Hodowcy norek proszę o interwencję. Apelują do posłów
Hodowcy proszą o interwencję w resorcie zdrowia i ministerstwie rolnictwa. Chodzi o przypadki koronawirusa, wykryta na fermie norek. Zwierzęta zostały zabite.
"Nie możemy dopuścić, aby pod pretekstem zagrożenia epidemiologicznego odbywała się w Polsce depopulacja poszczególnych gatunków zwierząt i ideologiczna walka z polskim rolnictwem" - czytamy w piśmie, pod którym podpisał się Szczepan Wójcik, prezes związku Polski Przemysł Futrzarski.
Pod koniec stycznia wirus SARS-CoV-2 u norek został zdiagnozowany na fermie w woj. pomorskim na terenie powiatu kartuskiego.
Główny Lekarz Weterynarii Bogdan Konopka poinformował, że pobrano 20 prób, z czego w czterech wykryto koronawirusa. Dodał, że badania ferm norek trwają, dotychczas zostało sprawdzonych kilkanaście.
Piątka dla zwierząt. Firmy nie odpuszczą protestów
Za zlikwidowane stada norek hodowcom nie należy się żadna rekompensata.
Zdaniem przedstawicieli branży futrzarskiej decyzja o wybiciu norek była niewłaściwa. Hodowcy twierdzą, że resort rolnictwa wydał ją pochopnie, a rozporządzenia ministra uniemożliwiały np. wysłanie zwierząt na kwarantannę.
"Nie zdecydowano się także na przychylne rozpatrzenie wniosków o ponowne przebadanie norek pod kątem obecności wirusa. Jest to działanie niezrozumiałe, szczególnie ze względu na ogromną rynkowa wartość wybitych zwierząt, za które hodowca będzie dochodzić odszkodowania przed sadem powszechnym. W tym kontekście warto przypomnieć Niedawny przykład wybijania populacji norek w Danii, które, jak się później okazało, zostało przeprowadzone niezgodnie z prawem i za które duński rząd wypłacił hodowcom odszkodowania o równowartości ponad 2,5 mld euro" - pisze Szczepan Wójcik.
Apeluje do parlamentarzystów, aby zapytali resort zdrowia i ministerstwo rolnictwa o zabite norki. Załącza do pisma listę pytań.
Dotyczą one m.in. dostępnych danych na temat przypadków przeniesienia koronawirusa z zakażonej norki na człowieka.