Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Szymański
Damian Szymański
|
aktualizacja

Orlen przekroczył granicę. Janusz Steinhoff: Polacy zapłacą wysoką cenę

1044
Podziel się:

Ceny paliw ze względów politycznych nie ulegną znaczącemu wzrostowi przed wyborami - mówi w rozmowie z money.pl Janusz Steinhoff, b. minister gospodarki. Według niego grozi nam scenariusz węgierski, w którym paliwa może po prostu zabraknąć. - Za działania Orlenu przyjdzie nam zapłacić wysoką cenę - ostrzega.

Orlen przekroczył granicę. Janusz Steinhoff: Polacy zapłacą wysoką cenę
Jak decyzje Daniela Obajtka wpłyną na portfele Polaków? (Agencja Wyborcza, Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.pl)

Damian Szymański, wiceszef money.pl: Był pan ostatnio na stacji paliw?

Janusz Steinhoff, b. minister gospodarki, ekspert BCC ds. energetyki: Byłem.

I jak wrażenia z tankowania? Nie zdziwił się pan przy dystrybutorze?

Wiem, do czego pan zmierza. To, co dzieje się obecnie na polskim rynku paliwowym, jest szalenie niebezpieczne.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Nie wszystkim równo". Zapytaliśmy emerytów, co sądzą o 14. emeryturze

To od początku. Złoty wobec dolara się osłabił, ceny ropy rosną, ceny benzyny na europejskich rynkach również poszły w górę. Money.pl zrobiło analizę, z której wynika, że ceny paliw w Polsce prawie nie drgnęły, choć zdrożały one na Węgrzech czy w Czechach. Powinniśmy być wdzięczni prezesowi Orlenu Danielowi Obajtkowi za trzymanie cen paliw na niskich poziomach?

Wielokrotnie mówiłem, że należy w Polsce wzmocnić konkurencję, szczególnie na rynku paliw. W przeciwieństwie do niektórych komentatorów, w ogóle mnie nie cieszą rekordowe wyniki finansowe PGNiG-u, czy Orlenu. Nie są one bowiem efektem mechanizmów rynkowych, cięcia kosztów, itp.

A czego?

Braku konkurencji i quasi-monopolistycznej pozycji na rynku. Jeśli Orlen i Saudi Aramco mają 90 proc. rynku hurtowego, to wiadomo, że ceny paliw w Polsce są wypadkową decyzji politycznych, a nie rynkowych. Na to od dawna zwraca uwagę lwia część analityków – cena paliw w Polsce nijak się ma do cen europejskich, rynku paliw gotowych, kursu złotego do dolara, czy cen ropy naftowej. Podobną sytuację mieliśmy już w grudniu zeszłego roku.

Mówi pan o tzw. "cudzie na Orlenie"?

No właśnie. Wtedy prezes Obajtek przekonywał, że chce uniknąć szoków cenowych i skompensował podwyżki VAT-u na paliwa z 8 do 23 proc., zawyżając ich ceny pod koniec 2022 r. Inaczej mówiąc, zapłaciliśmy znacząco więcej, abyśmy nie odczuli podwyżek na stacjach, które byłyby bezpośrednio utożsamiane z decyzją rządu w tej sprawie. Szef Orlenu, pozując na dobrego wujka, sam przyznał więc, że rynek nie działa. I w tej chwili mamy tę samą sytuację.

Czyli?

Cena paliwa ze względów politycznych nie ulegnie znaczącemu wzrostowi przed wyborami. Rząd będzie nas przekonywał, że świetnie zarządza rynkiem paliw w Polsce. Jednak warunki ekonomiczne, o których pan wspomniał, wskazywałyby na coś innego – na konieczność podwyżek. Jednak jeszcze raz podkreślę, ze względów czysto politycznych to się nie dzieje. Państwo, zamiast regulować rynek, uprawia prymitywną politykę kadrową, która ma jeden cel – ułatwić polityczne sterowanie spółkami Skarbu Państwa. Jest to totalne zaprzeczenie racjonalnego funkcjonowania gospodarki.

Chce pan powiedzieć, że tym razem nie będzie "darmowego lunchu" i Polacy za to wszystko zapłacą?

Oczywiście, nie ma czegoś takiego jak "darmowy obiad". Za działania Orlenu zapłacą wszyscy Polacy. Ceny paliw wzrosną najprawdopodobniej po wyborach i to wzrosną bardziej, niż mogłyby, gdyby Orlen nie działał w takt politycznych oczekiwań partii władzy. Jestem przekonany, że jeśli chodzi o rynek gazu, paliw czy energii w Polsce, cofnęliśmy się do okresu PRL-u. Mamy obecnie do czynienia z monopolistycznymi układami firm państwowych, które są ręcznie sterowane z centrali politycznej na Nowogrodzkiej. To za komuny władza ustalała, ile ma kosztować jajko, ser, lokomotywa czy paliwo na stacji benzynowej. Jak to się skończyło? Wszyscy wiemy.

Skutki takiego działania widzieliśmy nie tak dawno na Węgrzech. Tam Orban mroził ceny paliw na stacjach tak długo, aż go po prostu zabrakło. Kiedy ceny uwolniono, doprowadziło to do kryzysu gospodarczego i wywindowania inflacji do najwyższych poziomów na Starym Kontynencie.

Otóż to. I my idziemy tym śladem. Orban w tej kwestii cofnął się do czasów Kadara (János Kádár – sekretarz generalny KC Węgierskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej, sprawujący władzę na Węgrzech w latach 1956–1988 – przyp.red.). Kaczyński z Obajtkiem cofają nas do czasów Władysława Gomułki, Gierka czy Jaruzelskiego. Wtedy była gospodarka nakazowo-rozdzielcza, a cena była wypadkową decyzji politycznej, a nie rynkowej, bo rynek nie funkcjonował. Teraz jest podobnie.

Obawia się pan, że jeśli ta sytuacja będzie trwała, może gdzieś paliw w Polsce zabraknąć?

Zawsze, kiedy cena nie jest ustalana przez popyt i podaż, rośnie nierównowaga. Cena jest znacząco niższa, a mamy otwarte granice. Mogą do nas przyjechać Słowacy, Czesi, czy Niemcy. Jeśli popyt znacząco wzrośnie, mogą pojawić się gdzieś niedobory. I żeby była jasność, rozumiem zadowolenie niektórych obywateli, że ceny są niskie, bo nawet sztucznie utrzymywane niskie ceny energii są tymczasowo dla gospodarki korzystne. Ale powtórzę - tylko przez krótki czas. Bo w dłuższej perspektywie są dla niej rujnujące.

A czy takie działanie może być też rujnujące dla Orlenu?

To dobre pytanie. Są dwie możliwości. Orlen albo ma poduszkę finansową i trzymał ceny paliw płynnych na wyższych poziomach wcześniej i teraz może nie podwyższać znacząco ich ceny, albo straty spowodowane zaniżonymi cenami będzie przerzucał w inne miejsca.

Co pan ma myśli?

Pamiętajmy, że Orlen jest także monopolistą jeśli chodzi o rynek gazu. PGNiG posiada 90 proc. rynku gazu. Może zrekompensować sobie stratę w tym obszarze. Państwo na ten temat jednak milczy, tworzy monopolistyczne układy, zamiast je rozbijać.

Nasuwa się więc pytanie, gdzie w tym wszystkim jest UOKiK?

Bardzo się dziwię, że urząd w tej sytuacji nic nie robi. UOKiK, który jest pod egidą rządową, wykazuje dużą aktywność w stosunku do firm prywatnych, ale nie rusza rynku paliw, który ma bardzo istotny wpływ na konkurencyjność całej gospodarki i na poziom życia obywateli. Moim zdaniem Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów jest upolityczniony i powinien zostać zmieniony. Kadencja prezesa takiego urzędu powinna trwać nawet 10 lat, a po tym czasie powinien udać się on w stan spoczynku. Wtedy byłby prawdziwie niezależny od jakiejkolwiek frakcji politycznej.

No dobrze, jest w tej całej historii jeszcze jeden wątek. Analitycy podkreślają, że przez wzrost cen paliw na rynkach inflacja w sierpniu może być powyżej 10 proc. Jeśli w Polsce są one trzymane na niższym poziomie, inflacja może zejść do jednocyfrowego poziomu, co będzie sygnałem do obniżki stóp procentowych przez RPP jeszcze we wrześniu. Część komentatorów mówi, że będzie to prezent dla rządu Zjednoczonej Prawicy.

Bo to prawda. Będzie to propagandowy prezent – a władza będzie mogła mówić, że wychodzimy na prostą. Ale jest to gospodarczy sabotaż. Władza w ten sposób niszczy mechanizmy, które powinny normalnie funkcjonować w gospodarkach rynkowych. Oszukuje samą siebie. Pamiętajmy, że Polska odznacza się jedną z najwyższych inflacji w całej Europie. Nie przypominam sobie sytuacji, żeby ktoś przy takim wzroście cen zapowiadał obniżki stóp procentowych.

Dla rynków jest to sygnał absurdalny. Wszystko to jest podyktowane upolitycznieniem wszystkich struktur państwa. Mówię to z wielkim smutkiem, ale pan Glapiński jest funkcjonariuszem Prawa i Sprawiedliwości, oddelegowanym do NBP. Jest to bardzo smutny obraz państwa – zresztą niesamowicie niebezpieczny, bo choć wmawia się nam, że to wszystko robi się dla dobra społeczeństwa, to jestem przekonany, że polskiemu społeczeństwu za takie działanie przyjdzie zapłacić. I to wysoką cenę.

Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1044)
elektryk
6 miesięcy temu
Straszenie podwyżką cen energii o 70% ze zdjęciem przywódcy opozycji się wam bardzo udało!
Zoro
6 miesięcy temu
A jak się ma cena paliwa do naszych zarobków otym ani słowa złodzieje
Czyżby soroso...
6 miesięcy temu
A z czyjej ręki je to medium?
Piotr
6 miesięcy temu
Ceny ropy rosły, ceny na stacjach benzynowych, spadły, Orlen ma najwyższe zyski w dodatku najwięcej inwestuje, może marże są licwiarskie, apropo komuny, firmy nie inwestowały, wszystkie generowały straty więc trzeba je sprzedać, jakie jest to porównanie
Tomasz
6 miesięcy temu
Nadchodzi era Donalda Tuska. Era BIEDY
...
Następna strona