Koncepcja dwóch jednostek FSRU znów w grze. Polska chce rozbudować Korytarz Północny
Na redzie Zatoki Gdańskiej może stanąć nie jeden, a dwa statki do obioru dostaw skroplonego gazu. Wstępne badania rynku potwierdziły potencjał Polski jako ważnej bramy dla LNG. Żeby jednak Polska zdecydowała się na drugi statek, trzeba przeprowadzić kolejne, wiążące badanie. Ma do tego dojść na początku 2026 r.
Rosną polskie ambicje zbudowania hubu gazowego dla całego regionu. Kluczem mają być większe dostawy LNG z USA do polskich portów i dystrybucja błękitnego paliwa do krajów trzecich. Podczas ubiegłotygodniowej transatlantyckiej konferencji energetycznej w Atenach podpisana została umowa na dostawę 300 mln m sześc. amerykańskiego gazu, który przez Polskę trafi do Ukrainy.
Komentując to wydarzenie, Wojciech Wrochna, sekretarz stanu w Ministerstwie Energii i pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, podkreślił, że "skuteczna współpraca z naszymi partnerami pozwala nam na podjęcie następnych kroków na rzecz rozbudowy Korytarza Północnego". Wyjaśnił, że szykowana jest procedura sondująca, jak duże jest wśród naszych sąsiadów zainteresowanie odbieraniem gazu z Polski i czy naszemu krajowi opłaca się ustawić w Zatoce Gdańskiej drugi statek do odbioru LNG (na razie pewne jest, że będziemy mieli jedną taką jednostkę).
"Piękna i tragiczna". Przypomina historię polskiej firmy
Dzięki rozbudowie infrastruktury morskiej Polska zamierza stać się ważnym węzłem energetycznym dla krajów sąsiednich. Tak zwany Korytarz Północny tworzy infrastruktura już istniejąca (gazociąg Baltic Pipe i gazoport w Świnoujściu) oraz ta planowana (pływający gazoport w Gdańsku), które pozwalają na dystrybucję błękitnego paliwa do krajów sąsiednich (interkonektory ze Słowacją i Litwą oraz połączenia z Ukrainą).
Polska może zwiększyć swój potencjał
Jak podkreśla Tymon Pastucha, analityk Polskiego Instytutu Spraw Zagranicznych, Polska już posiada infrastrukturę, która pozwala sprzedawać gaz na kierunku południowym i południowo-wschodnim. - Jednak aby stać się regionalnym reeksporterem gazu na rynek środkowoeuropejski, w tym np. na Słowację, do Czech, Ukrainy czy na Litwę, konieczna jest rozbudowa potencjału importowego - zaznacza w rozmowie z money.pl.
W styczniu 2025 roku zakończyła się rozbudowa gazoportu w Świnoujściu, która pozwoli na import większej ilości gazu płynnego, a prace przy budowie pływającego terminala LNG w Zatoce Gdańskiej nabierają tempa. Zakończenie części lądowej planowane jest w 2026 r. – wtedy infrastruktura będzie gotowa do przesyłu odebranego w Gdańsku gazu.
Zanim to jednak nastąpi, konieczne będzie nie tylko ukończenie budowy nabrzeża i gazociągu podmorskiego, ale przede wszystkim zacumowanie przy nim jednostki FSRU (pływającej jednostki regazyfikującej z ang. Floating Storage Regasification Unit), przystosowanej do prowadzenia procesu regazyfikacji na poziomie 6,1 mld m sześc. rocznie.
Polska na drodze do drugiego FSRU
Firma Gaz-System planuje przeprowadzenie wiążącego badania open season, czyli procedury, która ma potwierdzić faktyczne zapotrzebowanie sąsiadów na gaz sprowadzany przez polskie gazoporty, na pierwszy kwartał 2026 r. Jeśli potwierdzi się zainteresowanie uczestników rynku na dodatkową zdolność regazyfikacji polskiego terminalu FSRU w Zatoce Gdańskiej, dopiero wówczas podjęte zostaną kroki w celu pozyskania drugiej pływającej jednostki.
Gaz-System potwierdził w odpowiedzi na nasze pytania, że "rozważa zwiększenie mocy regazyfikacyjnych terminala FSRU (FSRU-1) w Gdańsku poprzez pozyskanie drugiej jednostki". "Projekt drugiego pływającego terminala LNG (FSRU-2) jest na etapie konsultacji i analiz rynkowych" - podkreśliła spółka.
Historia budowy portu FSRU miała już swoje zwroty akcji. Projekt dwóch jednostek na redzie gdańskiej był brany pod uwagę jeszcze w 2023 r. Wówczas jednak stwierdzono, że nie byłoby to opłacalne. Sytuacja uległa diametralnej zmianie w 2025 r.
Wstępne, niewiążące badanie open season, które niedawno przeprowadziła spółka Gaz-System, wykazało, że zainteresowanie firm importem przez Polskę gazu LNG znacznie wzrosło. Firmy ze Słowacji, Czech, Litwy czy Ukrainy łącznie zgłosiły zainteresowanie ilością gazu dochodzącą do nawet 9 mld m sześc. To oznacza, że zapotrzebowanie na surowiec z Polski jest cztery razy większe, niż początkowo zakładano.
Pierwsza jednostka FSRU dla Polski ma zostać zwodowana w kwietniu 2026 r. w stoczni w Korei Płd. Jej odbiór nastąpi w trzecim kwartale 2027 r. Według harmonogramu przypłynięcie jednostki do Gdańska planowane jest na IV kwartał 2027 r., po czym rozpoczną się testy FSRU oraz procedury rozruchowe całego terminalu. Rozpoczęcie świadczenia usług regazyfikacji planowane jest na początek 2028 r.
Ewentualny zakup lub dzierżawa dodatkowej jednostki będzie już sprawą prostszą.
Podczas projektowania FSRU-1 przewidziano potencjalną potrzebę dostawienia drugiej jednostki, która byłaby zacumowana przy tym samym nabrzeżu - więc jej uruchomienie byłoby łatwiejsze i szybsze. Po uruchomieniu FSRU-1 będzie funkcjonujące nabrzeże wraz z instalacjami do odbioru LNG oraz gazociągiem podmorskim i falochronem – więc dla obsługi FSRU-2 pozostanie wykonanie wyłącznie dodatkowych instalacji technologicznych - zaznacza Gaz-System.
Jak przekazała nam spółka, jednostka FSRU-2 byłaby zacumowana na stałe do powstającego właśnie nabrzeża w Zatoce Gdańskiej, po drugiej stronie względem jednostki FSRU-1. "Obie muszą być połączone z instalacjami technologicznymi, znajdującymi się na nabrzeżu, służącymi zarówno do odebrania LNG z gazowców, jak i do transportu zregazyfikowanego gazu – wspólnym dla obu jednostek gazociągiem podmorskim - do krajowej sieci. Natomiast gazowce przypływające z dostawami LNG mogłyby cumować burta w burtę do terminala FSRU i poprzez instalacje technologiczne przesyłać gaz LNG do danej jednostki FSRU" - podaje operator.
Rozwinięcie gdańskiego portu o dwie jednostki pozwoliłoby na pozyskanie 10,6 mld m sześc. gazu rocznie.
Jak poinformował nas Gaz-System, szacunkowy koszt wybudowania pływającego terminala LNG w Zatoce Gdańskiej (FSRU-1) wynosi ok. 4,5 mld zł. "Natomiast koszty pozyskania i przyłączenia drugiej jednostki będą przedmiotem analiz w ramach przygotowań do wiążącej procedury open season, która zostanie przeprowadzona w przyszłym roku" - wskazuje spółka.
Polsce sprzyja sytuacja międzynarodowa i jej położenie
Plany rozbudowy potencjału LNG w Europie były krytykowane przez choćby think tank Ember. Wskazując na dane, twierdzi on, że nie ma pewności, iż boom gazowy utrzyma się przez dłuższy czas. Według raportu think tanku w 2024 roku zużycie gazu w UE wyniosło 330 mld m sześc., o 20 procent mniej niż w 2021 roku (410 mld). Spadek ma być związany z przyspieszoną transformacją energetyczną. Z tego powodu część terminali w Europie została wygaszona, a część planów dotyczących rozbudowy infrastruktury została zamrożona.
Z drugiej jednak strony dziś zapotrzebowanie na LNG - przynajmniej w naszym w regionie - rośnie ze względu na sankcje, jakimi obłożono rosyjskich dostawców i konieczność dywersyfikacji kierunków dostaw.
"W związku z dynamicznie zmieniającym się otoczeniem geopolitycznym w naszym regionie Europy zauważamy zwiększoną potrzebę zapewnienia dywersyfikacji dostaw gazu w sąsiadujących z Polską krajach. Poza tym, na konieczność zwiększenia dostępności źródeł dostaw LNG wskazuje rosnące znaczenie gazu jako paliwa przejściowego w procesie transformacji energetycznej oraz potrzeba zapewnienia większej elastyczności zaopatrzenia, zgłaszana przez sektor energetyki zawodowej" - przekonuje nas Gaz-System.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl