Potężny rachunek od Putina. NATO co miesiąc płaci mu miliony euro za ropę
Miliardy euro ze sprzedaży energii zasilają rosyjski budżet. Pieniądze płyną szerokim strumieniem również z krajów NATO. Donald Trump wzywa sojuszników do wstrzymania importu ropy z Rosji. Uzależnia od tego nowe sankcje USA. "Jestem gotowy do działania, kiedy tylko będziecie gotowi" - przekonuje.
"Zakup rosyjskiej ropy przez niektóre kraje (NATO - przyp. red.) jest szokujący!" - stwierdził prezydent USA w swoim liście do członków Sojuszu. Jak podkreślił, to znacznie osłabia pozycję negocjacyjną i siłę przetargową wobec Rosji. Postawił również ultimatum sojusznikom: jest gotów nałożyć surowe sankcje na Moskwę, jeśli wszystkie kraje NATO podejmą podobne działania i zerwą z importem rosyjskiego surowca.
Czy ten warunek jest w ogóle możliwy do spełnienia? - To niezwykle mało realne żądanie - stwierdza w rozmowie z money.pl Adam Michalski, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.
- Trumpowi wciąż nie udało się doprowadzić do pokoju w Ukrainie. Spotkanie na Alasce na niewiele się zdało. Putin tylko spotęgował działania, drażni flankę wschodnią NATO. Trump nie będąc w stanie na niego wywrzeć presji, próbuje znaleźć pretekst, aby zrzucić odpowiedzialność na sojuszników - ocenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chińskie auta zalewają Europę. Czy to koniec niemieckiej dominacji? Jakub Faryś w Biznes Klasie
Jak podkreśla, choć samo odcięcie się od rosyjskich surowców energetycznych jest słuszne, to jego realizacja przez wszystkie kraje NATO byłaby bardzo trudna.
Miliony euro, które wciąż płyną do Rosji
W ramach Sojuszu rosyjską ropę do tej pory wciąż sprowadzają trzy kraje: Turcja, Węgry i Słowacja. Rachunek jest spory. Według najnowszej analizy organizacji CREA (Centre for Research on Energy and Clean Air) tylko w sierpniu 2025 kraje te zapłaciły łącznie około 976 mln euro za 18 mln baryłek rosyjskiej ropy. To ok. 2,45 mln ton surowca.
Największym importerem w ramach NATO jest Turcja. Sama Ankara przelała na rosyjskie konta 596 mln euro w ramach rachunku za ropę. Od początku pełnoskalowej agresji na Ukrainę wolumen importowanego surowca nie spada. Mało tego, jak podała agencja Reutera, w czerwcu Turcja zwiększyła import Urals (potoczna nazwa rosyjskiej ropy naftowej pochodzącej głównie z Zachodniej Syberii i okolic Uralu - przyp. red.) do 400 tys. baryłek dziennie, co było najwyższym poziomem od roku.
- Wątpię, aby Turcja znacząco zredukowała import rosyjskich surowców energetycznych pod naciskiem Donalda Trumpa. Ankara kupuje ropę po cenach zaniżonych. Ma wysokie moce przetwórcze i jest dobrze skomunikowana z innymi rynkami. Z łatwością mogą później odprzedać produkty naftowe po wyższych cenach. To łatwy dochód, a przy tym niezbędny przy obecnych problemach finansowych Turcji - zaznacza Michalski.
Jak podkreśla analityk OSW, Erdogan ma dobre stosunki z Trumpem i utrzymuje relacje z Putinem. Stara się więc utrzymać równowagę, a każde zaostrzanie konfliktu stawia go w trudnym położeniu. - Musiałby się jednoznacznie opowiedzieć po którejś stronie. Po braku reakcji wyżej postawionych polityków tureckich na naruszenie przestrzeni Polski i testowanie NATO poprzez nalot dronowy można wnioskować, że nie chcą wchodzić rywalizację Zachodu z Rosją - dodaje Michalski.
Rosja odpowiada również za 40 proc. gazu, który trafia na rynek turecki. Wspólne plany Putina i Erdogana zakładały budowę hubu gazowego.
- To sprzężenie, którego Ankara nie zignoruje - dodaje nasz rozmówca. Ale nie jest przekonany, że słowa Donalda Trumpa były akurat skierowane do Erdogana. Paradoksalnie prezydent USA winą obarcza głównie europejskich sojuszników.
Orban i Fico na rosyjskiej ropie
Choć wśród członków NATO to Turcja pozostaje kluczowym importerem rosyjskiej ropy, w Europie wiernymi klientami Putina pozostają Węgrzy i Słowacy.
Umożliwił im to tzw. wyjątek rurociągowy w europejskich sankcjach przewidziany dla najbardziej uzależnionych krajów UE od wschodniego surowca. Były nimi właśnie Węgry i Słowacja ale też Czechy, a pośrednio Austria. Wyłączenie pozwala im wciąż importować ropę z Rosji przez południową odnogę rurociągu Drużba pomimo ogólnych restrykcji nałożonych przez Unię Europejską.
Tylko w sierpniu Budapeszt kupił rosyjski surowiec za 176 mln euro - wynika z szacunków analityków CREA (Centre for Research on Energy and Clean Air). Słowacja zaś kupowała w analogicznym miesiącu ropę od Putina za 204 mln euro. Rosyjska ropa naftowa do czerwca tego roku była rafinowana na produkty naftowe i reeksportowana do Czech.
Czechy jednak zakończyły import rosyjskiej ropy w pierwszej połowie 2025 r. Zamiast sprowadzać surowiec z Rosji, zwiększyły dostawy z południa przez rurociąg TAL.
Czechy są w stanie przepompowywać do ośmiu milionów ton ropy rocznie z zachodnich rurociągów, a surowiec płynie do nich ze zbiorników we włoskim Trieście. Realizację projektu TAL+, który pozwala na zwiększenie przepustowość rurociągu transalpejskiego, rozpoczęto po rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 r. Początkowo Czechy korzystały z wyjątku w systemie unijnych sankcji i mogły wykorzystywać rosyjską ropę, która tworzyła około 50 proc. całości dostaw tego surowca.
Całkowite odejście od importu rosyjskiej ropy przez Europę wymagałoby jednomyślnej decyzji UE. Problem w tym, że nie ma politycznej woli premierów: Roberta Fico i Viktora Orbana, którzy na relacjach z Moskwą sporo zyskują. Mimo że oba kraje mają techniczne możliwości przekierowania dostaw z innych niż rosyjski kierunków, stawiają weto dla pogłębiania sankcji.
- Słowacja i Węgry miałby być powodem dalszej determinacji Rosji w prowadzeniu wojny przeciwko Ukrainie? To niepoważne. To nie jest główny problem. Problemem jest Putin, który nie chce zakończy konfliktu - ocenia Michalski.
Rozgrywa z Chinami
Jak stwierdza analityk OSW, naciski Trumpa w sprawie zakupów rosyjskich źródeł energii przez kraje NATO to tylko pretekst. Główna dźwignia jest przygotowywana na Chiny. To one zapewniają Moskwie możliwość finansowania i dalszego prowadzenia wojny.
Trump obok zerwania z Rosją stawia inny warunek. Chce, by NATO nałożyło 50-100 proc. ceł na Chiny, które z kolei są największym odbiorą rosyjskich węglowodorów.
"Warunek Trumpa, by NATO przestało kupować rosyjską energię - słuszny, choć trudny. Warunek, by NATO nałożyło 50-100 proc. ceł na Chiny - niemożliwy, zaporowy. Czyni to z całej tej deklaracji tylko pretekst, by mógł zrzucić z własnych pleców temat wojny z Rosją" - napisał na platformie X Jakub Jakubowski z OSW.
Zdaniem Adama Michalskiego skłonienie Turcji, aby całkowicie odwróciła się od Rosji, jest trudne, a przyłączenie się do uderzania w Chiny, jest zupełnie nierealne. - Chiny są dla Erdogana zbyt ważnym partnerem. Turcja, choć jest ważnym członkiem NATO, realizuje własną politykę i interesy - zaznacza. Dlatego też nie wierzy w skuteczność ultimatum stawianego przez Trumpa: - To jedynie zasłona, która ma odwrócić uwagę od braku skuteczności prezydenta USA.
Choć Trump naciska na zerwanie naftowej pępowiny łączącej część NATO z Rosją, to nie wspomina o uzależnieniu części Europy od rosyjskiego gazu. W 2024 r. to właśnie z Rosji pochodziło około 18 proc. gazu ziemnego importowanego do UE. Pięciu największych importerów paliw kopalnych z Rosji wśród państw UE – Węgry, Francja, Słowacja, Belgia i Hiszpania – zapłaciło Kremlowi 1,1 mld euro. Komisja Europejska przedstawiła w czerwcu projekt rozporządzenia, które wprowadza stopniowy zakaz importu gazu ziemnego z Rosji. Do 2028 r. UE ma w pełni uniezależnić się od surowca z tego państwa.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl