- Obecne wybory są najważniejszymi w naszym życiu - wołał Elon Musk z mównicy na wiecu Donalda Trumpa w Butler w Pensylwanii. Dodał, że "druga strona (czyli kandydatka Demokratów Kamala Harris - przyp. red.) chce odebrać ludziom wolność słowa" i prawo do posiadania broni. Zachęcał też Amerykanów do głosowania, bo "jeśli tego nie zrobią, to będą ostatnie wybory".
Zaangażowanie polityczne najbogatszego człowieka świata z majątkiem szacowanym przez Forbesa na blisko 270 mld dol. rośnie z każdym dniem. Musk nie tylko wykorzystuje do promocji Trumpa swoją platformę X, publikując - jak twierdzi Centrum do Walki z Nienawiścią Online - m.in. fałszywe lub mylące informacje na temat wyborów. Pod koniec lipca Musk rozpowszechniał zmanipulowane nagranie z Kamalą Harris. Wideo wyświetlono miliony razy.
Miliarder sięga też do portfela. Musk zapowiedział, że do dnia wyborów, czyli do 5 listopada, w kluczowych dla wyników wyborów stanach rozda po milionie dolarów jednemu z zarejestrowanych wyborców, którzy podpiszą jego polityczną petycję dotyczącą "konstytucyjnych praw" i prawa do posiadania broni palnej. To jeden ze sposobów miliardera na to, by jak najwięcej osób popierających Donalda Trumpa zarejestrowało się w wyborach i poszło zagłosować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gubernator Pensylwanii - kluczowego stanu "wahającego się" - demokrata Josh Shapiro powiedział w NBC, że to, co robi Musk, jest "głęboko niepokojące" i że powinna się temu przyjrzeć prokuratura, gdyż prawo federalne zabrania oferowania pieniędzy wyborcom w celu nakłaniania ich do oddania głosu.
Z oficjalnych danych Federalnej Komisji Wyborczej wynika, że Musk wpłacił na konto swojego głównego komitetu wyborczego America PAC 75 mln dol., chociaż najnowsze doniesienia "The Washington Post" mówią o 119 mln dol.
Miliardy z państwowych kontraktów dla Elona Muska
To jedynie ułamek tego, co Musk zarobił i może zyskać na rządowych kontraktach. "The New York Times" przekazał, że w ostatniej dekadzie SpaceX otrzymało w kontraktach od rządowych instytucji 15,4 mld dol., a jego firma Tesla - 352 tys. dol. Natomiast tylko w 2023 r. jego firmom obiecano 3 mld dol. w ramach 100 kontraktów dla 17 rządowych agencji.
Musk będzie głównym graczem bez względu na to, kto wygra wybory - twierdzi "The New York Times". Miliarder postawił jednak na Trumpa, który obiecał, że uczyni go członkiem rządowej komisji ds. wydajności. Zadaniem tej komisji będzie rekomendacja cięć w budżetach agencji federalnych oraz przedstawienie zmian w przepisach.
"Zasadniczo dałoby to najbogatszemu człowiekowi na świecie i głównemu kontrahentowi rządowemu uprawnienia do regulowania organów regulacyjnych, które mają wpływ na jego firmy, co stanowi potencjalnie ogromny konflikt interesów" - komentuje "NYT".
Zwrot ws. Trumpa
Pochodzący z RPA miliarder nie zawsze popierał Trumpa. W 2017 r. Musk zrezygnował z członkostwa w dwóch radach doradczych ówczesnego prezydenta. W ten sposób protestował przeciwko wycofaniu z paryskiego porozumienia klimatycznego.
Zbliżenie z Republikanami nastąpiło w 2018 r. "Federalna Komisja Łączności Trumpa zezwoliła raczkującej firmie Starlink na wystrzelenie pierwszej transzy 4425 satelitów internetowych, pomimo protestów ze strony rywali, twierdzących, że tak bezprecedensowa liczba zagraciłaby niebo. Była to odważna decyzja: Starlink, niesprawdzony dostawca, otrzymał zielone światło na niemal podwojenie całkowitej liczby satelitów krążących wokół Ziemi" - zwraca uwagę "Washington Post".
Starlink, produkt należącej do Muska firmy SpaceX, "rozkwitł za prezydentury Trumpa". - To genialny facet - mówi Trump o Musku. Sam republikanin otwarty jest na eksplorację Kosmosu, także w kontekście bezpieczeństwa narodowego. A Starlinki nie tylko pozwalają uzyskać dostęp do internetu, ale również mają olbrzymi potencjał obronny. Dlatego wśród klientów SpaceX jest Pentagon. W 2019 roku Musk pochwalił Trumpa za utworzenie Sił Kosmicznych Stanów Zjednoczonych.
Zdaniem Chrisa Quilty'ego z firmy badawczej Quilty Space najnowocześniejsze systemy satelitarne mają blisko kwadrans opóźnienia w dostarczeniu zdjęć, a to może mieć znaczenie w czasie konfliktów zbrojnych. Dlatego - jak ocenił Quilty w rozmowie z "Washington Post" - Starlink może na lata zabetonować dostęp do kontraktów federalnych, jeśli zapewni system dostarczający informacji niemalże w czasie rzeczywistym.
"Starlink może zyskać miliardy dolarów na kontraktach federalnych i dotacjach za prezydentury Trumpa - pisze "Washington Post".
Trwa jednak debata, czy Musk to wiarygodny partner. Miliarder przyznał, że zablokował Ukrainie możliwość rozszerzenia obszaru działania Starlinków, gdy Kijów chciał zaatakować rosyjską flotę w pobliżu Krymu. Przewodniczący Służb Zbrojnych Jack Reed ocenił, że wcześniej to rządy kontrolowały satelity, a prezydenci decydowali, co z nimi zrobić. Teraz zadecydował o tym Musk, który nie chciał eskalować konfliktu.
Musk od 2022 r. utrzymuje też regularny kontakt z Władimirem Putinem - doniósł "The Wall Street Journal". Według dziennika Kreml miał grozić właścicielowi SpaceX oraz prosić go, by nie aktywował sieci Starlink nad Tajwanem. Jednocześnie większy kontakt biznesmena z rosyjskim dyktatorem "miał zbiec się w czasie ze zmianą stanowiska Muska dotyczącego wsparcia Ukrainy i powtarzaniem przez niego tez rosyjskiej propagandy". Mowa m.in. o przedstawionym przez Moskwę "planie pokojowym" zakładającym oddanie Krymu Rosji i neutralność Ukrainy.
Na początku września Gideon Rachman z "Financial Timesa" uznał, że "Musk to niesterowalny geopolityczny pocisk rakietowy. Mówi i zachowuje się, jakby był potężniejszy niż rządy, i czasem w istocie tak jest. Wciąż jednak nie może stanowić prawa". A to częściowo mogłoby mu zapewnić obiecane przez Trumpa miejsce w komisji ds. wydajności - zwłaszcza jeśli chodzi o rozwój Starlinków. Zupełnie inaczej Muska postrzega Kamala Harris. Dla niej to jeden z "aroganckich miliarderów, którzy dbają tylko o siebie".
Dyskryminacja i inne sprawy sądowe
W sierpniu 2023 r. Departament Sprawiedliwości złożył pozew przeciwko SpaceX, zarzucając firmie Muska dyskryminację azylantów i uchodźców przy zatrudnianiu pracowników. Od 2018 do 2022 r. firma miała zniechęcać ich do ubiegania się o pracę i nie chciała ich zatrudniać, co miało naruszać ustawy o imigracji i obywatelstwie. Sąd okręgowy w Teksasie, gdzie działa SpaceX, nie rozstrzygnął jednak sprawy, twierdząc, "sędziowie administracyjni w Departamencie Sprawiedliwości, którzy rozpatrują sprawy dotyczące uprzedzeń antyimigranckich, nie zostali prawidłowo wyznaczeni" - donosił Reuters.
Serwis Guardian pisał też, że ośmioro inżynierów SpaceX pozwało firmę i samego Muska za nielegalne zwolnienie. Wszyscy mieli stracić pracę po wysłaniu listu do miliardera, w którym mieli informować go nieetycznych praktykach w firmie, np. seksistowskim języku.
Amerykański Business Insider przypomina, że "Musk zamieszany jest w zawiły spór sądowy" z Claire Boucher, matką trójki jego dzieci. Ekolodzy z Teksasu twierdzą też, że SpaceX nielegalnie zrzuca ścieki, więc domagają się zakazu wykorzystywania systemu chłodzenia w rakiecie Starship, który firma zainstalowała, aby zapobiec eksplozji wyrzutni.
Muska, Teslę oraz Warner Bros. Discovery pozwali też producenci filmu "Blade Runner 2049". Zarzucili oni miliarderowi wykorzystanie filmowych materiałów do promocji Tesli Cybercab.
Sam Musk również chodzi do sądów. Kupiony przez niego serwis X pozwał grupę reklamodawców, twierdząc, że "ich masowy bojkot" pozbawił firmę miliardów dol. przychodów.
"Potężny megafon" Elona Muska
Wpływy Muska widoczne są od Kijowa po Pekin. Fakt, że kontroluje SpaceX, system internetu satelitarnego Starlink i firmę Tesla, pozwala mu odgrywać rolę w wojnie w Ukrainie, w rywalizacji gospodarczej USA i Chin, a nawet - do pewnego stopnia - w wojnie w Strefie Gazy. Ponadto posiadanie serwisu X daje mu "potężny megafon, przez który przekazuje swoje poglądy" - napisał Gideon Rachman z "Financial Times".
Musk wzorem polityków z całego świata wykorzystuje w kampanii wyborczej także sport. Miliarder pojechał niedawno do Pensylwanii i pojawił się na meczu ligi futbolu amerykańskiego NFL w Pittsburghu, gdzie wymachiwał żółtym ręcznikiem nazywanym "Terrible Towel". Musk kibicował razem z dziesiątkami tysięcy fanów miejscowej drużyny Steelers, dla których żółte ręczniki to symbol.
Pojawienie się na trybunach to szansa na znalezienie nowych zwolenników, bo kibiców jest mnóstwo. Stacja NBC transmitująca co niedzielę jeden mecz w czasie największej oglądalności telewizyjnej w USA przyciągała rok temu co tydzień ponad 21 mln widzów. Na jednym z meczów pojawił się też Trump, ale pokazano go jedynie przez kilka sekund. Republikanin przegrał w tym aspekcie z popierającą Kamalę Harris piosenkarką Taylor Swift, którą NBC pokazuje średnio siedem razy na mecz.