Reklama chwilówki w języku ukraińskim wywołała oburzenie. Horrendalne RRSO
Na dworcu kolejowym Warszawa Zachodnia, który obecnie jest jednym z największych punktów przesiadkowych dla uchodźców, firma Kapusta 24 reklamuje pożyczki w języku ukraińskim. Niby nic szczególnego, ale zwraca uwagę fakt podana Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania (RRSO) wysokości 1993,51 proc. Interweniował Polski Związek Instytucji Pożyczkowych.
RRSO wskazuje całkowity koszt kredytu. Im bliżej zera, tym bardziej korzystny dla biorcy. Tymczasem w trakcie agresji Rosji na Ukrainę, gdy do Polski przybywają setki tysięcy uchodźców, na dworcu kolejowym Warszawa Zachodnia w języku ukraińskim reklamowana jest pożyczka o wyjątkowo wysokim oprocentowaniu - 1993,51 proc. Oferta spotkała się z ogromnym oburzeniem w sieci.
Po zamieszczeniu zdjęcia reklamy w mediach społecznościowych zawrzało wśród internautów. "Obrzydliwe lichwiarstwo", "żerowanie na krzywdzie ludzkiej", "To nawet nie jest lichwa. To bandytyzm" - tego typu opinie wylewają się na Twitterze.
Sprawą zainteresował się Polski Związek Instytucji Pożyczkowych. Zwrócił się do zarządu spółki Miloan Polska sp. z o.o., właściciela marki Kapusta 24, o wyjaśnienie okoliczności, w jakich zapadła decyzja o emisji reklamy. Firma tłumaczy się w skrócie, że oferta pochodzi z czasów sprzed wojny.
Sytuacja gospodarki w Rosji. "Kartki i reglamentacja? Najprawdopodobniej tak"
Przedwojenna reklama
Oleksandr Pankov, przedstawiciel spółki, poinformował PZIP, że strona kapusta24.pl "nie udziela obecnie pożyczek oraz nie jest aktywnie reklamowana, a w szczególności nie jest promowana w związku z obecną sytuacją w Ukrainie".
Miloan Polska dodaje, że reklama z dworca kolejowego została zamieszczona na długo przed wybuchem wojny i jest nieaktualna. A także, że nie powinna być obecnie publikowana. "Spółka wyraziła ubolewanie, że ta sytuacja ma miejsce i deklaruje, że nie było nigdy jej celem kierowanie oferty do osób dotkniętych skutkami konfliktu militarnego" - podał PZIP.
Władze spółki zapewniły również, że zadbają o niezwłoczne usunięcie reklamy, która "może budzić zaniepokojenie niektórych odbiorców" - informuje PZIP. Własnego Miloan Polska nie wyda, ponieważ — jak wyjaśnia — "jej zespół znajduje się obecnie na granicy polsko-ukraińskiej, gdzie w ramach wolontariatu pracuje przy zakupie sprzętu medycznego, transporcie i organizowaniu schronienia dla uchodźców".
Money.pl wysłało pytania do Miloan Polska o wyjaśnienie sytuacji. Czekamy na odpowiedź.