Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|
aktualizacja

Jawność zarobków w NBP. Ustawa nie zabroni dać wysokiej pensji "doradcy"

306
Podziel się:

W Sejmie są trzy projekty, których celem jest przecięcie spekulacji na temat gigantycznych zarobków w NBP. Zakładają jawność płac w banku centralnym. PiS chce też ograniczyć wysokość pensji. Da się to obejść. Do tego PO wytyka, jak PiS swoim projektem ucieka przed niewygodnymi pytaniami.

Doniesienie o zarobkach dyrektorki w NBP Martyny Wojciechowskiej (na zdjęciu) popchnęły polityków do próby uregulowania sprawy zarobków w banku centralnym ustawowo.
Doniesienie o zarobkach dyrektorki w NBP Martyny Wojciechowskiej (na zdjęciu) popchnęły polityków do próby uregulowania sprawy zarobków w banku centralnym ustawowo. (Forum, Arkadiusz Lawrywianiec/FORUM)

Zatwierdzanie wynagrodzeń w NBP przez marszałka Sejmu RP przewiduje projekt posłów Kukiz'15. Posłowie Platformy Obywatelskiej chcą, by od zarządu, poprzez kierowników NBP wszyscy składali oświadczenia majątkowe. Posłowie PiS poszli dalej - proponują, by wprowadzić limit zarobków. Wynagrodzenie pracownika banku centralnego nie mogłoby przekroczyć 60 proc. całkowitych poborów prezesa NBP.

Skoro prezes Adam Glapiński dostawał w ub. roku 63,5 tys. zł miesięcznie, to znaczy, że nikt poza nim w NBP nie mógłby zarabiać więcej niż 38 tys. zł. Członkowie zarządu banku byliby niepocieszeni. Na tej ustawie traciliby po prawie 10 tys. zł co miesiąc. Być może jeszcze bardziej niezadowolona byłaby współpracowniczka szefa NBP, dyrektorka departamentu komunikacji Martyna Wojciechowska, która według mediów ma zarabiać ok. 65 tys. zł. NBP zaprzeczył, by tyle dostawała, ale jednocześnie nie ujawnił, ile wynosi jej pensja.

Zobacz też: Polityk PO o konferencji prasowej prezesa NBP. "To pokazanie ministrowi środkowego palca"

Do tego propozycja nowego prawa przewiduje obowiązek publikowania wynagrodzeń zarządu i kierowników i to w podziale na miesiące z odniesieniem do poprzedniego roku. To nawet więcej niż muszą prezentować banki giełdowe, które podają wynagrodzenia tylko na szczeblu zarządu i rady nadzorczej.

- Platforma Obywatelska złożyła projekt, który w prosty i krótki sposób rozwiązuje ten temat. Zobowiązuje do publikacji oświadczeń majątkowych, także za 2018 rok, wszystkich osób pełniących funkcje kierownicze. - W ten łatwy sposób można by się dowiedzieć, czy główne bohaterki afery faktycznie zarobiły około 60 tys. zł, jak podawały media - mówi Arkadiusz Myrcha, poseł Platformy Obywatelskiej.

- Projekt złożony przez PiS całkowicie ucieka od tego tematu. Przede wszystkim dowiemy się o siatce wynagrodzeń z ostatnich lat (1995-2018 - red.). Ale nie ma tam mowy o tym, ile zarobiły konkretne osoby. Nie wiemy też kiedy i w jaki sposób to będzie rozróżniane na poszczególnych pracowników. Widać, że PiS ewidentnie chce uciec od tematu: ile za kadencji prezesa Glapińskiego te konkretne osoby zarobiły w Narodowym Banku Polskim? Ponadto przepisy dotyczące iluzorycznej jawności tak naprawdę zaczną obowiązywać od 2020 roku. Dzisiaj, czyli w styczniu 2019 roku, żaden Polak nie dowie się, ile zarobiły bohaterki słynnej afery NBP - ocenia Myrcha.

Tajne czy nietajne?

Niektórzy eksperci wskazują, że nawet bez przyjęcia nowych przepisów zarobki w NBP nie powinny byc tajne, bo instytucja podlega obowiązkowi udzielania informacji publicznej.

- W mojej ocenie wszystkie przedstawione projekty wychodzą z błędnego założenia, że płace kierownictwa NBP są niejawne. Wbrew temu, co mówią politycy i prezes NBP, każdy zainteresowany może poznać wysokość wynagrodzeń w NBP, przesyłając wniosek w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej. W 2014 r. Naczelny Sąd Administracyjny przyjął, że wprawdzie NBP nie jest instytucją finansowaną ze środków podatników, ale gospodaruje majątkiem publicznym i zobowiązany jest do udostępniania informacji publicznej - mówi money.pl Patryk Wachowiec, analityk prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Dziennikarze wiedzą jednak najlepiej, jak przesyłane odpowiedzi często unikają precyzji. Zamiast konkretów, dostaje się ogóły i trzeba często odczekać, a w ostateczności iść do sądu.

A co z doradcami?

Za pomocą proponowanej ustawy partia rządząca chce zapewne udowodnić, że dba o to, by nikt nie czerpał ze swojej funkcji więcej, niż powinien. Kwestia tylko w tym, że przepisy dają się obejść i całe ograniczenie może się zdać na nic.

Ograniczenia wynagrodzeń mają dotyczyć wszystkich pracowników, zapewne po to, by nepotyzm. Pytanie tylko, jak to ma zatrzymać nadmierne wynagradzanie, skoro łatwo zamienić umowę o pracę np. na samozatrudnienie czy funkcję doradcy. Być może efektem ustawy będzie pojawienie się chmary doradców "od wszystkiego" np. wokół prezesa NBP?

Problem sprowadza się do odpowiedniego nadzoru w instytucjach publicznych. W firmach prywatnych robi to właściciel poprzez np. radę nadzorczą i to on traci, jeśli nadzoruje nieudolnie. Kto zaś nadzoruje NBP? Sprawozdanie przyjmuje Sejm, a plan finansowy zatwierdza RPP.

- Projekt przewiduje, że informacje o wynagrodzeniach osób zajmujących kierownicze stanowiska w latach 1995 - 2018 zostaną udostępnione na stronie BIP (Biuletyn Informacji Publicznej) banku w ciągu 30 dni od wejścia projektowanej ustawy w życiu. To chyba jedyny aspekt tej ustawy, który odpowiada na żądania opinii publicznej. Jeżeli ustawa zostanie uchwalona na posiedzeniu Sejmu w lutym, to jest szansa, że pod koniec marca będą ujawnione wynagrodzenia za 2018 r, a o nich było najgłośniej. Ale czy do tego potrzebna jest zmiana prawa? - pyta Krzysztof Izdebski, prawnik Fundacji ePaństwo.

- Przedstawione projekty, mające charakter specustaw, tworzą wyrwę w systemie prawnym i zmierzają do realizacji celu (jawności płac), który na gruncie obowiązujących przepisów jest już możliwy do osiągnięcia. Moim zdaniem nie ma najmniejszej potrzeby tworzenia prawa w oparciu o bieżące nastroje polityczne, bez oceny skutków regulacji i w pośpiechu - dodaje Wachowiec.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(306)
JK
5 lata temu
Co komu da ta jawność płac?.
TKM+
5 lata temu
Ustawę konsultował Glapiński. Zapewnił "doradcom" tajemnicę i dowolną wysokość zarobków.
MOTTO LEPSZE...
5 lata temu
WYSTARCZY NIE KRAŚĆ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
prostownik
5 lata temu
sprawa jest prosta, dać im raz na miesiąc spec zadanie do wykonania. nie wykona lub zrobi źle - odpowiedzialność finansowa do trzykrotności wynagrodzenia. I tak powtórzyć kilkanaście razy aż piszpanna się spłaci aż do zadłużenia. Nauczy się, co to znaczy posiadać lub nie posiadać wiedzy eksperta. A jak sobie poradzi samodzielnie, to wtedy - czapki z głów i koniec z komentarzami, że loszki pod ochroną państwa.
wred szer.gen
5 lata temu
Martyna nie jest finansistą , czy specem od bankowości , zna ruski i ukraiński . i RACZEJ ZA WIEDZĘ potrzebną w banku nie ma TAKIEGO WYNAGRODZENIA , Wobec tego może ktoś ustali ZA CO OTRZYMUJE TAKIE WYNAGRODZENIE ? Glapiński płaci -Macierewicz miał Misiewicza , teraz lata do Jeningera czy jak tam do USA , za pieniądze podatników. Bo jak powiedział o nich robią dobrze !. W wojsku bywali na obiadach , zero wiedzy a Generały na baczność stawali. Widocznie każdy w PiS ma takiego/taką co robi dobrze. Skoro ktoś robi coś dobrze to ma i dobre wynagrodzenie. A może Glapińskiego coś lączy z podwładną , np więzy rodzinne, i jest jak jest. Glapinski pilnował kasy PC i PiS ,przez lata, obecnie zaś ma stolek nie do ruszenia. Papieża można szybciej odwołać niż Glapińskiego . Co mu mogą zrobić ? Jest nie do ruszenia i Kaczyński o tym wie. Dziwię się że SZTAB pismaków nie dotarł do finansów Martyny W. Polska to stała się KROWĄ DOJNĄ , jakaś poslanka w czasach Krzaklewskiego latała do Izraela na pielgrzymki i co nic.
...
Następna strona