"Niemądre propozycje gospodarcze". Trzy z obietnic nowego prezydenta [OPINIA]

Szacuje się, że obniżenie VAT o 1 pkt. proc. oznaczałoby uszczuplenie budżetu o około 15 mld zł. To naprawdę sporo - pisze dla money.pl dziennikarz Kamil Fejfer, oceniając obietnice wyborcze prezydenta Karola Nawrockiego. To jedna z trzech, jego zdaniem, "niemądrych propozycji gospodarczych" głowy państwa.

KOLBUSZOWA, POLAND  AUGUST 8:
Newly sworn-in President of Poland, Karol Nawrocki, meets with residents in Kolbuszowa, Subcarpathian Voivodeship, Poland, on August 8, 2025. 
During the most recent presidential election, Karol Nawrocki won the highest share of votes in the Subcarpathian Voivodeship (71.02 percent), one of the strongholds of the Law and Justice party, with over 80% in Kolbuszowa County and 73.6% in the town of Kolbuszowa. (Photo by Artur Widak/NurPhoto via Getty Images)Prezydent Karol Nawrocki
Źródło zdjęć: © GETTY | NurPhoto
Kamil Fejfer

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

W ostatnim czasie głośno było o 21 postulatach nowego prezydenta Karola Nawrockiego. To jednak nie wszystkie obietnice nowej głowy państwa. Portal TVN24 doliczył się ich aż 71. Wśród pomysłów - czy raczej haseł, wiele z nich bowiem nie nabrało jeszcze konkretnych kształtów legislacyjnych - znajdują się całkiem rozsądne, jak na przykład stawianie na energetykę atomową, utrzymanie stale rosnącej płacy minimalnej, czy utrzymanie wzrostu płac w budżetówce. Są jednak takie, których realizacja byłaby - delikatnie mówiąc - nie najlepszym pomysłem. Oto top 3, jeśli chodzi o niemądre propozycje gospodarcze nowego prezydenta.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nawrocki nie dotrzymał terminu. Szef kancelarii tłumaczy

1. Obniżenie VAT-u z 23 do 22 proc.

Wydawać by się mogło, że pomysł jest niezły. Któż bowiem nie chciałby płacić choćby trochę mniej przy kasach? Problemy z tym pomysłem są dwa. Pierwszy jest taki, że straciłby na tym budżet państwa, z którego finansowane są usługi publiczne. A w obecnej sytuacji, kiedy przeznaczamy gigantyczne środki na armię każdy - jakby to dziwnie nie brzmiało - miliard złotych się liczy.

Tymczasem według danych Ministerstwa Finansów jedynie w okresie styczeń-kwiecień dochody z VAT do wspólnej kasy wyniosły niemal 112 mld zł. Budżetowy rok 2024 został zamknięty dochodami z tego podatku w wysokości niemal 288 mld zł. Wśród wszystkich podatków VAT miał największy udział. Dochody z akcyzy wyniosły nieco ponad 90 mld zł. PIT to niecałe 98 mld, CIT z kolei to 60 mld. Szacuje się, że obniżenie VAT o 1 pkt. proc. oznaczałoby uszczuplenie budżetu o około 15 mld zł. To naprawdę sporo.

I tu pojawia się kolejna kwestia. Otóż na obniżeniu daniny najprawdopodobniej nie skorzystaliby konsumenci. Dlaczego? Ekonomiczna literatura naukowa wielokrotnie zajmowała się kwestią tzw. przerzucalności podatków. Jeśli chodzi o wzrost opodatkowania towarów i usług to ekonomiści są w zasadzie zgodni: podwyższenie danin niemal zawsze oznacza przeniesienie przynajmniej części podwyżki na konsumentów. Czasami mamy do czynienia wręcz z czymś, co przez ekspertów jest nazywane "nadprzerzucalnością" - ceny towarów rosną bardziej niż wynikałoby to po prostu z podwyżki podatków. Dlaczego? Firmy wykorzystują asymetrię informacji. Wiedzą, że konsumenci nie mają tak dobrze policzonych swoich wydatków, mogą więc przestrzelić cenowo podwyżki danin zakładając (całkiem słusznie), że konsumenci się nie połapią.

Inaczej jest z obniżaniem podatków. Tutaj efekt jest znacznie mniej widoczny. Czasem wręcz w ogóle nie obserwowalny. Jeżeli więc mówimy o obniżce VAT o jeden punkt procentowy, to z niemałym prawdopodobieństwem z taką właśnie sytuacją mielibyśmy do czynienia.

Podatek by spadł, klienci realnie nie odczuliby tego w kieszeniach, wspólna kiesa zostałaby uszczuplona o kilkanaście miliardów złotych. Jedynymi beneficjentami byłyby firmy, który "przytuliłyby" różnicę między spadkiem podatku, a pozostawieniem cen na tym samym lub bardzo zbliżonym poziomie, co przed obniżką.

2. Niepodpisywanie żadnej ustawy podnoszącej podatki

Taka zapowiedź jest oczywiście zwykłą podatkową demagogią. Podatki nie są żadnym "złem koniecznym", co swoją antypodatkową retoryką wydaje nam się sugerować Karol Nawrocki. Oczywiście bywa, że podatki są niemądre, źle zaprojektowane lub obciążające przesadnie grupy, które i tak nie mają łatwo.

Są one jednak również jednym z ważniejszych instrumentów w "gospodarczej skrzynce narzędziowej" państwa. Mogą służyć jako "kopniak" proinwestycyjny, mogą wspomagać niektóre branże, a środki z nich mogą zasilać usługi publiczne, które zwiększają nasz komfort życia.

Warto zresztą pamiętać, że Polska wcale nie jest krajem o wysokich podatkach. A do takich wniosków można dojść słuchając niektórych polityków i komentatorów. Przykładowo jesteśmy tuż poniżej średniej dla 38 najbardziej rozwiniętych krajów zrzeszonych w OECD, jeśli chodzi o klin podatkowo-składkowy.

Innymi słowy konsekwentne trzymanie się takiej polityki nie tylko dezorganizowałoby pracę (jakiegokolwiek) rządu, ale wytrącałoby również decydentom jeden z ważniejszych instrumentów prowadzenia polityki gospodarczej państwa.

3. Wpisanie do konstytucji ochrony przez podatkiem katastralnym

Taka obietnica przez Karola Nawrockiego została złożona jeszcze w trakcie kampanii wyborczej. Powiedzmy w trzech zdaniach o co chodzi z tą, odmienianą ostatnio przez wszystkie przypadki, daniną.

Podatek katastralny jest podatkiem "od wartości". Jego wprowadzenie oznaczałoby płacenie należności właśnie od wartości mieszkania, co byłoby zasadniczą zmianą w stosunku do obecnego stanu, kiedy płacimy (bardzo niewielki) podatek od powierzchni.

Kataster istnieje i istniał w dziesiątkach państw na świecie. W ogromnej większości przypadków pełni jednak funkcję fiskalną - jego głównym zadaniem jest zwiększanie dopływu środków do kasy centralnej albo kas samorządowych. Osobami proponującymi kataster w Polsce kierują inne "pobudki". Lewicowi politycy i bardziej progresywni ekonomiści i komentatorzy stoją na stanowisku, że tego typu danina mogłaby przyhamować wzrost cen mieszkań. W jaki sposób?

Część lokali w Polsce kupowana jest w celach inwestycyjnych. Polacy się bogacą, chcą więc lokować gdzieś swoje pieniądze. Nieruchomości są obecnie jednym z najprostszych i najbardziej zrozumiałych instrumentów, w które zamożniejsi z nas mogą inwestować środki. To jednak powoduje pewne negatywne - jak to mówią ekonomiści - efekty zewnętrzne. Chodzi oczywiście o wzrost cen mieszkań.

Osoby zamożne chcące ulokować setki tysięcy, czy miliony złotych oszczędności stanowią dodatkowy popyt na rynku mieszkaniowym. Wzrost popytu przekłada się na wzrost cen. Zwłaszcza, kiedy popyt napędzają osoby o znacznie grubszych portfelach niż średniacy. Oznacza to, że mogą oni przelicytowywać zwykłych młodych ludzi na rynku nieruchomości. Co do tego wszystkiego ma podatek katastralny?

Otóż wprowadzony od trzeciego, czy czwartego mieszkania (nikt nie postuluje w Polsce katastru od pierwszego "M") mógłby obniżyć atrakcyjność lokowania środków w mieszkalnictwo. To - przynajmniej teoretycznie - oznaczałoby, że oszczędności osób bogatych przepłynęłyby w inne miejsca w gospodarce "odkorkowując" rynek nieruchomości. Zakaz katastru, który proponuje Karol Nawrocki to konserwowanie obecnego układu, w którym młodzi mają trudno o mieszkania.

Jest jeszcze jedna ważna rzecz, którą należy powiedzieć. Karol Nawrocki jako prezydent rzeczywiście dysponuje inicjatywą ustawodawczą. Ale aby jego pomysły weszły w życie muszą przejść przez parlament, w którym kandydat PiS nie ma większości. Nie mówiąc już o wpisywaniu czegokolwiek do ustawy zasadniczej. Od lat żadna koalicja rządząca nie miała konstytucyjnej większości. Może to i dobrze.

Kamil Fejfer, dziennikarz piszący o gospodarce, współtwórca podcastu i kanału na YouTube "Ekonomia i cała reszta"

Wybrane dla Ciebie
Unijne dotacje dla kolei pod znakiem zapytania
Unijne dotacje dla kolei pod znakiem zapytania
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 05.12.2025
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 05.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 05.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 05.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 05.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 05.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 05.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 05.12.2025
Pozwolenie na pracę w USA. Urząd ogłosił zmiany
Pozwolenie na pracę w USA. Urząd ogłosił zmiany
Sala za 300 mln dolarów na 1000 osób. Trump zatrudnił nowego architekta
Sala za 300 mln dolarów na 1000 osób. Trump zatrudnił nowego architekta
Na Wyspach chcą przekazać miliardy Ukrainie z zamrożonych rosyjskich aktywów
Na Wyspach chcą przekazać miliardy Ukrainie z zamrożonych rosyjskich aktywów
170 tys. zł odprawy i urlop. Sejm przyjął ustawę
170 tys. zł odprawy i urlop. Sejm przyjął ustawę
Wiceprezydent USA ostrzega UE przed nałożeniem kary na platformę X
Wiceprezydent USA ostrzega UE przed nałożeniem kary na platformę X
Firmowe samochody tylko na prąd? Oto plan UE
Firmowe samochody tylko na prąd? Oto plan UE
Biorą kredyty na wyższe kwoty niż Polacy. "To zaskakujące"
Biorą kredyty na wyższe kwoty niż Polacy. "To zaskakujące"