Projekt "bykowego" w Sejmie. Policzyli, że bezdzietni mogliby stracić nawet tysiąc zł pensji
Do Sejmu trafiła obywatelska propozycja wprowadzenia "bykowego", dodatkowej daniny od osób bezdzietnych i par z jednym dzieckiem od 30. roku życia. "Osoby bezdzietne (...) w sposób naturalny obciążają system, nie kompensując w jego przyszłym utrzymaniu" - dowodzi autor petycji. "Fakt" policzył, o ile spadłyby pensje osób bezdzietnych.
Po raz kolejny wraca temat "bykowego", czyli dodatkowego opodatkowania osób bezdzietnych. W czasach PRL "bykowe" wspierało dzietność, obciążając osoby samotne i bezdzietne małżeństwa powyżej 25. roku życia. Pomysł odżywa co jakiś czas, a w 2025 roku ten postulat podniósł poseł PiS i kandydat na prezydenta Marek Jakubiak.
- Bykowe trzeba wprowadzić. Dlaczego moje dzieci mają finansować kogoś? - mówił w jednym z wywiadów. W lutym do Sejmu wpłynęła petycja obywatelska z podobnym rozwiązaniem, a w marcu została skierowana do pracy w komisji.
Propozycje zmian w składkach emerytalnych
Anonimowy autor petycji postuluje nałożenie podwójnej składki emerytalnej na osoby bezdzietne oraz wyższej o 50 proc. na małżeństwa z jednym dzieckiem. Podwyższona składka miałaby obowiązywać osoby powyżej 30. roku życia, z wyjątkiem tych, które są bezpłodne lub straciły dziecko.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polska może liczyć na USA? Zapytaliśmy o to w Sejmie
"Osoby bezdzietne, nie przyczyniając się do przyszłego wzrostu liczby podatników, w sposób naturalny obciążają system, nie kompensując w jego przyszłym utrzymaniu" - czytamy w uzasadnieniu petycji obywatela. Autor uzasadnia, że takie oskładkowanie bezdzietnych "poprawi płynność ZUS" oraz "zachęci do posiadania większej liczby dzieci", co ma na celu poprawę wskaźnika dzietności, który w Polsce spadł wyraźnie poniżej 1,4.
Dlaczego osoby powyżej 30. roku życia? "Są po studiach i prawdopodobnie rozpoczęły karierę zawodową, pracują zarobkowo. Nie mam innego uzasadnienia, podobnie jak nie ma uzasadnienia wiek emerytalny 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn, a wynika on z XIX-wiecznych zaszłości" - dowodzi obywatel.
Według analizy "Faktu", osoba bezdzietna z pensją minimalną (obecnie 4666 zł brutto) musiałaby odprowadzać miesięcznie dodatkowe 455 zł do ZUS. Przy zarobkach 6 tys. zł, "bykowe" wyniosłoby 585 zł miesięcznie, przy 8 tys. zł pensji - 780 zł, a przy 10 tys. zł byłoby to już 976 zł.