Odmrażanie gospodarki. Gastronomia i hotele odżywają powoli, u fryzjerów żniwa
Po dwóch tygodniach od odmrożenia gastronomii i hoteli nie widać gigantycznego zainteresowania tymi usługami. Popyt wciąż jest sporo mniejszy niż przed wybuchem epidemii. Zupełnie inaczej ma się sprawa z fryzjerami i zakładami kosmetycznymi.
O sytuacji na rynku tych usług pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Przeanalizowała ona dane o wartości i liczbie transakcji kartami płatniczymi, które udostępniły PKO BP, Bank Millennium i eService - jeden z największych dostawców terminali płatniczych na polskim rynku.
Z danych wynika, że w ostatnim tygodniu maja w gastronomii obroty były średnio o jedną czwartą mniejsze niż przed wybuchem zarazy. Dla porównania - w drugiej połowie marca, a więc w czasie, gdy pandemia zaczęła się w naszym kraju gwałtownie rozwijać, obroty wynosiły średnio jedynie 20 proc. tego, co w czasie przed koronawirusem.
W hotelach odbicie jest mniejsze niż w gastronomii. Na razie obroty sięgają 60-70 procent tego, co przed wybuchem pandemii.
Obejrzyj też: Fryzjerzy wrócili do pracy. Niektórzy już podnieśli ceny. "Należy się tego spodziewać"
Dużo lepiej sytuacja wygląda w zakładach fryzjerskich i kosmetycznych. Okazuje się, że na odmrożenie tych usług Polacy czekali najbardziej. Fryzjerzy przeżywają oblężenie, a obroty są u nich średnio o 14 procent większe niż przed zarazą.
Jak pisaliśmy krótko po odmrożeniu tych usług, oblężenie było tak duże, że wizyty trzeba było umawiać z dwutygodniowym wyprzedzeniem.
Czytaj też: Fryzjerzy wracają do pracy. "Boję się, ale chcę się nauczyć pracy w cieniu koronawirusa"
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl