rozpoczynać się edukacja na temat pieniędzy i oszczędzania. Wielu Polaków dopóki nie było o tym głośno nie wiedziała co to inflacja, a kredytobiorcy co to wibor czy stopa procentowa. Może teraz skończy się kupowanie mieszkań po 700, 800K z zarobkami na poziomie 5K na miesiąc, gdyby nie takie cuda, to by nie trzeba było zaciskać pasa... może trzeba zacząć trochę skromniej żyć? Nauczyć się gotować w domu, a w restauracji jeść od czasu do czasu itd., itp...
Prezes Naczel...
2 lata temu
Nasz GUS potrafi wyliczyć wszystko
Piottek
2 lata temu
Teraz będzie ciekawie ograniczona konsumpcja mniejsze wpływy do budżetu ciekawe jak długo będzie trwać propaganda wzrostu gospodarczego