JSW "szuka dobrego wujka"? Chcą utworzenia giganta w zbrojeniówce
Część związkowców oraz Jacek Sasin z PiS lobbują za pomysłem utworzenia giganta przemysłu ciężkiego z mającą problemy finansowe Jastrzębską Spółką Węglową na czele. W ten sposób wzmocniona ma zostać polska zbrojeniówka. Eksperci nie zostawiają na tym pomyśle suchej nitki.
- Powiązanie koksu, hutnictwa i przemysłu zbrojeniowego to element bezpieczeństwa Polski. Dlatego powstanie giganta przemysłu ciężkiego to nasza racja stanu - ogłosił 4 października Jacek Sasin, poseł PiS i były minister aktywów państwowych.
Utworzenie giganta zbrojeniowego proponuje także Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności, który mówił w money.pl, że "utrzymanie JSW przy życiu to nie tylko kwestia polityczna, ale także gospodarcza i społeczna".
"Nikt sobie nie uświadamia". Porównał Polskę i USA
Sytuacja w JSW jest trudna. To największy w Europie producent węgla koksowego wysokiej jakości, a jednocześnie tylko w pierwszym półroczu spółka zanotowała ponad 2 mld zł straty, jednocześnie zatrudniając jako grupa ok. 30 tys. osób.
Trwają dyskusje, w jaki sposób pomóc gigantowi, który ma być kluczowy dla przemysłu zbrojeniowego ze względu na wydobycie węgla koksowego niezbędnego w produkcji stali. Szef MAP Wojciech Balczun zapowiedział w wywiadzie udzielonym money.pl, że "nie dopuszcza możliwości upadłości spółki". Niewykluczona jest pomoc ze strony Banku Gospodarstwa Krajowego i Polskiego Funduszu Rozwoju, lecz głównym pomysłem jest restrukturyzacja.
"Dobry wujek" dla JSW
Czy w takiej sytuacji powstanie giganta przemysłu zbrojeniowego miałoby sens? W polskich realiach pomóc JSW może Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ), której przychody w ubiegłym roku przekroczyły 13 mld zł.
- Jeżeli szukamy wystarczająco dużego podmiotu, który może pomóc JSW, to PGZ wpisuje się w ten łańcuch wartości - od wydobycia węgla do produkcji stali, a następnie uzbrojenia. Z punktu widzenia biznesowego ma to sens. Podobnie było w przypadku LW Bogdanka, która 10 lat temu dołączyła do Grupy Kapitałowej Enea. Główny klient Bogdanki został jednocześnie głównym akcjonariuszem i możliwe stało się długoterminowe planowanie produkcji, co w górnictwie jest kluczowe - uważa Michał Sztabler z Noble Securities, analityk zajmujący się akcjami spółek z branży energetycznej, wydobywczej czy przemysłowej.
LW Bogdanka w porównaniu do JSW przynosi zyski. W 2024 r. skonsolidowany przychód ze sprzedaży węgla kamiennego sięgnął 3,7 mld zł. Dlatego Sztabler dodaje, że w przypadku JSW byłoby to "przerzucenie swoich problemów na inną spółkę".
JSW przespało najlepsze czasy. Teraz poszukuje się kolejnego "dobrego wujka", który pomoże przetrwać trudny okres. W ostatnich czterech latach wzrost kosztów pracy obciążył spółkę łącznie na ok. 7,3 mld zł, a Skarb Państwa w postaci podatków otrzymał 2,8 mld zł. Akcjonariusze nie dostali z kolei nic. Widać, kto był beneficjentem. W 2024 r. koszty pracownicze w JSW sięgnęły 7,3 mld zł, w 2020 r. było to 4,5 mld zł. W tym czasie wydobycie spadło o 2,1 mln ton (-15 proc.) - stwierdza Sztabler.
Jakub Szkopek, analityk Erste Securities Polska zwraca uwagę, że JSW nie posiada wolnych aktywów nieoperacyjnych do zbycia. Z powodu problemów z płynnością finansową w 2016 r. koksownię "Victoria" sprzedano Agencji Rozwoju Przemysłu oraz Towarzystwu Finansowemu Silesia. Wartość transakcji wyniosła ok. 350 mln zł.
- JSW zajmuje się teraz wydobyciem węgla koksowego i produkcją koksu. W tej sytuacji PGZ mogłaby odkupić aktywa koksownicze od JSW. Problemem jest brak rentowności tych aktywów, do tego dekoniunktura na światowym rynku stali - poza USA oraz Indiami. Porównując ceny koksu do węgla koksującego już na dzień dobry "jest się na minusie". I to bez kosztów pracowniczych oraz energii. Żeby wytworzyć tonę koksu potrzeba 1,4 tony węgla koksowego. Tona węgla koksowego kosztuje 190 dol., a koksu 260 dol. - wylicza Szkopek.
Związkowcy liczą, że rząd zwróci JSW 1,6 mld zł składki solidarnościowej, co podreperowałoby budżet spółki. Zdaniem Szkopka, to jednak za mało.
Pieniądze z tej składki starczą na kolejne pół roku. Co później? Kolejne dosypanie z publicznych pieniędzy? Na szczęście jest zrozumienie po stronie społecznej, więc JSW powinna zostać włączona do programu dobrowolnych odejść. JSW nikt wygaszać nie chce, bo węgiel koksujący będzie potrzebny. Obecne działania są jednak spóźnione o półtora roku - już wtedy alarmowano, że będzie źle. A gotówkę wręcz przepalano - kwituje Szkopek.
Pilotażowa Huta Częstochowa
Większego sensu w przejęciu JSW przez PGZ lub inny podmiot związany ze zbrojeniami nie widzi Adam Świerkowski z defence24.pl.
- PGZ nie będzie chętna. To konglomerat ze swoimi problemami związanymi na przykład z konsolidacją całej grupy, o czym mówił nowy prezes Adam Leszkiewicz. Wchłonięcie JSW, to byłaby próba ratowania spółki w taki sposób, żeby uniknąć wielu poważnych zmian jak np. restrukturyzacji. Wygląda to jak próba szukania nowego sponsora, żeby wszystko funkcjonowało tak samo lub po małych, niezbyt poprawiających sytuację zmianach. To bardzo zły pomysł - mówi Świerkowski.
Jego zdaniem PGZ prędzej postawi na zakupy od prywatnego podmiotu, niż od państwowego molocha łączącego JSW z hutnictwem.
- Zbrojeniówka nie miałaby pewności, czy stal dojedzie na czas, czy nie pojawią się jakieś opóźnienia związane z działalnością JSW. W tym kontekście warto spojrzeć na Hutę Częstochowa przejętą przez MON. Jednak na efekty transakcji musimy poczekać kilka lat. W przypadku JSW koszty pracownicze "zjadłyby" budżet PGZ przeznaczony na przykład inwestycję. To nie mogłoby się udać - podsumowuje dziennikarz.
Zapytaliśmy PGZ, czy JSW lub związkowcy rozmawiali na temat potencjalnego przejęcia, a także czy włączenie JSW do PGZ przyniosłoby pozytywne ekonomiczne skutki dla grupy. Do momentu publikacji nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl