Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Adam Sieńko
Adam Sieńko
|
aktualizacja

Pancerna granica na wschodzie. Biznes nie zostawia na projekcie suchej nitki

259
Podziel się:

Przedsiębiorcy z Podlasia wspominają, że po zamknięciu kluczowych dla nich przejść granicznych dwa lata temu lokalny biznes praktycznie upadł. Teraz gdy rząd ogłosił decyzję o budowie Tarczy Wschód, obawiają się kolejnego ciosu. - To może tylko pogorszyć sytuację - słyszymy.

Pancerna granica na wschodzie. Biznes nie zostawia na projekcie suchej nitki
Rząd chce fortyfikować granicę. Przedsiębiorcy: "To pogorszy sytuację" (Licencjodawca, Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl)

Premier Donald Tusk zapowiedział, że na zwiększenie bezpieczeństwa na granicy z Rosją i Białorusią rząd przeznaczy 10 mld zł. Powstaną zapory, schrony, wysokie na 70 metrów wieże obserwacyjne, posadzone zostaną także nowe drzewa. Pojawi się monitoring i systemy antydronowe. Narodowy Program Odstraszania i Obrony Tarcza Wschód obejmie obszar o szerokości ok. 400 km.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Fala zwolnień w Polsce. Dominują te branże. "Pęka bańka"

- Tarcza Wschód ma być systemem, który skutecznie odstraszy każdego, kto miałby pomysł, aby zaatakować od wschodu Polskę - deklarował szef rządu. Premier zastrzegł jednocześnie, że nie chciałby, aby turyści i mieszkańcy przygranicznych gmin "czuli się jak w jakimś krajobrazie wojennym".

Przedsiębiorcy, z którymi rozmawialiśmy, są jednak zdania, że ta deklaracja niewiele wnosi. Mateusz Grygoruk, właściciel punktu handlowego z Białegostoku, uważa, że narracja o wojnie i obronie przed nią nie wróży dla regionu nic dobrego.

Jeżeli zaczną budować fortyfikację, to z automatu staniemy się rejonem frontowym. Kto zdecyduje się otworzyć firmę, zainwestować pieniądze, mając z tyłu głowy, że w razie wybuchu wojny cały jego dobytek zniknie z dnia na dzień? - pyta retorycznie.

Zostają kredyty i leasing. Zysków nie ma wcale

W rozmowie z money.pl przedsiębiorca mówi też, że w tym momencie ma większe problemy na głowie. W trakcie pandemii otworzył punkt, do którego obcokrajowcy mogli zamawiać towar z polskiego e-commerce. - Nakładaliśmy swoją marżę, wystawialiśmy dokumenty eksportowe. W najlepszych czasach, w 2022 r., trafiało do nas 500-600 paczek dziennie - wspomina.

Jednak gdy w listopadzie 2021 r. rząd zamknął przejścia graniczne w Kuźnicy, a kilka miesięcy później w Bobrownikach, ruch w interesie niemal stanął w miejscu. Grygoruk mówi, że w ubiegłym miesiącu musiał dopłacić do swojego biznesu 26 tys. zł. - Nie zarobiłem nawet na koszty. Od godz. 10 do 13:30 było u mnie kilku kurierów. Klienta nie zobaczyłem ani jednego - opowiada.

- Nie mamy przed sobą żadnych perspektyw. W tym miesiącu wypowiedziałem umowy dwóm pracownikom. Nie jestem w stanie ich dłużej utrzymać. Zostają kredyty, leasing na samochód i koszta. Zysków nie ma wcale - dodaje.

Z handlu z mieszkańcami Rosji i Białorusi żyły przed wojną całe gminy. Zamknięcie przejść granicznych uderzyło jednak nie tylko w biznesy bezpośrednio obsługujące obcokrajowców. I nie tylko w miejscowości położone przy samej granicy. Mateusz Grygoruk opowiada, że tylko w Białymstoku z myślą o ruchu transgranicznym zbudowano siedem centrów handlowych.

- Galeria Biała w weekendy pękała w szwach, z autokarów jadących ze Wschodu wysiadały całe wycieczki. Dzisiaj centrum handlowe jest puste, po korytarzach można by jeździć quadami - opisuje.

"Żyję z rekompensat"

Pani Aneta od siedmiu lat prowadzi agencję celną w Kuźnicy. A mówiąc dokładniej - prowadziła, bo od ponad dwóch lat utrzymuje się wyłącznie z rekompensat wypłacanych przedsiębiorcom z przygranicznych gmin. Niedawno zapadła decyzja, by pomoc przedłużyć o kolejny rok. Wojewoda podlaski Jacek Brzozowski zadeklarował, że w budżecie na ten cel zostało zabezpieczonych 5 mln złotych.

Fortyfikacje? Jeżeli to dla naszego bezpieczeństwa, to nie mam nic przeciwko, choć sama nie czuję żadnego zagrożenia. Mieszkam niedaleko bariery i zupełnie mi ona nie przeszkadza. Boję się tylko, że wieść o budowie umocnień sprawi, że reszta Polski będzie na nas patrzyła jak na strefę wojny. Już teraz znajomi ze Śląska dzwonią i pytają: "Jak wy tu żyjecie". A my żyjemy normalnie. Jak ludzie - opowiada przedsiębiorczyni.

Z jednym wyjątkiem. Biznes w Kuźnicy niemal przestaje istnieć. Sklepy zamykają się jeden po drugim. - Lokalny market zwolnił wszystkich ludzi. Z większych sklepów została tylko Biedronka. Podobno żyje z budowlańców pracujących przy rozbudowie przejścia granicznego - relacjonuje właścicielka agencji celnej.

Nasza rozmówczyni o najnowszych planach rządu dowiedziała się z mediów. - Tak samo było, gdy zamykano granicę. Wróciłam do domu z pracy, włączam telewizję, a tam mówią, że za kilka godzin przejście będzie nieczynne. Totalny chaos i zamieszanie. Nie wiedziałam nawet, czy następnego dnia pozwolą zabrać mi dokumenty z biura - wspomina.

- I tak ciągniemy do teraz - kontynuuje. - Gdyby ktoś powiedział na samym początku: "Słuchajcie, nie zamierzamy otwierać tych granic", pewnie zaczęlibyśmy zamykać swoje biznesy i zwalniać ludzi. A tak żyjemy z miesiąca na miesiąc w stanie zawieszenia - tłumaczy.

To oznaczałaby jednak konieczność przebranżowienia, a to, jak mówią nasi rozmówcy, nie wchodzi w tej chwili w grę. Mateusz Grygoruk podkreśla, że w magazynie zalega mu mnóstwo niesprzedanego towaru. Klienci nie przyjeżdżają, bo nie mogą przedostać się przez granicę. Z najbliższego otwartego przejścia granicznego z Terespolu do Białegostoku jest prawie 200 km. Na granicach tworzą się potężne kolejki, w których czas oczekiwania sięga nawet 50-60 godzin.

Pani Aneta mówi natomiast, że w jej branży zamknięcie działalności oznacza, że o powrocie firmy na rynek w przyszłości może zapomnieć. - Mamy gwarancje bankowe, pozwolenia, pracowników z państwowymi egzaminami na agentów celnych. Wszystko przepadnie - zaznacza.

Polacy zaczną zaciskać pasa?

- Sprzedaje na białostockim targowisku przy ul. Kawaleryjskiej od 17 lat. Obroty są dzisiaj mniejsze o jakieś 50-60 proc., niektórzy stracili nawet więcej. Nasz rynek nastawiony był stricte na klienta z Białorusi. Nawet godziny pracy były pod niego dostosowane - mówi nam pani Dorota. Według jej szacunków liczba umów poddzierżawy działek spadła z 1340 do 898 w niespełna trzy lata.

Przedsiębiorczyni zwraca uwagę, że nie mieszka przy samej granicy, ale boi się, że fortyfikacja regionu wpłynie na jej dochody. - Gdy ludzie słyszą o wojnie, nie są już skłonni wydawać tyle pieniędzy. Każdy oszczędza na czarną godzinę. Budowa fortyfikacji będzie przysłowiowym gwoździem do trumny dla podlaskich przedsiębiorców - zauważa.

Przedsiębiorcy chcą otwarcia granicy

- Nie oszukujmy się, cale Podlasie żyło z ruchu transgranicznego z Białorusi - mówi pani Dorota.

Otwarcie przynajmniej jednego przejścia rozwiązałoby 90 proc. problemów - wskazuje Mateusz Grygoruk.

- Funkcjonuje Koroszczyn, Królewiec, Grzechotki. Kilkadziesiąt metrów od przejścia w Kuźnicy funkcjonuje drugie - kolejowe. I jest czynne! Dlaczego tak jest? Dla nas to niepojęte - dodaje pani Aneta.

Nasza rozmówczyni opowiada, że tydzień temu brała udział w spotkaniu w Sejmie, na którym mieszkańcy przygranicznych gmin przedstawiali swoją sytuację. - Wysłuchano nas, ale nie padły żadne konkrety. Najwyraźniej musimy uzbroić się w cierpliwość - puentuje.

Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(259)
wztrp
3 tyg. temu
Tusk stawia płot za miliardy na wschodzie, a Urszula wciśnie tysiące inżynierów przez zachodnią granicę lub polsko-u...ską. Gut Plan, sehr gut. Komedia!!!
Fila
3 tyg. temu
Tusk i obrona granic, dobre! Czyli to już nie są " biedni ludzie szukający swojego miejsca na ziemii", już nie należy ich wpuszczać a "kim są to sprawdzi się później", już biedne zwierzęta są w stanie migrować, już nie "pluję" się na straż graniczną, nie płącze się przy granicy z pizzą, nie biega z reklamówkami... Wybory do europarlamentu zbliżają się, to trzeba zmienić narrację. Metoda na "Farbowanego lisa"
XXX
3 tyg. temu
Donald przed czym ty nas bronisz przecież to tylko biedni imigranci z Afryki zaproś i do Polski a nie mury buduj. Zielona granica ciekawe czy dzisiaj dostała by nagrodę e Wenecji
Maginot
3 tyg. temu
Niepotrzebnie wydane miliardy. Jest tyle ważniejszych potrzeb w kraju. Zbroić się ale z głową, np dofinansować produkcję nowoczesnych dronów.
Franc
3 tyg. temu
Pierdółki. Ludzie to dla pieniędzy tracą rozum. Handlować z wrogiem, który każdy zarobiony pieniądz przeznaczy na zabicie ciebie. Bo ruskie i Białorusini to cudowni dobrzy ludzie. Rosja i Białoruś to państwa totalitarne i autorytarne. Tam trzeba się meldować aby przekroczyć granicę obwodu a paszporty wydają tylko szpiegom, mundurowym, biznesmenom i ich rodzinom. To nie są dobrzy ludzie. Dajecie im pieniądze w zamian za swoją śmierć. Idźcie do nich skoro są tacy dobrzy.
...
Następna strona