Odebranie 800+ niepracującym imigrantom? "Manifest Polski folwarcznej" [OPINIA]
Uzależnienie wypłaty świadczenia 800 plus od pracy rodziców nie zwiększyłoby istotnie zatrudnienia uchodźców, tylko osłabiłoby ich pozycję na rynku pracy, sprzyjając ich wyzyskowi. Ta propozycja to manifest Polski folwarcznej: migranta, niczym parobka, do ciężkiej pracy motywować ma głód dziecka - pisze w opinii dla money.pl Piotr Lewandowski, prezes IBS.
Opinia dra Piotra Lewandowskiego, prezesa Instytutu Badań Strukturalnych, powstała w ramach projektu #RingEkonomiczny money.pl. To format dyskusji na ważne, ale kontrowersyjne tematy społeczne i ekonomiczne. W siódmej edycji Ringu debatujemy o zasadach przyznawania świadczenia 800 plus, w szczególności dla imigrantów. Równolegle z tekstem prezesa IBS publikujemy opinię dr hab. Pawła Kubickiego i dr Zofii Szwedy-Lewandowskiej z Katedry Polityki Społecznej Szkoły Głównej Handlowej oraz tekst dra Marcina Mrowca, głównego ekonomisty Grant Thornton. Wprowadzeniem do dyskusji była sonda wśród szerokiego grona ekonomistów.
Polska i Niemcy to kraje goszczące zdecydowanie największą liczbę ukraińskich uchodźców i uchodźczyń. Z niemal 6 milionów osób, które wyjechały z Ukrainy po rosyjskiej inwazji w lutym 2022 roku, około 1,25 miliona przebywa w Niemczech, a niemal milion w Polsce. Jednak podejście do wsparcia i integracji uchodźców jest w Niemczech i Polsce skrajnie odmienne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Ludzie też to widzą". Jest apel do Trzaskowskiego ws. 800+ i policji
Polska i Niemcy - różnice w podejściu
Niemcy kładą nacisk na długoterminową integrację poprzez programy językowe i szkoleniowe oraz zapewniają hojne świadczenia socjalne. Bez konieczności przechodzenia procedur azylowych, ukraińscy uchodźcy mogą aplikować o tzw. Bürgergeld, świadczenie wynoszące ponad 500 euro miesięcznie dla dorosłych oraz 360-470 euro dla dzieci i młodzieży, w zależności od wieku. Zgodnie z konwencją niemieckiej polityki integracyjnej, od uchodźców ukraińskich oczekuje się raczej nauki języka i przygotowania do życia w Niemczech, czasem może i przez memiczne szkolenia z obsługi faksu, niż podjęcia pracy.
Z kolei w Polsce priorytetem okazało się szybkie wejście na rynek pracy, przy de facto braku jakichkolwiek usług integracyjnych organizowanych przez rząd. Działania integracyjne i naukę języka starają się zapewnić głównie organizacje pozarządowe. Jako że świadczenia z pomocy społecznej są nad Wisłą niskie, 500+/800+ jest w praktyce jedynym istotnym transferem społecznym, który polskie władze kierują do uchodźców i uchodźczyń, a konkretnie do dzieci.
Czy polityka rodzinna przyciąga do Polski uchodźców pragnących żyć z transferów? Wydaje się to mało prawdopodobne, skoro samotna matka z dwójką dzieci może w Polsce dostać 1600 złotych świadczenia na dzieci, a w Niemczech ok. 1300 euro (około 5400 zł) Bürgergeld.
W Polsce bez pracy nie da się godnie żyć
Odmienne priorytety i polityki prowadzone w Polsce i Niemczech znajdują odzwierciedlenie w olbrzymiej różnicy wskaźnika zatrudnienia ukraińskich uchodźców: w 2024 roku wynosił on ok. 60 proc. w Polsce i tylko 27 proc. w Niemczech. Oczywiście tak duże różnice odsetka pracujących uchodźców nie wynikają w całości z polityki migracyjnej, znaczenie mają też większe bariery językowe w Niemczech, inny profil uchodźców mieszkających w obu krajach oraz odmienna sytuacja gospodarcza. Polska rozwija się szybciej i boryka się z brakiem rąk do pracy w Polsce.
Co istotne, aktywność zawodowa ukraińskich uchodźców w Polsce jest wysoka nie tylko na tle Niemiec, ale też innych krajów Europy zachodniej. Przypomina bardziej wzorce typowe dla migrantów ekonomicznych niż tych uciekających przed wojną czy konfliktem.
Niepracujący uchodźcy i uchodźczynie odróżniają się od pracujących tym, że częściej mają pod opieką dziecko w wieku do sześciu lat i słabiej znają polski. Jest wśród nich też grupa osób starszych, w wieku powyżej 55. roku życia, którym na rynek pracy trudniej wejść – podobnie jak niepracującym Polakom w tym wieku trudno jest na niego wrócić. W Niemczech tacy uchodźcy znajdowaliby się w trybach machiny integracyjnej uczącej ich języka oraz przyspasabiającej do odnalezienia się w Niemczech, czasem być może zbyt paternalistycznie. W Polsce natomiast państwo nie zorganizowało im żadnej oferty integracyjnej, a teraz chce odebrać świadczenie dla dzieci.
Nie wykorzystujemy potencjału imigrantów
Równocześnie, za wysokim wskaźnikiem zatrudnienia uchodźców w Polsce skrywa się istotna skala niewykorzystywanych kompetencji. Struktura wykształcenia dorosłych uchodźców i uchodźczyń jest generalnie lepsza niż migrantów przyjeżdżających do Polski za pracą w latach poprzedzających pełnoskalową rosyjską inwazję. Badanie ankietowe przeprowadzone w 2023 roku przez Ośrodek Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego i Instytut Badań Strukturalnych pokazało, że ok. 40 proc. pracujących uchodźców i uchodźczyń deklaruje wykonywanie pracy poniżej kwalifikacji. Wśród osób, które w Ukrainie pracowały na stanowiskach menedżerskich i kierowniczych, jako profesjonaliści lub w zawodach technicznych, czyli wymagających relatywnie wysokich kwalifikacji, połowa znalazła podobną pracę w Polsce. Druga połowa podjęła pracę w zawodach wymagających niższych umiejętności, takich jak proste prace biurowe, sprzedawcy i pracownicy usług, pracownicy przemysłu.
W czasie okrągłych stołów organizowanych przez Międzynarodową Organizację do Spraw Migracji słychać frustrację ukraińskich pielęgniarek, że na nostryfikację dyplomu muszą czekać miesiącami, choć przecież 75 proc. polskich szpitali deklaruje niedobór pielęgniarek. Trudno oczekiwać od nich, żeby w oczekiwaniu na to, aż nasz system obsługi migrantów (bo przecież niekoniecznie wsparcia) przeprocesuje ich przypadek, szły do pracy na kasie. Odebranie 800+ niepracujących uchodźcom i uchodźczyniom do tego będzie jednak przymuszać.
Wiosną 2022 r. powszechne były obawy, że uchodźcy i uchodźczynie będą wykorzystywani na rynku pracy, bo nie znają lokalnych warunków a desperacko potrzebują pracy i pieniędzy. Na szczęście w Polsce te obawy okazały się płonne i nie mamy systemowego problemu z warunkami pracy ukraińskich uchodźców. Propozycja powiązania 800+ z pracą to jednak krok w stronę stworzenia takiego problemu.
Zmiana osłabiłaby pozycję imigrantów
Taka zmiana znacząco osłabiłaby pozycję przetargową osób, które tracąc pracę traciłyby też świadczenie dla dzieci. Zwiększyłaby natomiast pozycję tych pracodawców, którzy zechcą tego faktu nadużywać. Równocześnie, potencjalny wpływ na podaż pracy uchodźców byłby znikomy, bo pozostaną bariery w postaci konieczności opieki nad dziećmi lub nieznajomości języka. A przecież żadna partia nie zaproponuje wypłacania 800 plus rodzicom, którzy pracują lub uczą się polskiego, bo kursów polskiego nasze państwo od trzech lat konsekwentnie nie oferuje.
Poprzednia korekta warunków wypłacania 800 plus ukraińskim uchodźcom i uchodźczyniom, warunkująca wypłatę świadczenia uczęszczaniem dziecka do polskiej szkoły, miała sens. Niejako implementowała obowiązek szkolny i pozwalała zawiesić wypłacenie świadczenia rodzinom, które wyjechały na zachód. Pamiętajmy, że osoby wracające na Ukrainę świadczenie tracą. Jednak postulat odebrania 800 plus niepracującym uchodźcom i uchodźczyniom to swoisty manifest Polski folwarcznej, w której migranta, niczym parobka, do ciężkiej pracy motywować ma głód dziecka.
Autorem opinii jest dr Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych.