Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. KKG
|
aktualizacja

Nie 500, a 700 metrów w ustawie wiatrakowej. Poprawka przegłosowana

193
Podziel się:

Sejmowe komisje energii, klimatu przyjęły w czwartek poprawkę do rządowego projektu zmiany ustawy odległościowej, która zwiększa z 500 do 700 m minimalną odległość wiatraka, ale wyłącznie od budynków mieszkalnych. W trakcie prac pojawiła się jednak poprawka, która i tak może wyhamować nowe inwestycje w wiatraki. Przewiduje ona, że w razie sprzeciwu grupy mieszkańców, konieczne będzie referendum w sprawie elektrowni OZE.

Nie 500, a 700 metrów w ustawie wiatrakowej. Poprawka przegłosowana
Zgłoszona przez szefa komisji energii Marka Suskiego (PiS) poprawka ustanawia na 700 m minimalną odległość budowy wiatraków od budynków, ale wyłącznie o funkcji mieszkalnej (East News, Tomasz Jastrzebowski/REPORTER)

Zgłoszona przez szefa komisji energii Marka Suskiego (PiS) poprawka ustanawia na 700 m minimalną odległość budowy wiatraków od budynków, ale wyłącznie o funkcji mieszkalnej. Zapowiedziane na posiedzeniu komisji dalsze zmiany mają sprecyzować, że zmiana nie dotyczy budynków rolniczych, gospodarczych itp. Poprawka została przyjęta w głosowaniu.

Wrzutka ws. referendów. Nowa poprawka zablokuje zmiany?

W trakcie prac pojawiła się poprawka, która może w praktyce wywrócić projekt ustawy w obecnym brzmieniu. Zwrócił na to uwagę Marek Wójcik, sekretarz strony samorządowej w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, cytowany przez portalsamorzadowy.pl.

- Jeśli pojawi się grupa mieszkańców przeciwna budowie elektrowni wiatrowej, to trzeba będzie w tej sprawie organizować lokalne referendum – zauważył Marek Wójcik.

Sekretarz ocenia, że taka poprawka w praktyce może wyhamować proces zmian dążących do odblokowania lądowej energetyki wiatrowej

Zakaz budowy wiatraków od 2016 r.

Obowiązująca obecnie ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, przyjęta w maju 2016 r., a zgłoszona jako projekt poselski grupy posłów PiS, zakazuje budowy turbin wiatrowych w odległości mniejszej niż 10-krotna wysokość wieży i łopaty wirnika w najwyższym położeniu (tzw. 10H) od zabudowy mieszkalnej oraz od parków krajobrazowych. Jednocześnie przepisy zabraniają budowy budynków mieszkalnych bliżej, niż w odległości 10H od istniejących turbin wiatrowych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polityczne targi o ustawę antywiatrakową. "Solidarna Polska nie poprze liberalizacji"

Zgodnie z projektem rządowym, nowe turbiny wiatrowe będą mogły być lokowane tylko na podstawie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP). Podstawą dla określania odległości będą m.in. wyniki przeprowadzonej strategicznej oceny oddziaływania na środowisko. Analizuje się m.in. wpływ emisji hałasu na otoczenie i zdrowie mieszkańców.

Zasada 10H została w rządowym projecie

Minimalna odległość dla budynków mieszkalnych ma wynosić - zgodnie z przyjętą poprawką - 700 m, a nie jak w przełożeniu rządowym - 500 m. Rządowy projekt zachowuje zasadę 10H w przypadku parków narodowych, a w przypadku rezerwatów przyrody - 500 m.

W trakcie oczekiwania projektu na rozpatrzenie przez Sejm rząd zgłosił do niego autopoprawkę, przewidującą, że inwestor zaoferuje co najmniej 10 proc. mocy zainstalowanej elektrowni wiatrowej mieszkańcom gminy, którzy korzystaliby z energii elektrycznej na zasadzie prosumenta wirtualnego.

Każdy mieszkaniec tej gminy będzie mógł objąć udział nie większy niż 2 kW i odbierać energię elektryczną w cenie wynikającej z kalkulacji maksymalnego kosztu budowy.

Zmiana ustawy jest jednym z 37 kamieni milowych, które Polska ma zrealizować, aby spełnić wymogi wynikające z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności i dostać pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(193)
Monika
rok temu
Powinno być 2km. Nie cierpię tego dźwięku, zwłaszcza latem jak idę spać i mam otwarte okno. To jest straszne!
Góral
rok temu
To zostaje na 500m
Paraprawnik
rok temu
Taka teza - w m. stołecznym Warszawa zmieniony jest plan zagospodarowania przestrzennego w ten sposób aby fama wiatrowa została zlokalizowana np. 550 m od zabudowań wyłącznie mieszkalnych - jaka jest reakcja np. mieszkańców dzielnicy Ursynowa.
Polak
rok temu
pis to dno moralne liczą się ziobro i kolesie z solidarnej z putinem nie niezależność energetyczna i tańszy prąd dla firm i Polaków
A2202
rok temu
Oto i całe wiatraki. Sieć energetyczna nie ma praktycznie pojemności. A więc cała energia z wiatraków podnosi napięcie sieci. Niestety nie może zbyt dużo bo Polskie i unijne prawo energetyczne dopuszcza odchylenie napięcia w sieci -10/+10%. A więc napięcie sieci może wnosić od 207 do 253 V. Wieje duży wiaterek lub pracuje wiele wiatraków, napięcie sieci przekracza 253 V i wiatraczki musimy wyłączyć - kręcą się lub stoją na darmo. No dobrze ale dopóki pracują podnosząc napięcie do 253V to jednak dużo energii pompują w sieć z której korzystamy, a więc jest git. G. prawda, bo im wyższe napięcie tym wszelkie odbiorniki prądu pobierają więcej energii. Sumując wiatraki i panele fotowoltaiczne we współpracy z siecią nic nam nie dają. A praktycznie powyżej 230V zero. Ponadto cierpi przyroda i ludzie. W pobliżu wiatraka nie znajdziecie ani jednego robaczka. Krety także wyniosły się kilometry dalej. Pod wiatrakiem za to jest mnóstwo ptaków - tyle, że z rotrzaskanymi głowami połamanymi skrzydłami itp. itd.- krótko martwych. Cierpią ludzie, cze ęste są depresje, ciągłe migotanie śmigieł (tzw. efekt stroboskopowy) mocno odbija się na zdrowiu w skrajnych przypadkach dochodzi do zaburzeń pracy mózgu niekiedy z padaczką. Generowane przez wiatraki infradźwięki o wysokiej energii niosące się na wiele kilometrów powodują wiele chorób inwentarza, a w skrajnych przypadkach nawe pękanie słabiej zbudowanych domów. A żadne osłony , panele, przeszkody naturalne itp. itd. przed infradźwiękami nas nie osłonią - taka jest fizyka, a jej nie przeskoczysz. Po co nam więc wiatraki skoro nic nie dają?? Ano po to bo tak życzy sobie Srunia E. Narobili tam tamtejsze osiołki wiatraczków, zobaczyli, że to g. warte i teraz nie mają co z tym zrobić, karzą więc ten złom kupować polaczkom pod pozorem tzw. zielonej energii. Z moich wyliczeń (opartych na danych niemieckich i Polskich) jasno wynika, że koszty nabycia tych starych, zezłomowanych wiatraków głównie z Niemiec, Danii i Holandii NIGDY SI E NIE ZWRÓCĄ, a wręcz przyniosą ogromne straty nie licząc utylizacji. Pozdrowienia od Polaka.
...
Następna strona