Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Polska powinna poważnie pomyśleć o oszczędzaniu gazu. Zapowiedź weta nie wróży dobrze

190
Podziel się:

Europa osiągnęła porozumienie w sprawie redukcji zapotrzebowania na gaz. Zakłada ono dobrowolne ograniczenie zużycia o 15 proc. jeszcze przed zimą oraz w okresie zimowym. Polska nie musi wdrażać tej redukcji, bo ma pełne magazyny. Tylko czy to wystarczy? Eksperci mają wątpliwości. Premier jednak już zapowiedział, że wystąpi z formalnym wetem, jeśli oszczędność będzie obligatoryjna.

Polska powinna poważnie pomyśleć o oszczędzaniu gazu. Zapowiedź weta nie wróży dobrze
Premier Morawiecki zapowiedział, że o obligatoryjnym oszczędzaniu gazu przez Polskę nie ma mowy (East News, Pawel Wodzynski)

Zgodnie z porozumieniem zawartym przez europejskich ministrów odpowiedzialnych za energetykę, Europa wdroży plan ograniczenia o 15 proc. zużycia energii. Ma to zmniejszyć skutki kryzysu energetycznego pogłębianego przez politykę Kremla.

Plan zakłada ograniczenie zużycia gazu ziemnego od 1 sierpnia 2022 r. do 31 marca 2023 r. Część krajów już zaczęło wdrażać program oszczędności. W porozumieniu jest mowa o dobrowolnym ograniczeniu zużycia, a dodatkowo część krajów może być z niego wyłączona, jeśli przekroczyły one swoje cele dotyczące magazynowania gazu. Z takiego wyłączenia korzysta choćby Polska. Magazyny nad Wisłą wypełnione są już w ponad 97 proc.

Problem w tym, że to może nie wystarczyć, co dostrzegają również sojusznicy UE za oceanem. Administracja USA jest "skrajnie zaniepokojona" spodziewanym kryzysem gazowym w Europie podczas nadchodzącej zimy i uważa, że uzgodniona obniżka zużycia surowca w UE o 15 proc. nie będzie wystarczająca – poinformowała niedawno telewizja CNN.

Również sama Europa dostrzega to ryzyko, zwłaszcza że Rosja odcina kolejne państwa od surowca. Ostatnio zredukowała przesył przez Nord Stream Niemcom, a później Łotwie. W związku z tym zostawiono furtkę dla wprowadzenia obowiązkowego dla wszystkich krajów Wspólnoty programu oszczędzania. Miałoby to nastąpić po wydaniu "ostrzeżenia unijnego".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Niestabilny rynek paliw. "Te ceny zostaną z nami na dłużej"

Taki alarm zostałby aktywowany decyzją wykonawczą Rady na wniosek Komisji Europejskiej. Ta miałaby wnioskować o uruchomienie ostrzeżenia, gdyby zaistniało znaczne ryzyko poważnego niedoboru gazu lub wyjątkowo wysokiego zapotrzebowania na gaz, lub jeżeli co najmniej pięć państw członkowskich, które ogłosiły ostrzeżenie na poziomie krajowym, zwróciłoby się o to do Komisji.

Polska już zapowiada bunt

I właśnie ta obligatoryjność niepokoi polskie władze. Premier pytany na antenie Polsat News o obowiązek oszczędzania przypomniał, że żadne decyzje w Unii Europejskiej jeszcze nie zapadły. Jednak zaznaczył, że "jeśli trzeba będzie, to będziemy stawiali formalne weto w sprawie obowiązkowego mechanizmu redukcji zużycia gazu".

Jak zapewnił, Polska zapobiegliwie "wykonała swoją pracę" w przeciwieństwie do Niemiec i rząd nie chce, aby obniżenie zużycia gazu w naszym kraju było obowiązkowe.

Opowiadamy się za tym, aby głosowanie w sprawie energii elektrycznej, miksu energetycznego, było w trybie jednomyślności, gdzie Polska ma prawo weta. Jeżeli UE będzie próbowała wymusić głosowanie większością kwalifikowaną, będziemy zdecydowanie to oprotestowywać. Będziemy stawiali formalne weto, jeśli będzie trzeba, a potem od decyzji ciał UE będzie zależał stosunek do niego – powiedział premier w programie "Gość Wydarzeń".

Polska musi poważnie myśleć o ograniczeniach

Zapytaliśmy ekspertów, czy tak radykalne postawienie sprawy jest rozsądne. Zwłaszcza że kryzys energetyczny nas nie ominie, a problemy innych krajów UE będą również problemami Polski. Jesteśmy bowiem związani traktatami nakazującymi pomoc sąsiadom w razie niedoborów, które notabene sami forsowaliśmy.

Jak przekonuje w rozmowie z money.pl Grzegorz Kuczyński, dyrektor Programu Eurazja oraz ekspert do spraw polityki Rosji w Warsaw Institute, Polska powinna znaleźć złoty środek w negocjacjach. – To dobry moment, aby powiązać zgodę na redukcję z innymi kwestiami, dotyczącymi miejsca Polski w UE, czy choćby kwestiami z KPO albo relacji z Niemcami. Nie można oczekiwać, że Polska będzie brała na siebie ciężar ograniczeń, choć do tej pory prowadziła właściwą politykę energetyczną – zaznacza.

Podkreśla jednak, że pomimo politycznego rozegrania kwestii redukcji, Polska – niezależnie – musi wprowadzać pewne ograniczenia.

Nie ulega wątpliwości, że choć mamy pełne magazyny, oszczędność jest potrzebna. Przed nami trudna zima. Sytuacja jest niestabilna i trzeba myśleć perspektywicznie, brać pod uwagę dłuższy okres – podkreśla Grzegorz Kuczyński.

Z tą narracją nie do końca zgadza się dr hab. Robert Zajdler, ekspert ds. energetycznych Instytutu Sobieskiego, który w rozmowie z money.pl podkreśla, że solidarność europejska jest tu wyższą koniecznością.

– Coraz częściej słyszy się narrację, że Polska nie musi oszczędzać energii, że nikt nam nie każe ograniczać zużycia, że nie będziemy wspierać Niemiec, które – jak to się w skrócie przedstawia – w przeciwieństwie do Polski nie prowadziły rozważnej polityki energetycznej. Jesteśmy jednak elementem wspólnoty, jaką jest Unia Europejska, działamy w systemie naczyń połączonych. Kryzys w Europie i tak będzie na nas oddziaływał. Poza tym jesteśmy zobowiązani w ramach dyrektywy unijnej SOS do pomocy innym krajom – podkreśla.

Jak dodaje, zbyt pospieszna groźba weta nie wróży dobrze. – Brak jasnego sygnału do społeczeństwa, że należy poważnie pomyśleć o oszczędzaniu, to nie jest zbyt odpowiedzialna polityka. Polska nawet niezobligowana powinna myśleć o redukcji zużycia – uważa Zajdler.

Faktem jest, że Polska ma siedem podziemnych magazynów gazu rozmieszczonych w różnych częściach kraju. Już w połowie czerwca spółka Gas Storage Poland informowała, że zapełnienie polskich magazynów gazu sięgnęło 97 proc. Zgromadzono w nich ok. 3,12 mld m sześc. surowca.

Polskie magazyny gazu mają łączną pojemność niespełna 3,2 mld m sześc. gazu, nasza obecna (dane z 2021 r.) konsumpcja to 20 mld m sześc. Biorąc nawet produkcję własną, z gazem może być problem. Walczymy o dostawy LNG i Baltic Pipe, ale już wiadomo, że i tu mogą być komplikacje, bo ten gaz jest wręcz "wyrywany" innym państwom bądź regionom świata, co może długofalowo okazać się nie w pełni skuteczne –  zaznacza prof. Zajdler.

Co oznaczają ograniczenia?

Część krajów już wcześniej zdecydowało się na redukcje. Przykładem niech będą Włochy, gdzie wprowadzone ograniczenie użycia klimatyzacji w kraju pozwoli zaoszczędzić do końca roku 4 mld m sześc. gazu, wykorzystywanego jako paliwo do produkcji energii elektrycznej. W budynkach publicznych klimatyzatory nie będą mogły być ustawione na temperaturę niższą niż 27 st. C., a w zimie nie mogą dogrzewać budynków powyżej 19 stopni. Za niedostosowanie się już teraz grożą kary do 3 tys. euro.

Podobne obostrzenia wprowadziła już Francja, gdzie premier Elisabeth Borne w oficjalnym piśmie do swoich ministrów zażądała od nich uruchomienia oszczędności energetycznych w podlegających im budynkach administracji publicznej. Zalecenia obejmują m.in. zakaz używania klimatyzacji, jeśli temperatura w pomieszczeniu wyniesie poniżej 26 st. C, oraz zakaz włączania ogrzewania, jeśli temperatura nie spadnie poniżej 19 st. C.

W Niemczech na apel ministra energii Roberta Habecka odpowiedziały również samorządy. Władze Hanoweru postanowiły m.in. zrezygnować z podgrzewania wody w basenach krytych i zewnętrznych, a w obiektach sportowych będzie można brać tylko zimne prysznice. W Bawarii wyłączone zostanie podświetlenie budynków użyteczności publicznej. Fontanny miejskie będą wyłączane na noc. Również poszczególne firmy zapowiedziały programy oszczędzania na poziomie redukcji zużycia o co najmniej 10 proc.

Jak mogłoby to wyglądać w Polsce? Zdaniem Grzegorza Kuczyńskiego z Warsaw Institute, redukcja klimatyzacji, wygaszanie iluminacji miejskich, przyciemnianie witryn to elementy polityki oszczędności, które nie zaszkodzą. – Nie są to zbyt uciążliwe ograniczenia. Lepiej zawczasu redukować, niż stanąć przed faktycznymi wyłączeniami – mówi nasz rozmówca.

Największy problem dotyczy cen i zużycia przez przedsiębiorstwa – podkreśla natomiast prof. Zajdler.

Przy kolejnych wzrostach cen zimą ograniczania konsumpcji będą naturalne. Niezależnie od polityki rządu wymusi to rynek. Konieczne oszczędności najprawdopodobniej musiałyby objąć głównie przemysł "gazochłonny" (chemiczny, wyrób z mineralnych surowców niemetalicznych, np. huty szkła, ceramiki, itd., przemysł rafineryjny, metalurgiczny czy papierniczy), bowiem dla niego kluczowym kosztem jest koszt gazu. Te przedsiębiorstwa są pierwsze na liście, jeśli chodzi o wprowadzane stopnie zasilania (więcej o tym piszemy TUTAJ).

A co z obywatelami? Czy też czeka ich obowiązkowe ograniczenie zużycia gazu? Zdaniem eksperta ds. energetycznych Instytutu Sobieskiego, odgórny nakaz oszczędzania dla indywidualnych odbiorców byłby mało skuteczny. – Głównym czynnikiem skłaniającym do oszczędności będzie cena gazu i rachunki, jakie przyjdzie płacić. Największy problem dotknie tych, którzy ogrzewają domy i mieszkania, z kolei tzw. kuchenkowicze bezpośrednio aż tak mocno tego nie odczują z uwagi na wolumen konsumpcji. Konieczne będą zachęty i jasny przykład "z góry", bo nie widzę skutecznej polityki nakazu – zaznacza.

Problem w tym, że tego odgórnego przykładu na razie nie ma, a wszelkie kampanie społeczne wymagają czasu, aby dotrzeć do świadomości obywateli. Tymczasem częściej słyszymy, że nas oszczędzanie nie dotyczy, że Polska jest zabezpieczona i na dodatek wcale nie zamierza dostosowywać się narzuconych wymogów i nakazów redukcji. No właśnie, a co oznaczałoby niepodporządkowanie się unijnej obligatoryjnej oszczędności?

– Aby wprowadzić obligatoryjnie konieczność redukcji zużycia, potrzeba decyzji Rady Europejskiej. Zgoda, jeśli zostanie przegłosowana, będzie to elementem prawa unijnego. Państwo członkowskie jest wówczas zobowiązanie do jego wdrożenia, pod groźbą kar – tłumaczy prof. Robert Zajdler.

Przemysław Ciszak, dziennikarz i wydawca money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(190)
jan
rok temu
Panie Premierze z UE należy rozmawiać i negocjować ro wszystko co przyniesie naszemu krajowi rozwój i stabilność. Pan przez swoje panowanie na stołeczku premiera nic nie zrobił w tym kierunku. jedynie w energetyce zdołaliście polecieć do Świnoujścia i nadać imię oddanemu do eksploatacji gazoportowi. Do dzisiejszego dnia zadzieracie z UE i sąsiadami z którymi graniczy Polska. Niech Pan Panie Premierze powie co Pan przez to załatwił dla Polski. Gdzie są tak potrzebne pieniądze z KPO?
mkk
2 lata temu
Okazało się, że amerykańska smycz jest nie tylko króciutka, ale ma na drugim końcu kolczatkę, a i kaganiec mocno opina europejskie mordki...
Absurd
2 lata temu
Panie premierze jeśli chodzi o rozsądek to Pan odleciały. Żyje Pan mirażami. To smutne bo polska na coś takiego nie zasługuje. Głosowanie przeciw jest absurdalne.
Gość
2 lata temu
Potem gazu zabraknie i będzie Unia winna. To jest właśnie PiS. Ciągle szukają winnych jak zdrobia coś źle, a robią źle przez 7 l lat już.
Hugo
2 lata temu
"redukcja klimatyzacji, wygaszanie iluminacji miejskich, przyciemnianie witryn to elementy polityki oszczędności, które nie zaszkodzą" przecież my nie mamy elektrowni stricte gazowych (tylko biogaz), odbiorcą gazu w Polsce jest przemysł i my, czyli oszczędności spadną na te dwie gałęzie, i jedna i druga to potrzebne ale kiepskie rozwiązanie
...
Następna strona