Minister wszystkiego, co narodowe. Jacek Sasin może dostać prawdziwe imperium
Ministerstwo Zasobów Narodowych – tak według medialnych doniesień ma nazywać się nowy resort, który obejmie nadzór nad spółkami Skarbu Państwa. Tym samym Jacek Sasin, który jest wskazywany na szefa tego ministerstwa, dostanie we władanie prawdziwe finansowe królestwo. A nawet imperium.
- Ministerstwo będzie, ale nie z taką nazwą, jaką znaliśmy i z nieco innymi zadaniami, wśród których będzie nadzór nad spółkami Skarbu Państwa - przyznał w rozmowie z TVP Jacek Sasin, wciąż jeszcze szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, typowany na ministra przywracanego MSP.
Tym samym potwierdził informacje, które 30 listopada w rozmowie z dziennikarzem money.pl Mateuszem Ratajczakiem zdradził wicepremier Jarosław Gowin. Nazwał wówczas likwidację resortu Skarbu Państwa "jedną z największych pomyłek" ustępującego rządu.
- Spółki przestały współpracować i stały się elementami udzielnych księstw poszczególnych ministerstw – dodał wówczas Gowin, czym nawiązał do tarć w rządzie, karuzeli w fotelach prezesów i walk między ministrami o wpływy.
Ministerstwo skarbu wraca. "To był nasz błąd. Stworzyły się księstwa"
I właśnie zmiana udzielnych księstw w królestwo, a nawet imperium - przynajmniej finansowe – ma być głównym celem odtworzenia resortu pod nazwą Ministerstwa Zasobów Narodowych (nazwę ujawnił portal wPolityce.pl).
Sam Jacek Sasin przyznał, że resort będzie posiadał "instrumenty do aktywnej polityki rozwoju” – czytaj: pieniędzy spółek Skarbu Państwa.
- Dzięki ostatnim 4 latom dobrego zarządzania tymi spółkami wiele z nich wypracowało bardzo potężne zasoby finansowe, które inwestowane mogą dać potężny impuls rozwojowy, ale trzeba pieniądze inwestować z sensem i koordynować inwestycje w zakresie wielu podmiotów, a nie jednej spółki - tłumaczył Sasin.
A pieniędzy jest w spółkach naprawdę sporo. Firm z udziałem państwa, na które wpływ ma partia rządząca, jest dziś 367. Tylko największe z nich – PKO BP, PZU i PKO BP, PGNiG, Pekao S.A. oraz KGHM – w 2018 r. wypracowały niemal 22 mld zł czystego zysku.
Do tego Polski Fundusz Rozwoju, dziś odpowiedzialny za politykę rozwoju, posiada aktywa zaangażowane w długoterminowe inwestycje i wykazane w sprawozdaniu za 2018 r. na poziomie ponad 4 mld zł.
Wśród pozostałych spółek są zarówno giganci – choćby spółki energetyczne, jak i działające lokalnie: m.in. Cegielnie Kutnowskie, zarządzająca Stadionem Narodowym spółka PL2012+, rolnicze rynki hurtowe w niemal całej Polsce czy Nadwiślańska Spółka Mieszkaniowa z Brzeszcz. Tylko wyobraźnia ogranicza to, w jaki sposób można centralnie zarządzać kilkuset spółkami o tak zróżnicowanej wielkości i zadaniach.
- To rozproszenie spowodowało, że trudno było planować duże inwestycje obejmujące wiele podmiotów - przyznał otwarcie na antenie TVP Jacek Sasin.
Według medialnych doniesień nowy resort ma nosić nazwę Ministerstwa Zasobów Narodowych, co sam Sasin tłumaczył "zmianą filozofii" i odejściem od prywatyzacji na rzecz "proaktywnego działania” w obszarze rozwoju.
Popuśćmy nieco wodze fantazji i skupmy się zatem na nazwie odwołującej się do zasobów. Jeśli rząd postanowi potraktować je dosłownie, władztwo ministra w nowym resorcie będzie o wiele większe niż jakiekolwiek z tych, które widzieliśmy dotychczas w polskiej polityce.
Zasoby to przecież nie tylko środki finansowe spółek. Nietrudno sobie wyobrazić, że nowy resort dostałby pod nadzór także instytucje państwowe niebędące spółkami, a sprawujące nadzór nad zasobami naturalnymi - choćby Lasy Państwowe, Wody Polskie czy urzędy wydające koncesje na wydobywanie kopalin.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl