Koronawirus w Polsce. Sanepid sprawdza, jak stosujemy się do obostrzeń
Kontrolerzy GIS wkroczą zarówno do galerii handlowych, do firm, do salonów kosmetycznych, jak również kin, restauracji czy hoteli. Będą sprawdzać, czy stosowane są wszystkie zasady i obostrzenia sanitarne.
Kontrole GIS zostały nasilone w związku z większą liczbą zakażeń oraz coraz częściej zgłaszanych naruszeniach nałożonych obostrzeń. - Prowadząc kontrole obiektów z branży spożywczej zwracają uwagę na wyposażenie pracowników w środki ochrony indywidualnej. W regionach turystycznych prowadzone są wspólne kontrole z Policją - mówił parę dni temu money.pl Jan Bondar, rzecznik GIS.
Zobacz: Policja i GIS sprawdzą, czy nosimy maseczki. "Pewnie posypią się mandaty"
Sami kontrolerzy sanepidu nie mają i nigdy nie mieli uprawnień do legitymowania osób prywatnych. Zatem nie mogą kontrolować klientów sklepów ani osób na ulicach. Ale już przy udziale policji, kontrola może być kosztowna również dla klientów. Policja może już bowiem ukarać klientów za brak maseczki w sklepie, a wysokość mandatu za to wykroczenie to 500 zł.
Ale tych najbardziej opornych może dodatkowo czekać grzywna z sanepidu w wysokości od 5 tys. do nawet 30 tys. złotych, nałożona na wniosek policji.
GIS z kolei będzie sprawdzał jak stosowane są przepisy sanitarne m.in. w portach lotniczych, galeriach handlowych, ale też zarówno w dużych firmach jak i małych zakładach fryzjerskich czy kosmetycznych. Może też sprawdzać kina, restauracje czy hotele.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.