Okręty podwodne dla Polski. "To siła, z którą Rosja musi się liczyć"
- Trzy nowoczesne okręty podwodne to już znacząca liczba. Dadzą możliwość stworzenia systemu odstraszania, z którym przeciwnik - Rosja - musi się liczyć - ocenia w rozmowie z money.pl dr Michał Piekarski. Polska obecnie ma tylko jeden okręt podwodny, trzy kolejne ma kupić w ramach programu Orka.
Polska kupi trzy nowoczesne okręty podwodne - zapowiedział premier Donald Tusk. Choć od podjęcia decyzji do faktycznego pozyskania nowych jednostek upłynie kilka lat, trzy kolejne okręty wzmocnią pozycję państw NATO na Bałtyku.
- Finalizujemy dzisiaj kwestię zakupu trzech nowoczesnych okrętów podwodnych - powiedział premier Donald Tusk w środę. Tego samego dnia wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz ogłosił, że dostarczy je Polsce Szwecja. Pierwsze okręty mogłyby trafić do nas w 2030 r.
Wicepremier poinformował, że Szwecja przedstawiła najlepszą ofertę m.in. ze względu na możliwą datę dostaw, cenę, czy zdolności do działań na Morzy Bałtyckim, a jednocześnie była to jedyna oferta, która w pełni spełniła wymagania stawiane przez Marynarkę Wojenną.
Były ambasador RP: upadek Putina może wywołać rozpad Rosji
Polscy marynarze od lat czekają na nowy sprzęt
Program zakupu okrętów był jednym z priorytetów wytyczonym już na lata 2013-2022, został też zapisany w kolejnych planach, na lata 2017-2026 i 2021-2035, a mimo to wciąż nie udało się dopiąć celu. Tymczasem polska siła na morzu topniała wraz z wycofywaniem z użytku przestarzałych okrętów.
Obecnie nasze zdolności podwodne utrzymywane są tylko dzięki ORP "Orzeł" z 1985 r. ostatniemu okrętowi podwodnemu, który pozostał w służbie.
Zwłaszcza w obecnej sytuacji odbudowanie polskich zdolności operowania okrętami podwodnymi jest bardzo ważne. Dają możliwość skutecznego działania jednakowo w czasie pokoju, w razie kryzysu, wojny czy działań hybrydowych. To jest fundamentalna sprawa dla obrony Polski. Rozpoznanie tego, co się dzieje na Bałtyku i tego co robią Rosjanie, otwarcie czy skrycie jest bardzo ważne - ocenia w rozmowie z money.pl dr Michał Piekarski z Zakładu Studiów nad Bezpieczeństwem Uniwersytetu Wrocławskiego.
Polska wzmocni siły na Bałtyku
Szwedzka oferta zapewnia tzw. gap filler, czyli rozwiązanie pomostowe. Zanim gotowe okręty trafią na wyposażenie polskiej Marynarki Wojennej, od 2027 nasi marynarze mają uzyskać dostęp do nowocześniejszego niż wysłużony ORP "Orzeł" okrętu szkoleniowego.
Według dra Piekarskiego Polska będzie zmuszona w końcu wycofać z użytku ponad 40-letni okręt, więc na stanie Marynarki Wojennej ostatecznie pozostaną trzy jednostki. - Trzy nowoczesne okręty podwodne to znacząca liczba. Dadzą możliwość stworzenia systemu odstraszania, z którym przeciwnik - Rosja - musi się liczyć - ocenia nasz rozmówca.
Nasz rozmówca uważa, że będzie to ważny wkład dla sił natowskich na Bałtyku, gdyż obecnie na naszym akwenie operuje Szwecja, która ma cztery okręty i Niemcy z sześcioma jednostkami. - Dania już lata temu zrezygnowała z floty podwodnej. Oczywiście zawsze możemy liczyć, że pozostali sojusznicy w razie potrzeby wyślą swoje okręty na Bałtyk, ale to zawsze ruch, który wymagałby ich wycofania z innych rejonów - dodaje dr Piekarski.
Szef MON, dopytywany w TVN24 o to, czy wybrane jednostki będą przeznaczone do operowania na Bałyku czy mają dalekosiężne możliwości odpowiedział, że to jednostki, które będą mogły bardzo dobrze operować w różnych akwenach.
- Budujemy nową architekturę bezpieczeństwa, szczególnie na Bałtyku, bo on nas najbardziej dotyczy. Ale to nie może być ograniczone tylko do Bałtyku - podkreślał we wcześniejszej wypowiedzi Kosiniak-Kamysz.
Ile okrętów ma NATO
Obecnie wszystkie kraje NATO dysponują łącznie około 147 pozostającymi w aktywnej służbie okrętami różnej klasy (atomowe i klasyczne) - wynika z najnowszych danych Global Firepower 2025. Największą flotę posiadają USA z 70 okrętami.
Na drugim miejscu jest Turcja z 13, a dalej z Grecja z 10, Wielka Brytania 9 (wszystkie atomowe) i Francja z 9 (również strategiczne SSBN, czyli okręty podwodny z napędem atomowym i pociskami balistycznymi). Włochy dysponują 8, a Norwegia tak jak i wspomniane Niemcy 6.
Wśród sojuszników okrętami podwodnymi dysponują jeszcze Kanada (4 jednostki), Szwecja (4), Holandia (3), Hiszpania (2) Portugalia (2) oraz zamykająca stawkę Polska (1).
W Europie przeważają konwencjonalne okręty podwodne, które doskonale sprawdzają się na Morzu Śródziemnym, Bałtyku i Morzu Północnym, a te oferowane przez Niemcy, Szwecję i Włochy należą do najcichszych.
Dla porównania Rosja posiada 63 okręty różnej klasy, ale w tym w większości atomowe. Z kolei Chiny mają obecnie 61 (z czego 7 z rakietami balistycznymi, 9 atomowych myśliwskich, reszta konwencjonalne) - wskazuje raport Global Firepower 2025.
Okręty podwodne nie tylko na czas wojny
Jak przekonuje dr Piekarski, znaczenie okrętów podwodnych dla bezpieczeństwa na Bałtyku jest kluczowe. Rozszerzenie NATO o dwa państwa skandynawskie - Finlandię i Szwecję co prawda wzmocniło siły morskie w tym rejonie, ale trzy dodatkowe okręty w polskiej służbie będą stanowiły dodatkowe wyzwanie dla Rosji.
- Rosjanie muszą uwzględnić potencjalne zagrożenie w tym rejonie. NATO, mając mocne skrzydło podwodne na Bałtyku, wiąże ze sobą siły rosyjskie. W efekcie Rosjanie nie mogą przerzucać ich w inne rejony. Już samo to wywiera dużą presję - tłumaczy ekspert.
W warunkach poniżej progu wojny, w obliczu działań dywersyjnych, zwiększonej obecności floty cieni, kluczowym zadaniem dla Marynarki Wojennej jest patrolowanie Bałtyku i ochrona kluczowej do działania państwa infrastruktury - w tym podmorskich kabli, gazociągów, platform wiertniczych czy morskich farm wiatrowych.
- Okręty zwiększą nasze bezpieczeństwo militarne, ale też zapewnią ochronę naszej infrastruktury krytycznej. Oprócz pełnienia funkcji odstraszania ochrona podwodnej i przybrzeżnej infrastruktury to zadanie bardzo ważne dla naszego bezpieczeńswa - podkreśla analityk.
Ochrona morskiej i podmorskiej infrastruktury krytycznej przed aktami sabotażu stała się tematem debaty publicznej i pilnym zadaniem służb w ostatnich miesiącach 2024 roku, gdy w odstępach kliku tygodni na Bałtyku doszło do wielu incydentów związanych np. z przerwaniem podmorskich kabli. Nadbałtyckie kraje NATO w styczniu w odpowiedzi na zagrożenia uruchomiły misję "Bałtycka Straż" (ang. Baltic Sentry), której zadaniem jest patrolowanie i obrona najważniejszych instalacji.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl