Premier na Bornholm nie doleci. Strajk stanął na przeszkodzie spotkania ministrów
Premier Mateusz Morawiecki nie doleci na należącą do Danii wyspę Bornholm, gdzie miał spotkać się z szefami rządów Danii, Estonii, Finlandii i Łotwy, prezydentem Litwy oraz szefową KE Ursulą von der Leyen. Loty odwołano po ogłoszeniu strajku przez pracowników lotniska. Morawiecki uda się jednak do Kopenhagi.
Strajk trwa od zeszłego piątku, gdy rozmowy pomiędzy przedstawicielami pracowników portu lotniczego Bornholm, położonego 5 km na południowy wschód od największego miasta na wyspie - Ronne, a jego zarządem upadły. Jedyną firmą, której zezwolono na korzystanie z lotniska była w poniedziałek duńska linia lotnicza DAT.
Pracownicy domagali się wyższych pensji; duńskie władze ostrzegały, że wszystkie osoby, które opuściły swoje stanowiska pracy i nie wrócą do końca tego tygodnia, staną przed sądem.
Strajk nie został zorganizowany przez związek zawodowy, dlatego jest postrzegany jako nielegalny - napisał portal Simple Flying, który cytuje Polska Agencja Prasowa.
Premier poleci do Kopenhagi
We wtorek na Bornholmie miało się odbyć spotkanie premierów Polski, Danii, Estonii, Finlandii i Łotwy oraz prezydenta Litwy z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Spotkanie poświęcone kwestiom energetycznym zostało przeniesione do Kopenhagi.
Jutrzejsze spotkanie na Bornholmie, organizowane przez Danię, jest spotkaniem wyjątkowym. Otóż w nietypowym formacie kilku premierów państw UE spotyka się, aby dyskutować o tym, jak skłonić Komisję Europejską do nadzwyczajnych działań. Jutro na pewno będę poruszał zarówno kwestię ETS-u, czyli systemu uprawnień do emisji CO2 - aby obniżyć łączny koszt (energii - PAP) dla gospodarki i łączny koszt dla gospodarstw domowych - zapowiadał jeszcze w poniedziałek Mateusz Morawiecki.