Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Witold Ziomek
|
aktualizacja

Polska elektromobilność ciągle w dołku

5
Podziel się:

Rządowe zapowiedzi dotyczące dopłat do zakupu samochodów elektrycznych są niejasne, a pandemia koronawirusa dodatkowo krzyżuje szyki branży motoryzacyjnej. Na obiecany milion aut elektrycznych będziemy musieli poczekać.

Dopłaty do samochodów elektrycznych. Nadal nie wiadomo kiedy i ile.
Dopłaty do samochodów elektrycznych. Nadal nie wiadomo kiedy i ile. (Pixabay)

Jak pisze "Rzeczpospolita", ministerstwo klimatu pracuje nad zmianą rozporządzenia i szczegółami programu dopłat do zakupu elektrycznego samochodu. Wyniki tych prac mają być przedstawione "w najbliższym czasie'". Kiedy? Nie wiadomo.

Nie wiadomo też, jaka będzie kwota dopłat. Jeszcze niedawno mówiło się o 37,5 tys. zł (z ograniczeniem do 30 proc. wartości). Na początku roku pojawiły się informacje o planach zmniejszenia tej kwoty do 19 tys. Jednak i ta kwota może się okazać za wysoka.

– Jest mało prawdopodobne, by rząd wspierał zakupy aut, które ważni politycy traktują jako zabawki dla bogaczy. Prawdopodobnie skończy się na ulgach podatkowych, ale takich, na których budżet nie straci – pisze "Rzeczpospolita", cytując przedstawicieli branży.

Zobacz także: Profesjonalna bankowość na miarę XXI wieku: profil zaufany

Rządowe dopłaty do zakupy elektrycznych samochodów są wciąż odwlekane. Najpierw miały wejść w życie w grudniu. Później termin przełożono na luty. Później z kolei wybuchła pandemia.

– Pandemia gwałtownie zatrzymała sprzedaż nowych samochodów. Powrót pozytywnych nastrojów konsumenckich jest niezbędny, a uruchomienie dopłat z pewnością może pomóc – mówi Rzeczpospolitej" Tomasz Tonder, dyrektor PR i spraw korporacyjnych Volkswagen Group Polska.

Zniecierpliwieni przedstawiciele branży sami proponują wprowadzenie rozwiązań, które mogłyby spopularyzować elektryczne samochody.

– Proponujemy wprowadzenie możliwości odliczenia 100 proc. VAT od zakupu i użytkowania samochodów elektrycznych, w miejsce obowiązującego limitu odliczenia 50 proc. VAT - mówił money.pl Maciej Mazur, dyrektor Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA).

Co by to dało? Przykładowo, cena katalogowa Hyundaia Kona Electric wynosi 152,9 tys zł brutto. Przy możliwości odliczenia VAT w wysokości 50 proc., ostatecznie cena wynosi 138 604,50 zł. Przy odliczeniu VAT w wysokości 100 proc. za to auto zapłacimy 124,3 tys. zł, czyli o 14,3 tys. zł taniej.

Koncerny na całym świecie zawieszają produkcję pojazdów z napędem elektrycznym. W kwietniu nastąpił też spadek rejestracji nowych samochodów osobowych i dostawczych o 65,8 proc. rok do roku.

W czasie pandemii sprzedawały się tylko pojedyncze auta elektryczne. W ocenie PSPA zagraża to nie tylko branży, ale i realizacji celów w zakresie redukcji emisji gazów cieplarnianych przez Polskę.

Według analiz tej organizacji, by doprowadzić do scenariusza spełniającego wizję neutralności klimatycznej, 70 proc. inwestycji musi trafić do sektora transportu.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

motoryzacja
gospodarka
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(5)
Honker
4 lata temu
a gdzie infrastruktura do zasilania? bez tego to tylko bezużyteczne zabaweczki
Hahahhs
4 lata temu
Co nie przeszkadza wydać miliony na szkic koncepcyjny z naszych podatków
Pulsar
4 lata temu
Rządzący którzy forsują powszechną elektromobilność nie zdają sobie sprawy o czym mówią. Pomijam aspekt finansowy, bo to co oferują nie trzyma się kupy. Ale jako inżynier mam na myśli aspekt techniczny. Zapewnienie sprawnej infrastruktury do dystrybucji energii potrzebniej do zasilenia stacji ładujących wymagać będzie olbrzymich nakładów finansowych. Obecna sieć energetyczna tego nie wytrzyma, jeśli mówimy o powszechnej elektromobilności. To nie jest tak, że przysłowiowy Kowalski podłączy się do zwykłego gniazdka 240V i za 3 godziny ma naładowany samochód. Zeby szybko naładować baterie trzeba posiadać stacje o mocy około 50 kW. Czas jest bardzo istotnym kryterium , bo przecież wszyscy sie śpieszymy. W przypadku silnika spalinowego potrzeba nam niespełna 5 minut, żeby zatankować i spokojnie pokonać dystans 600 km. Z napędem elektrycznym to się nie uda. Jeśli nawet by się udało zminimalizować czas, to przy takiej ilości pojazdów obecna siec energetyczna nie była by w stanie przenieść takiej energii. Ponadto tą energię trzeba by było wytworzyć, żeby zasilić stacje ładowania. I jak się ma do tego ekologia? Tysiące ton gazów cieplarnianych uwalnianych do atmosfery. Ze już nie wspomnę o utylizacji ogniw, które po 10 latach eksploatacji, bedą wymagały wymiany. Dlatego przy obecnym stanie gospodarki i przy obecnej technologii wybijcie sobie z głowy powszechną elektromobilność, bo nie macie o tym bladego pojęcia.
Kamil
4 lata temu
I tak oto skoda z wycofaniem citigo i rapida strzeliła sobie w stopę. A wprowadzając Scale w cenie Forda Focusa ponowiła strzał w druga stopę.Kto kupi citigo ic za 80tys???smiech na sali
Jacek
4 lata temu
Widać, że prawdziwy kryzys jeszcze przed nami.