Moda na coolcation przyciąga na Islandię. Sprawdziłem, co Reykjavik oferuje turystom

Aby zakochać się w Islandii, trzeba odwiedzić ją co najmniej dwa razy - zimą, gdy jest surowa, ciemna i nieprzystępna, oraz wiosną lub latem, gdy odkrywa swoje piękno i bardzo przyjazne oblicze. Kraj ten znalazł się na radarze Polaków, którzy szukają alternatywy dla wakacji w upałach na południu Europy. Coolcation to coś więcej niż chwilowa moda, a Reykjavik i Islandia znajdują się w czołówce kierunków z tej listy.

Ponownie poleciałem na Islandię po tym, gdy Polskie Linie Lotnicze LOT zainaugurowały bezpośrednie połączenie z Warszawy do Reykjaviku. Stolica tego wyspiarskiego kraju to propozycja na kilkudniowy citybreak albo baza wypadowa do eksplorowania bardziej "dzikiego" oblicza Islandii. Pokonanie jej samochodem dookoła drogą nr 1, mierzącą 1320 km, zajmuje około 17-20 godz., ale w praktyce - ze zwiedzaniem i odpoczynkiem - nawet od siedmiu do 10 dni.

Pierwszy raz wybrałem się na Islandię na początku lutego 2018 r. Odgrzebałem starą rezerwację - kupowany tydzień wcześniej bilet w dwie strony Wizz Airem z Gdańska do Reykjaviku kosztował mnie 248 zł. Dziś o takich cenach można raczej pomarzyć, zwłaszcza w sezonie letnim i z niewielkim wyprzedzeniem. Z danych eSky.pl dla money.pl wynika, że planując lot z Polski do Reykjaviku między lipcem a październikiem trzeba wydać co najmniej trzy razy tyle.

Wybierając termin lotu na Islandię, warto patrzeć nie tylko na cenę biletu, ale też na charakter wyjazdu. Tańszy lot w październiku może oznaczać droższy wynajem samochodu i krótszy dzień na zwiedzanie, ale większą szansę na ujrzenie zorzy. Z kolei droższy bilet w lipcu da dostęp do wszystkich zakątków wyspy w blasku dnia polarnego - mówi money.pl Jarosław Grabczak, Head of Commercial Product w eSky.pl.

Charakterystycznym punktem na mapie Reykjaviku jest protestancki kościół Hallgrímura (Hallgrímskirkja) zbudowany w latach 1945-1986. Jego architektura przypomina bazaltowe słupy, co ma nawiązywać do surowego krajobrazu Islandii. Na jego wieży funkcjonuje taras widokowy (1400 ISK, około 41 zł), z którego można oglądać panoramę całego miasta. Przed kościołem dumnie stoi pomnik Leifa Erikssona, islandzkiego wikinga i założyciela osad na Grenlandii. Jego imię nosi też terminal lotniska w Reykjaviku-Keflaviku.

Na osi prowadzącej od głównego wejścia do kościoła biegnie Skólavörðustígur, jedna z głównych ulic miasta, na świecie znana jako Rainbow Street. To deptak, którego znaczący fragment pomalowano w kolory tęczy na znak postępowych wartości Reykjaviku oraz tworzenia integracyjnego i przyjaznego środowiska dla wszystkich.

Warto zobaczyć także Islandzką Operę (Harpa) z jej podświetlaną szklaną fasadą. Architektura gmachu jest inspirowana - a jakże - bazaltowymi kolumnami.

Jednym z najbardziej popularnych miejsc do zrobienia pamiątkowych zdjęć z Reykjaviku jest rzeźba "Sun Voyager" (Sólfar) w kształcie łodzi, symbolizująca podróże wikingów i marzenia.

Urokliwe jest też centrum miasta ze skromnym budynkiem islandzkiego parlamentu i o wiele bardziej nowoczesnym ratuszem. W nim warto obejrzeć ogromną makietę Islandii, pokazującą zróżnicowanie terenu i słynne wulkany. Dzięki niej można się zorientować, jak niewielki wycinek wyspy zajmuje Reykjavik.

Popularnym sposobem spędzania wolnego czasu, tak wśród Islandczyków, jak i wśród turystów, są wizyty w geotermalnych spa. Najbardziej znane z nich to:

• Błękitna Laguna (Blue Lagoon) - z wodą bogatą w minerały takie jak krzemionka i siarka, której temperatura utrzymuje się w granicach 37-40 stopni Celsjusza,
• Sky Lagoon - z niecką basenową infinity, czyli o niemal niewidocznej krawędzi, a także zabiegami pielęgnacyjnymi - rytuałem siedmiu kroków. Woda ma temperaturę 38-40 stopni Celsjusza.

Wizyta w obu tych obiektach nie należy do tanich. Pełny pakiet dla dwóch osób w Sky Lagoon to 48 tys. 980 koron islandzkich, czyli około 1,5 tys. zł. Podstawowy bilet wstępu dla jednej osoby to 15 tys. 990 ISK, czyli niespełna 500 zł.

Złoty Krąg (Gullni hringurinn) to popularna trasa turystyczna obejmująca okolice Reykjaviku, czyli południowo-zachodnią Islandię. Można ją pokonać samochodem, rowerem albo autokarem podczas zorganizowanej kilkugodzinnej wycieczki.

Obejmuje kluczowe dla Islandii atrakcje przyrodniczo-historyczne. Są to Park Narodowy Þingvellir, obszar geotermalny Geysir i wodospad Gullfoss. Pierwszy z nich to miejsce, w którym można zobaczyć ryft oceaniczny, czyli miejsce rozdzielenia się dwóch płyt tektonicznych - europejskiej i północnoamerykańskiej. Islandia to jedno z kilku na świecie miejsc, gdzie biegnące po dnie Atlantyku pasmo górskie wystaje nad powierzchnię.

To tam obradował Althing, czyli islandzki parlament, uznawany za najstarszy na świecie, który przetrwał do dziś. Pierwsze obrady w tym miejscu odbyły się w 930 r., a ostatnie - w 1799 r. Potem przeniesiono je do Reykjaviku. W Parku Narodowym Þingvellir warto zobaczyć także wodospad Öxarárfoss, wprawdzie nie jest największy, ale za to malowniczy.

Ważnym punktem na trasie wycieczki po Złotym Kręgu jest wodospad Gullfoss, spadający kaskadami do głębokiego kanionu. W każdej sekundzie przepływa tędy 110 tys. m sześc. wody. Na początku XX wieku miał zostać przekształcony w hydroelektrownię, ale Islandczycy do dziś dumni są z tego, że protesty mieszkańców zniweczyły te plany.

Obowiązkowo trzeba też zobaczyć obszar geotermalny Haukadalur, czyli park gejzerów. Wzięły swoją nazwę od najsłynniejszego z nich - Geysira. Obok Strokkura są to dziś jedyne dwa aktywne gejzery, wyrzucające regularnie gorącą wodę.

Opcjonalnym punktem jest mający 6,5 tys. lat krater Kerið z malowniczym jeziorem, które powstało w środku. W 1987 r. na pływającej po tafli jeziora platformie wystąpiła Björk.

Wstęp do atrakcji przyrodniczych w Złotym Kręgu jest zazwyczaj bezpłatny, choć trzeba się liczyć z opłatami za parking. Ceny zorganizowanych wycieczek autokarowych rozpoczynają się od około 350 zł za osobę do nawet około 2 tys. zł za zwiedzanie z polskim przewodnikiem wynajętym samochodem.

Ceny na Islandii nie należą do najniższych, ale pracujący na wyspie nie mogą też narzekać na zarobki. Przykładowo, w restauracji przy porcie w Reykjaviku ceny za danie obiadowe wynosiły około 4000-5000 koron islandzkich. To równowartość od 117 do 146 zł. Zupa ze skorupiaków - 3150 koron (92 zł). Trzydaniowe menu (zupa, danie mięsne, deser) kosztowało 12 760 koron, co w przeliczeniu odpowiada kwocie 372 zł.

Piwo (330 ml) wyceniono na około 1590 koron (47 zł), a lampkę wina w okolicach 2300 koron islandzkich (67 zł). Butelka wina (750 zł) na stół to wydatek około 8000-11 000 koron, czyli od 234 do 323 zł. Koktajle kosztowały od 2700 do 3000 koron (79-88 zł).

Espresso to wydatek rzędu 450-500 koron (13-15 zł), a caffe latte lub cappuccino - około 600 koron (17 zł).

Popularnością wśród turystów cieszy się Bæjarins Beztu Pylsur, czyli hot-dog rozsławiony przez wizytę amerykańskiego prezydenta Billa Clintona. Proste i charakterystyczne budki rozstawione są w różnych częściach miasta, z lotniskiem włącznie. Kosztuje od 600 do 750 koron (17-22 zł).

Z portu w Reykjaviku można popłynąć w rejs widokowy i obserwować wieloryby i maskonury (ptaki będące symbolem narodowym) za dnia, a w nocy - zorzę polarną nad panoramą stolicy Islandii. Popularną atrakcją są też wycieczki specjalnie przystosowanymi ciężarówkami na islandzkie lodowce.

Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl