Nazywali go czeskim Trumpem. Dziś bliżej mu do Ficy i Orbana. Babisz walczy o fotel premiera
Kontrowersyjny polityk, milioner, który zapowiada, że państwem będzie rządził tak skutecznie jak firmami, i że nie musi kraść, bo jest wystarczająco bogaty. Już wcześniej nazywali go czeskim Trumpem. Obecnie bliżej mu do Orbana i Ficy. Andrej Babisz znów ma szanse powrotu na stanowisko premiera.
Czesi idą do wyborów. W piątek lokale wyborcze otworzą się o 14.00. Czesi głosują dwa dni, w piątek i w sobotę. Wybiorą 200 posłów do izby niższej parlamentu. Faworytem jest opozycyjny ruch ANO byłego premiera Andreja Babisza.
Lider ruchu ANO Andrej Babisz po czterech latach spędzonych w opozycji ma szanse powrotu na stanowisko premiera, które piastował od 2017 do 2021 r. Na przeszkodzie może stanąć mu biznesowy sukces i konflikt interesów. Babisz kontroluje firmy z holdingu Agrofert i jest siódmym na liście najbogatszych Czechów.
Ponad 200 firm z branży chemicznej, spożywczej i rolnej to majątek wart ok. 75 mld koron (3 mld euro). W kampaniach Babisz podkreślał, że państwem będzie rządził tak skutecznie jak firmami, i że nie musi kraść, bo jest wystarczająco bogaty.
Stanął na czele niezadowolonych
Słowak z pochodzenia i obywatel Czech od 2000 r. założył Ruch Niezadowolonych Obywateli. Od pierwszych liter czeskiej nazwy "Akce Nespokojenych Obczanu" przyjęto skrót ANO. Samo słowo "ano" to po czesku "tak", stąd na banerach hasła "ANO znów będzie lepiej".
Babisz został w 2014 r. ministrem finansów, potem wicepremierem i szefem rządu. Zmiany w europejskim, a następnie w czeskim prawie związane z konfliktem interesów doprowadziły do tego, że Babiszowi nie pomogło przekazanie majątku do funduszy powierniczych. Na przedwyborczych wiecach typowany na premiera Babisz zapewniał, że ma ekspertyzy prawne i przygotowane rozwiązania, ale nie zdradził, na czym polegają. Za byłym premierem ciągnie się też sprawa wyłudzenia dotacji europejskich. Proces w tej sprawie, po uniewinniającym wyroku, wrócił do sądu pierwszej instancji.
Polityczni przeciwnicy pamiętają mu także członkostwo w Komunistycznej Partii Czechosłowacji oraz współpracę z komunistyczną służbą bezpieczeństwa.Eksperci są zdania, że po przegranej w 2021 roku Babisz wybrał skuteczną drogę walki z rządem. Przez cztery lata jako lider opozycji krytykował koalicję, organizował konferencje gabinetu cieni i żądał dymisji ministrów. W Izbie Poselskiej często stosował obstrukcję, tłumacząc to ograniczaniem debaty przez większość parlamentarną.
W kierunku Ficy i Orbana
Babisz już wcześniej był sceptyczny wobec niektórych idei związanych z Unią Europejską. Nie chciał euro i Zielonego Ładu, paktu migracyjnego oraz budował koalicję przeciwko kwotom migracyjnym.
Nie chciał, jak to określał, dyktatu wielkich frakcji w Parlamencie Europejskim przy wyborze szefa Komisji Europejskiej. Po wyborach do PE w 2024 r. ANO dołączyło do eurosceptycznych Patriotów dla Europy wraz z Orbanem, Salvinim i Le Pen.
W kampanii często pada też ostrzeżenie: Babisz podąży drogą Ficy i Orbana. Przed kilkoma dniami premier Słowacji Robert Fico i szef rządu Węgier Viktor Orban spotkali się i nie ukrywali radosnych oczekiwań, że następnym razem spotkają się w trójkę - z Babiszem.
Babiszowi dalej do Moskwy
Po rozpoczęciu agresji Rosji na Ukrainę Babisz otwarcie stanął po stronie Kijowa. Po dwóch latach uznał jednak, że Czesi są zmęczeni wojną i w programie ANO i wypowiedziach jego lidera coraz częściej zaczął pojawiać się postulat o ograniczeniu pomocy wojskowej dla Kijowa.
Analityk Centrum Studiów Strategicznych w Czechach, były ambasador RP w Bratysławie Maciej Ruczaj, ocenił nie widzi powodu, dla którego Andrej Babisz, miałby po wyborach jechać do Moskwy. Nie wiem, co miałoby mu to przynieść - powiedział. Taką podróż zapowiadają w kampanii wyborczej przed wyborami w Czechach przeciwnicy Babisza.
- Nie widzę żadnego powodu, dla którego Czesi mieliby wizerunkowo strzelić sobie w stopę. Myślę, że Babisz jest na tyle, że tak powiem, "cwanym politykiem", że nie ma żadnej potrzeby, żeby ze zbytnim zaangażowaniem wchodzić w tematykę rosyjsko-ukraińską - powiedział były dyplomata
Jak dodał, że Czesi są w zupełnie innej sytuacji niż Słowacy, których premier Robert Fico swoje podróże do Moskwy uzasadniał koniecznością utrzymania dostaw rosyjskiej ropy i gazu. - Czesi takiego problemu nie mają - tłumaczył Ruczaj. - Oni są zdecydowanie dalej od tzw. linii frontu - podkreślił.
Najdalej idącą stała się deklaracja, że przyszły gabinet odejdzie od tak zwanej czeskiej inicjatywy amunicyjnej, dzięki której Kijów dostaje potrzebne na polu walki pociski kalibru 155 mm. Babisz chce, aby w tej inicjatywie rolę czeskiego państwa przejął Sojusz Północnoatlantycki.
Krytyka zbrojeń
Były premier zintensyfikował także krytykę wydatków na zbrojenia w ramach NATO. Nie neguje ich, ale uznał za absurdalne tempo ich wzrostu przyjęte przez ostatni szczyt w Hadze.
W kampanii wyborczej Babisz jednoznacznie mówił, że miejsce Czech jest w NATO i UE. Na wiecach, debatach i wywiadach prasowych powtarzał, że nie wejdzie w powyborcze sojusze z tymi, którzy chcą opuścić Sojusz i UE.
Dziennikarce portalu i dziennika Denik N Babisz w jednym z ostatnich przed wyborami wywiadów powiedział: "Proszę zapisać: Ja, Andrej Babisz, oświadczam, że podczas naszych rządów nie będzie referendum w sprawie NATO ani UE".