ZAWSZE płaci odbiorca końcowy, nieważne, czy to prąd, jedzenie, usługi. Wszystkie haracze są w te ceny wliczone, a cała reszta typu ulgi itd to tylko socjalistyczne mydlenie oczu.
Jeśli rosną koszty -> rosną ceny.
Rządowi zależy na wysokich cenach: może mieć władze rozdawania ulg i pozwolen (łapówki), więcej haraczy pośrednich do budżetu, może obiecywać, ze „coś zrobi” i „coś będzie” (uzasadnia potrzebę swojego istnienia).
Zwykłym ludziom i małym firmom, żeby się rozwijać, zależy na niskich cenach! I tak naprawdę mamy z rządem sprzeczne interesy! Dlatego nic się w tym temacie nie dzieje! A wielkie korporacje dadzą łapówki i jakoś w tej biurokracji się wybronią z niższymi cenami niż ktoś ubogi!
Polacy, zrozumcie, rząd nic nie może zrobić. Może tylko zabrać jednym (jakaś piekarnia nie powstaje, bo np nie kupujecie wtedy tyle chleba), dać drugim (coś powstaje, ale niekoniecznie byłoby potrzebne na rynku, może ludzie woleliby dobrowolnie kupować np usługi medyczne, wiec jest to kasa wydana nieefektywnie). Ale rządowi zależy na prowizji z wydawania i władzy z decydowania (jak mafii).
Obecnie dzień wolności podatkowej to czerwiec/lipiec, polecam wyliczenia Instytutu Misesa na rok 2020.
Ja np zapłaciłem 4500zl podatkow w październiku. Nie liczę podatkow pośrednich wliczonych w cenę wszystkiego, np paliwo bez haraczy powinno być po 1,8zl.
Myśle, ze za to moja rodzina poszłaby do lekarza (i otworzyłby z usmiechem) czy do szkoły oraz zostałoby się na oszczędności i spokojne życie... Wszystkie ceny tez byłyby niższe, bo samochód w fabryce kosztuje 25 tys zł, u dealera z opłatami i podatkami już 80tys. A fabryka tez płaci zawyżone ceny prądu itd
Obecnie rząd wszystko zabiera, nam na nic nie starcza, żyjemy w stresie i kieracie.
Kto na tym zyskuje, bo nie musi tak ciezko pracować??