Nadchodzi cios w Polską gospodarkę? Przejrzeli plan Trumpa
W najnowszym raporcie analitycy PIE ostrzegają, że wprowadzenie zapowiedzianych przez USA ceł mogłoby spowodować spadek polskiego PKB o 0,4 proc. Zawieszenie decyzji na 90 dni daje czas na negocjacje, jednak niepewność gospodarcza już teraz wpływa na rynki finansowe.
Administracja amerykańska wprowadziła na krótki czas najwyższe od ponad stu lat cła na import towarów do USA z 60 państw, w tym 20 proc. na towary pochodzące z Unii Europejskiej. Od 5 kwietnia podstawowa stawka celna importowa do USA wynosi 10 proc. dla wszystkich importowanych dóbr. Państwa, z którymi USA odnotowują ujemny bilans handlowy, otrzymały jeszcze dodatkowe wyższe stawki celne od 9 kwietnia. W efekcie, towary z UE były objęte 20-procentowym cłem, z Chin – aż 54-procentowym (łącznie z wcześniejszymi podwyżkami z lutego i marca), a z krajów Azji Południowo-Wschodniej – nawet 50-procentowym.
Średnia ważona stawka celna w USA miała wzrosnąć o 11 pkt. proc. Kontrowersje wzbudza sposób wyliczenia tych ceł – deficyt handlowy USA został podzielony przez import z danego państwa, a następnie tak wyliczone bariery handlowe podzielone zostały przez dwa. Jednak 9 kwietnia, już po wprowadzeniu nowych stawek celnych, Donald Trump ogłosił ich zawieszenie na 90 dni dla wszystkich państw poza Chinami. Stawki celne na import z Chin wynoszą 125 proc., na pozostałe kraje – 10 proc.
Z nowych ceł miał być wyłączony szereg surowców i półproduktów, w tym paliwa mineralne, metale ziem rzadkich, wybrane wyroby chemiczne, produkty farmaceutyczne oraz mikroprocesory. Wyłączone byłyby także poprzednie cła (na samochody, stal i aluminium oraz na Meksyk i Kanadę). Tym samym 25-procentowe cło na samochody dla UE nie będzie powiększone o dodatkowe 20 proc. Prezydent Trump zapowiedział jednak rozszerzenie ceł na kolejne grupy towarów w przyszłości, w tym na półprzewodniki czy produkty farmaceutyczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie wpadli podczas akcji. Decyzja mogła być tylko jedna
Wpływ ceł na polską gospodarkę
Stany Zjednoczone stanowią drugi, po Niemczech, rynek zbytu dla polskiej wartości dodanej na świecie. W 2023 r. finalny popyt w USA odpowiadał za 2,6 proc. polskiego PKB i około 3 proc. zatrudnienia. Ponad połowa (57 proc.) tych relacji wynika z eksportu pośredniego prowadzonego przez inne państwa – przede wszystkim Unii Europejskiej, jak Niemcy, ale także Meksyk i Kanadę. W eksporcie bezpośrednim z Polski USA zajmują dopiero 8. miejsce wśród głównych odbiorców. Niemniej jednak, negatywne skutki ceł wynikające z tych pośrednich powiązań mogą mieć duży wpływ na polską gospodarkę.
Wdrożenie zapowiedzianych 2 kwietnia i zawieszonych 9 kwietnia ceł przyniosłoby mniej więcej w ciągu roku od ich wprowadzenia spadek PKB Polski o 0,4 proc. w stosunku do scenariusza bazowego. Nowe cła oznaczałyby znaczące redukcje w eksporcie z Polski, zwłaszcza w sektorach produkcji żywności i wyrobów tytoniowych (spadek o ok. 5 proc.) oraz w handlu hurtowym (spadek o 3 proc.). Sektor motoryzacyjny odnotowałby prawdopodobnie znacznie mniejszy spadek eksportu (o 1 proc.).
Zmniejszy się również produkcja krajowa – najsilniej odczują to sektory: rolniczy, produkcji żywności oraz wytwarzania odzieży i usługi transportowe. Produkcja w sektorze motoryzacyjnym zmniejszyłaby się o około 0,9 proc.
Inne państwa oraz część amerykańskich biznesmenów i ekonomistów naciskała na administrację, aby złagodziła przyjętą strategię. Problemem był nie tylko tryb wprowadzenia ceł, ale także tempo ich wdrożenia. Chodzi nie tylko o chaos na rynkach finansowych, ale także kolosalne problemy w amerykańskich portach, które musiałyby zmierzyć się z nowymi stawkami, a także sposobami ich naliczania. Jedną z intencji nałożenia dodatkowych stawek celnych miały być negocjacje z poszczególnymi państwami. Administracja Trumpa sugerowała, że w ostatnich dniach otrzymała wiele próśb o negocjacje dotyczące relacji handlowych, czyli że częściowo zrealizowała swój cel.
Zawieszenie dodatkowych ceł na 90 dni daje szansę na kolejne, bardziej trwałe ustalenia, ale nie daje pewności, że zapowiedziane cła jednak nie wejdą w życie. Przedmiotem negocjacji mogą być także relacje z Chinami, z którymi USA właściwie zerwały stosunki gospodarcze wprowadzając 125-procentowe cła, na co Chiny odpowiedziały cłami odwetowymi w wysokości 84 proc. W mocy pozostają cła na stal i aluminium, na sektor motoryzacyjny oraz uniwersalne cła w wysokości 10 proc.
Reakcje polskich firm na zagrożenie celne
Około 40 proc. polskich firm spodziewa się istotnego wpływu amerykańskiej polityki celnej na swoją działalność – wynika z badania PIE MIK z marca 2025 r. (na próbie 500 firm). Firmy spodziewają się wpływu przede wszystkim poprzez osłabienie koniunktury na rynku unijnym wywołane amerykańskimi cłami (46 proc.) i przez wzrost kosztów importu z USA w przypadku wojny handlowej (43 proc.).
Z kolei 15 proc. firm obawia się skutków ceł w związku ze współpracą z przedsiębiorstwami obecnymi na rynku amerykańskim. Najmniejszy jest udział firm, które mogą ucierpieć w wyniku wojny handlowej, ponieważ eksportują swoje produkty do USA (2 proc. według ww. badania).
Wpływu wojny handlowej w największym stopniu obawiają się firmy z branży TSL (47 proc.), a także mikro- (44 proc.) i średnie firmy (43 proc.). Pośredniego wpływu w wyniku osłabienia koniunktury obawiają się przede wszystkim duże firmy (54 proc.) oraz branża handlowa (55 proc.). Niepokój w związku ze wzrostem kosztów importu z USA odczuwają przede wszystkim duże firmy (50 proc.), a także przedsiębiorstwa z branży TSL (52 proc.) i handlowe (50 proc.).
Zgodnie z wynikami badania ankietowego eksporterów PIE przeprowadzonego w styczniu 2025 r., spośród polskich firm eksportujących w 2024 r. 20 proc. dostarczało swoje produkty do Stanów Zjednoczonych, z tego 3 proc. firm traktowała USA jako swój główny rynek zbytu. Eksporterzy pochodzili z różnych sektorów produkcyjnych, jednak największa koncentracja dotyczyła sektora artykułów spożywczych (15 proc.) i wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych (11 proc.). Zdecydowana większość (64 proc. firm) były to przedsiębiorstwa duże, zatrudniające powyżej 250 osób.
W charakterystyce typowego eksportera na rynek amerykański dominują cechy dużych firm. Należy do nich wyższy niż u wszystkich badanych eksporterów poziom wykorzystania nowoczesnych technologii oraz wyższa innowacyjność (83 proc. firm). Firmy te są mocniej związane z rynkiem globalnym – w ponad połowie firm (51 proc.) wartość eksportu wynosiła powyżej 10,1 mln EUR.
Silniej odczuły więc w 2024 r. wpływ spowolnienia w gospodarce i handlu światowym niż ogół badanych eksporterów (74 proc. względem 68 proc.). Z drugiej strony, eksporterzy na rynek amerykański aktywniej niż ogół firm podejmowali działania podtrzymujące kondycję ekonomiczno-finansową firmy oraz w większym stopniu niż ogół korzystali i pozytywnie oceniali różne formy rządowego wsparcia eksportu (32 proc. względem 19 proc.)
Wpływ ceł na sektor motoryzacyjny
Jedną z branż w Europie, która szczególnie może ucierpieć w wyniku podnoszenia ceł jest branża motoryzacyjna. W całej UE sektor ten odpowiada (pośrednio i bezpośrednio) za około 13,8 mln miejsc pracy, co stanowi około 6,1 proc. zatrudnienia ogółem. Jak wskazuje Komisja Europejska, obrót generowany przez europejski przemysł motoryzacyjny stanowi ponad 7 proc. PKB Unii Europejskiej. Polski sektor, jako część europejskiego przemysłu samochodowego, również odczuje negatywne skutki działań administracji USA.
W Polsce w przemyśle motoryzacyjnym w 2024 r. działało 468 firm zatrudniających powyżej 10 osób. Łącznie w takich przedsiębiorstwach pracowało ponad 195 tys. osób. Stanowi to nieco ponad 3 proc. zatrudnienia wśród firm liczących co najmniej 10 pracowników. Większość – bo niemal 68 proc. – polskich przedsiębiorstw branży motoryzacyjnej działa w obszarze produkcji części i podzespołów do pojazdów silnikowych (75 proc. udziału w zatrudnieniu w sektorze).
Produkcja części samochodowych i podzespołów to największa część polskiego sektora motoryzacyjnego. W pierwszych trzech kwartałach 2024 r. łączna wartość sprzedana firm działających w tym obszarze wyniosła 87,3 mld PLN. Odpowiada to za 54 proc. łącznej wartości sprzedanej branży motoryzacyjnej w naszym kraju.
Polski sektor motoryzacyjny eksportuje przede wszystkim do państw europejskich. W 2023 r. głównym kierunkiem eksportu branży były Niemcy, które odpowiadały za 31 proc. sprzedanej wartości. Pozostałe kierunki to: Czechy (8,97 proc.), Francja (7,42 proc.), Słowacja (6,93 proc.), Włochy (5,81 proc.) oraz Wielka Brytania (5,53 proc.). USA były największym odbiorcą spoza Europy, ale ich udział w polskim eksporcie motoryzacyjnym był nieznaczny i wynosił 2,57 proc.
Według Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, w 2023 r. akumulatory litowo-jonowe odpowiadały za największą część polskiego eksportu motoryzacyjnego. Jego wartość szacuje się na 10,5 mld PLN. Ważnym towarem były również samochody osobowe (7,1 mld PLN) oraz pojazdy dostawcze i ciężarowe (6,5 mld PLN).
Szacujemy, że w wyniku ceł nałożonych 2 kwietnia 2024 r. przez administrację USA eksport polskiego sektora motoryzacyjnego zmniejszy się o około 1 proc. Opłaty nałożone na handel z UE oddziaływać będą nie tylko poprzez bezpośredni handel z USA, ale również poprzez wymianę z państwami, które w większym stopniu eksportują do USA, a kupują z Polski części oraz podzespoły.
Niepewność gospodarcza jako efekt polityki celnej
W ostatnich miesiącach obserwujemy znaczny wzrost niepewności, który niewątpliwie wynika z napięć na arenie międzynarodowej, w tym z polityki celnej USA. Obecnie obserwowany poziom niepewności jest porównywalny ze szczytowym momentem pandemii. Widać przede wszystkim silną reakcję indeksu ogólnego, liczonego dla 21 krajów. W ostatnim dostępnym odczycie ze stycznia 2025 r. jego wartość wyniosła 460. Dotychczasowy rekord padł w maju 2020 r. i wyniósł 437.
Widać także silną reakcję indeksu USA, który wyraźnie wzrósł po wyborach prezydenckich (w październiku 2024 r. wyniósł 109, a w listopadzie wzrósł dwukrotnie – do 225) i nadal rośnie. W marcu 2025 r. osiągnął wartość 446. Dla porównania, w szczytowym momencie pandemii wyniósł 504. Dane dzienne udostępniane przez badaczy wskazują, że niepewność w USA utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie – w poprzednim tygodniu oscylowała od 429 (31 marca) do aż 960 (5 kwietnia).
Agresywna polityka USA to miecz obosieczny – nie tylko z powodu możliwych ceł odwetowych i ograniczenia handlu, ale również ze względu na silny wzrost niepewności, który wywołuje. Wysoka niepewność polityczna negatywnie wpływa na gospodarkę i prowadzi do spadku produkcji, inwestycji, zatrudnienia i konsumpcji.
Rynki finansowe reagują na politykę celną
Rynki zareagowały negatywnie na decyzję Donalda Trumpa o wprowadzeniu ceł. W ciągu trzech dni indeks S&P500 spadł o 12 proc., a europejskie indeksy – WIG20 i DAX – zanotowały odpowiednio 14- i 16-procentowe spadki. Był to największy trzydniowy spadek od czasów pandemii COVID-19 i jednocześnie rekordowa utrata kapitalizacji.
Spółki amerykańskie straciły 6,4 bln USD wartości w ciągu zaledwie dwóch dni. Po decyzji Prezydenta Trumpa gwałtownie tracił również bitcoin, a dolar osłabił się wobec kluczowych walut. Inwestorzy masowo przenosili kapitał w stronę bezpieczniejszych aktywów. Rentowność 10-letnich obligacji amerykańskich spadła o 30 pkt. bazowych, a cena złota osiągnęła nowy rekord – 3192 USD za uncję.
Utrzymanie ceł może zwiększyć prawdopodobieństwo recesji w amerykańskiej gospodarce. Bruce Kasman, szef globalnych badań ekonomicznych w JPMorgan, szacuje je już na 60 proc. Rynki wyrażają te obawy w notowaniach ropy Brent, która potaniała do 64 USD za baryłkę, co oznacza 14-procentowy spadek od momentu ogłoszenia nowych ceł.
Prezes Rezerwy Federalnej, Jerome Powell, przyznał, że cła okazały się wyższe, niż oczekiwali analitycy. Jego zdaniem, doprowadzą one do wzrostu inflacji i spowolnienia gospodarczego, choć pełne skutki gospodarka odczuje dopiero za jakiś czas.