Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Kara za Turów to szczyt góry lodowej. Czarna lista wpadek polskiej energetyki jest dłuższa

641
Podziel się:

Polska będzie musiała płacić po 2 mln zł kary dziennie za niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. To kolejna wpadka polskiej energetyki. - Wielu można było uniknąć. Polsce potrzeba polityki energetycznej ponad podziałami - mówi Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki.

Kara za Turów to szczyt góry lodowej. Czarna lista wpadek polskiej energetyki jest dłuższa
Polska potrzebuje jednego wspólnego planu energetycznego. Problem Turowa to tylko wierzchołek góry (WP)

Każdego dnia do naszego rachunku na rzecz Komisji Europejskiej będzie naliczana kara po 500 tys. euro, czyli około 2,3 mln zł za niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. To ostateczna decyzja wydana w poniedziałek przez TSUE. Kara będzie naliczana od dnia oficjalnego doręczenia Polsce postanowienia. Licznik będzie bił do chwili, w której zastosowane zostaną postanowienia Trybunału.

Tego jednak Polska zrobić nie zamierza, co po raz kolejny potwierdził rzecznik rządu Piotr Muller: "Żadne decyzje Trybunału Sprawiedliwości UE nie mogą naruszać obszarów związanych z podstawowym bezpieczeństwem krajów członkowskich. Bezpieczeństwo energetyczne należy właśnie do tego obszaru".

Problemu Turowa można było jednak uniknąć, twierdzą eksperci. Bo to sprawa, która toczy się od lat. Rzecz w tym, że jak mówi Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka, strona polska nie dość poważnie potraktowała zgłaszane od lat czeskie postulaty.

- To ewidentne zaniedbania i błędy - również w dyplomacji - jak choćby w kwestii wypowiedzi premiera Morawieckiego w sprawie załatwienia sprawy kroplani Turów, z czeskim premierem Babiszem. Sami zapędzamy się do narożnika - stwierdza były wicepremier.

Zobacz także: Gratulowała Morawieckiemu ws. Turowa. Anna Zalewska o nagraniu posłanki PiS

Jak dodaje, decyzja TSUE to przykra konsekwencja tych zaniedbań, ale podkreśla, że Polska nie może zrealizować postanowień i zatrzymać kopalni.

- Tak się nie da. To nie sklep, że można zgasić światło i wyjść. Wygaszanie kopalni trwa nawet dwa lata i ma poważne konsekwencje. To niewykonalna decyzja, zmusza nas do łamania prawa. Nie oznacza to, że jesteśmy bez winy - dodaje Steinhoff.

Sprawą Turowa żyjemy dziś, ale wpadek w polskiej energetyce było sporo. Lista "antysukcesów" ostatnich lat jest dłuższa.

1,5 mld zł przepadło

Inną głośną sprawą jest problem elektrowni Ostrołęka, której symbolem stały się dwa ponad 100-metrowe betonowe pylony. W marcu rozpoczęły się prace wyburzeniowe.

Elektrownia C w Ostrołęce miała być ostatnią w Polsce dużą i supernowoczesną elektrownią węglową. Zakładano, że zostanie uruchomiona w 2024 r. i posłuży co najmniej 40 lat. Rząd zainwestował w nią półtora miliarda złotych.

Do spełnienia węglowych marzeń nie doszło. W związku z polityką Unii Europejskiej dotyczącą odchodzenia od węgla zdecydowano o przeprojektowaniu elektrowni i budowy bloku zasilanego paliwem gazowym.

- Polska odbija się od ściany do ściany. Nie mamy jednolitej i racjonalnej polityki energetycznej. Upieranie się przy planach budowy nowej elektrowni węglowej, kiedy cała Europa odchodzi od węgla, kosztuje nas miliony. To efekt nieodpowiedzialności klasy politycznej. Co mówili kolejni premierzy o zamykaniu kopalni czy prezydent o zasobach węgla na 200 lat? - zauważa Steinhoff.

Teraz sprawą budowy zajmie się prokuratura, swoją kontrolę wszczęła również NIK. Więcej o upadku jednego z flagowych pomysłów PiS piszemy tu. Polska znów inwestuje w Ostrołęce, tym razem jednak stawia na gaz.

"Grzegorz" wstrzymany

Fiaskiem okazała się również budowa szybu "Grzegorz" w Jaworznie. Miał dać nowe miejsca pracy w regionie i pozwolić dotrzeć do nowych złóż. Głęboki na 870 m szyb miał uzyskać pełną funkcjonalność w 2023 r. Projekt miał kosztować pół miliarda złotych.

Budowę szybu w 2017 roku zapowiedziała ówczesna premier Beata Szydło, a głównym inwestorem został Tauron. Jednak po czterech latach spółka wycofała się z budowy szybu. Inwestycja stanęła w połowie. Wydrążono około 80 metrów. Utopiono około 280 mln zł.

Jak zapowiadał Tauron, firma utrzymuje stan tej inwestycji tak, aby można było ją w każdej chwili kontynuować. Prace jednak wciąż nie zostały podjęte.

Jaworzno wciąż awaryjne

Jaworzno boryka się również z innym poważnym problemem. Tym razem w elektrowni. Nowoczesny blok 910 MW Elektrowni Jaworzno III jeszcze w fazie testów uległ awarii i wciąż nie został uruchomiony.

Inwestycja pochłonęła blisko 6,5 mld zł. Nad pracami czuwało Rafako w konsorcjum z Mostostalem Warszawa. Blok miał zostać oddany do użytku w lutym 2020 roku. Przesunięto start na jesień, ale okazało, że usterki są znacznie bardziej poważne.

Kontraktowy termin synchronizacji z siecią został określony przez Tauron na 25 lutego 2022 roku. Jednak prezes Rafako Jarosław Domagalski-Łabędzk w rozmowie ISBnews wprost przyznaje, że to nierealny termin. - Mam wrażenie, że zarząd Taurona nie wie, jak wygląda ta usterka i jaka jest skala problemu. Bez decyzji Taurona na pewno nic się nie zadzieje, czyli nie posuniemy się ani krok naprzód, a jesteśmy w stanie przeprojektować i wymienić elementy, które uległy awarii - powiedział agencji ISBnews.

Wciąż zbyt odległy atom

Atom w Polsce to wciąż pieśń przyszłości, choć o programie mówi się co najmniej od kilkunastu lat. Budowę elektrowni zapowiadał jeszcze rząd Donalda Tuska w 2009 roku.

Obecny plan rozwoju energetyki atomowej zakłada, że budowa pierwszego reaktora rozpocznie się w 2026 roku. Uruchomiony ma zostać dopiero w 2033 roku. Wciąż jednak nie wybrano ani lokalizacji, ani ostatecznej technologii.

Program atomowy jest ambitny, zakłada uruchomienie 6 bloków o łącznej mocy przynajmniej 3,9 GW przed 2040 rokiem, co przekładać się to będzie na ok. 16 proc. produkcji energii elektrycznej netto w 2040 r.

Jak oceniają ekonomiści z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, koszt budowy wyniesie ok. 105 mld zł. To jednak tylko część kosztów, jakie już zostały poniesione. Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, iż Polska na wciąż niewybudowaną elektrownię wydała już ponad 700 mln zł.

- Mamy poważne opóźnienia w stosunku do innych krajów w naszym regionie. Plan jest, ale jego realizacja pozostawia wiele do życzenia - zauważa Steinhoff i przyznaje, że z dużą rezerwą patrzy na harmonogram budowy polskiej energetyki jądrowej. - Doświadczenia innych krajów nie budują optymizmu.

Walka z wiatrakami

Problemem były z elektrowniami wiatrowymi. Zgodnie z zapisami ustawy z maja 2016 roku o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych nie wolno było postawić nowej turbiny wiatrowej, jeśli w promieniu dziesięciu jej wysokości znajduje się budynek mieszkalny. To tzw. zasada 10H.

To mocno uderzyło w rozwój lądowej energetyki wiatrowej. - Minister Tchórzewski wykazał się inną wizją energetyki, zablokowano w znaczącym stopniu inwestycje energetyce wiatrowej. To był również sygnał dla zagranicznych inwestorów, którzy planowali inwestycje w Polsce - komentuje Steinhoff.

Rząd w zamian postawił na farmy morskie. Plany Polskiej Grupy Energetycznej są ambitne. Nowa spółka PGE Baltica ma wybudować trzy farmy wiatrowe na Morzu Bałtyckim, z czego dwie pierwsze do 2030 r. Ich łączna maksymalna moc ma wynieść ok. 3,5 GW.

Jak ocenia w rozmowie z money.pl Janusz Steinhoff, nie jest też tak, że w ostatnich latach były tylko porażki. Chwali rząd za pozytywne rozwiązania w sprawie rozwoju fotowoltaiki. - Program Mój Prąd ewidentnie wsparł tę gałąź - mówi.

Jednak podkreśla, bolączką Polski jest brak spójnego planu energetycznego. - Wielu problemów można było uniknąć. Polsce potrzeba polityki energetycznej ponad podziałami - mówi były wicepremier i minister gospodarki.

Jak dodaje, horyzont powinien obejmować co najmniej perspektywę 30 lat. - Nie możemy się miotać od ściany do ściany. Powinniśmy założyć realne cele i konsekwentnie do nich dążyć. Oczywiście taką politykę należy na bieżąco uaktualniać i dostosowywać do wspólnej polityki UE i celów klimatycznych - zaznacza.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(641)
bjk
3 lata temu
A co nierobie zrobiles w tej sprawie jak sprawowales teke ministrialna?? NIC wiec teraz odwal sie od obecnego rzadu ,wy wszystko zamykaliscie w naszym kraju dla kaprysu brukselki ,ale tez i dla wlsnego interesu brac za opluwanie Polski w brukseli niezle zarabiacie , prawda??
Pola.K
3 lata temu
CenzorCiebieTeżKtośKiedyśZaTwojąDziałalnośćRozliczy. Jest nadzieja dla opozycji ale także dla wszystkich Polaków nawet tych po świecie rozsianych. PiS SIĘ KOŃCZY. Dzięki samozwańczemu powrotowi guru Tuska do polskiej polityki bo stanął on osobiście na czele PO. Jego władza z nadania Niemiec jest absolutna. Ma nie przebierając w środkach odsunąć PiS od władzy. Na razie jednak lepiej wychodzi mu odsuwanie od władzy wszelakiej byłych przywódców PO. Więc jeszcze GÓRA KILKA NO MOŻE KILKANASCIE KADENCJI TEGO RZĄDU PiS I NASTANIE STRASZNY NO PO PROSTU NIEWYOBRAŻALNY JEGO KONIEC. Ponownie Tusk będzie musiał osobiście policzyć szable. Jak wtedy gdy on wraz z podległą mu sitwą. Obalali pierwszy własny bo nie komunistyczny rząd Jana Olszewskiego. Za to że ten chciał rozliczyć komunistów. Obecny wtedy urząd UB nie dał na takie działanie rządu swojej zgody. Tak guru działał wtedy jak obecnie. Wszystko co polskie nadal jest nic nie warte. Polskość nadal znaczy nienormalność. Przypomnę że to jego minister Waldemar Pawlak podpisał z bratnim narodem rosyjskim czyli panem Putinem długoletni kontrakt na dostawy gazu do Polski po cenach wziętych z kosmosu. Czy to nie jest przypadkiem finansowanie przyjaciół przez PO i PSL wtedy rządzące. Takich cen jakie Polska płaci do dziś nie ma w całej Europie. Może wtedy spacerując po molo w Sopocie pan Putin mu osobiście za to dziękował. Dlatego taką tajemnicą jest to o czym wtedy spacerując razem pod rękę na ucho sobie szeptali. Taka właśnie jest mentalność i honor Tuska. On sprzeda wszystkich i wszystko dla dobra .... swojego oczywiście. Przecież nie jest Polakiem dziadek był Niemcem a on jest Kaszubem jak twierdzi. Natomiast gdzie był szkolony niech sam Wam powie.
1234
3 lata temu
"Atom w Polsce to wciąż pieśń przyszłości". Ale kto miał przytulić miliony, przytulił i nadal tak jest.[...]"Krytyczną ocenę działań PGE EJ1 w swoim raporcie przedstawiła Najwyższa Izba Kontroli, wskazując, że "wydatki na realizację Programu polskiej energetyki jądrowej w latach 2014-2017 (III kwartał) wyniosły łącznie 776 mln zł, z czego 552,5 mln zł stanowiły wydatki poniesione przez podmioty administracji publicznej, zaś 223,5 mln zł wydatki poniesione przez PGE SA i jej spółkę zależną PGE EJ1. Natomiast w okresie prac przygotowawczych nad opracowaniem PPEJ w latach 2010-2013 PGE EJ1 poniosła wydatki w wysokości 133,2 mln zł." a "spółka PGE EJ1 odpowiedzialna za realizację zadań związanych z przygotowaniem i budową pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce, nie wykonała do końca września 2017 r. żadnego z działań przewidzianych w I Etapie PPEJ"
Myślenie nie ...
3 lata temu
A gdzie są mądrale którym przeszkadzał Żarnowiec? Gdzie pracują te urządzenia sprzedane za bezcen ? Gdyby głupota mogła fruwać to mielibyśmy wielkie spasione ptaki
PrzyPOminam
3 lata temu
budowa nowych bloków w Turowie, Jaworznie, Opolu i Kozienicach za niemal 30 mld zł zostały rozpoczęta w czasach rządów PO. Donald Tusk osobiście odwołał prezesa PGE Krzysztofa Kiliana za sprzeciw wobec rozbudowy bloków w Opolu za 11,5 mld zł
...
Następna strona