- W całym sezonie grzewczym dostępność węgla będzie "niewątpliwie bardzo wysoka", ale na początku warto zamawiać węgiel z pewnym odroczeniem, z dostawą na grudzień lub styczeń — powiedział premier Mateusz Morawiecki.
O te słowa na piątkowej konferencji prasowej pytany był rzecznik rządu Piotr Müller. Dziennikarze pytali, na co mają ludzie czekać, skoro ceny węgla ciągle rosną. Jako przykład podali Polską Grupę Górniczą, największego producenta węgla w Polsce, który ostatnio podniósł ceny opału o 20 procent.
My zachęcamy do tego, aby dostawy węgla w inny sposób kontraktować — tłumaczył słowa premiera rzecznik rządu.
Piotr Müller wyjaśnił, że chodzi o to, aby wszyscy nie zamawiali surowca w jednym czasie, bo wtedy biorąc pod uwagę zasady rynku, na pewno dojdzie do wzrostu cen. Rzecznik rządu zapewnił, że nie ma zagrożenia, że węgla w Polsce zabraknie.
Rzecznik rządu przypomniał, że w Brukseli trwa spotkanie ministrów ds. energii i trwa dyskusja na temat kwestii związanych z wysokimi cenami energii elektrycznej, gazu czy całego systemu odpowiadającego za ciepłownictwo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wysokie ceny energii muszą być skontrowane przez regulacje unijne. Głównym winowajcą jest Kreml i polityka rosyjska, ale jest możliwość, żebyśmy na te działania odpowiedzieli na poziomie unijnym — przekonuje rzecznik rządu.
Głównym postulatem Polski jest kwestia systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (ETS), chodzi o jego zawieszenie na okres dwóch lat lub chociaż zamrożenie ceny uprawnień ETS na poziomie 32 euro z możliwością wydłużenia tego zamrożenia.
- Postulujemy również, aby zmieniły się zasady dot. tzw. ceny krańcowej, żeby wprowadzić mechanizmy, które dot. maksymalnej ceny gazu za gaz importowany — tłumaczył rzecznik rządu.