Rekonstrukcyjna dogrywka. Tak kalkulują koalicjanci
Trwa rekonstrukcyjna dogrywka w rządzie. Każda formacja ma przedstawić propozycje 20-proc. redukcji ich wiceministrów - wynika z ustaleń money.pl. Ale negocjacje są trudne, bo koalicjanci wykazują się w tej sprawie kreatywnością, której efektem mogą być cięcia personalne tylko w teorii. Ostateczne decyzje mamy poznać w przyszłym tygodniu.
Ambicją szefa rządu ma być zmniejszenie liczebności gabinetu poniżej 100 osób. Na poziomie ministrów konstytucyjnych, jak podkreślał niedawno sam Donald Tusk, udało się zejść z poziomu 26 do 21 osób. Aktualnie trwają niełatwe dyskusje w gronie koalicyjnym o redukcji liczby wiceministrów (których jest około 90). - Każda formacja ma przygotować plan zmniejszenia swojej reprezentacji o 20 procent - wskazuje nasz rozmówca z rządu.
Jak słyszymy, najwcześniej w przyszłym tygodniu powinny być znane zmiany, jakie czekają sekretarzy i podsekretarzy stanu w rządzie. W samej Koalicji Obywatelskiej panuje aura niepewności.
- Nie wiemy jeszcze, jakie będą decyzje. Czekamy - ucina jeden z wiceministrów KO. - Nie wiemy, co dalej z Jarosem (który jest wiceministrem rozwoju, do tej pory przy ministrze Krzysztofie Paszyku z PSL - red.). Ludowcy mogą się rzucać, że skoro teraz minister finansów i gospodarki jest z KO, to czemu mamy jeszcze podsekretarza - zastanawia się rozmówca z KO. Jak słyszmy, prace nad zmianami koordynuje szef kancelarii premiera Jan Grabiec.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Big techy okradają Polaków z ich pieniędzy". Ostre słowa ministra
Ministrowie zdrowia i sprawiedliwości mają swobodę
Są dwa wyjątki w koalicyjnej układance. Wolną rękę w sprawie kierownictwa swojego resortu dostała nowa minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda. O tym akurat wiadomo, gdyż publicznie ogłaszał to premier, ale jak słyszymy, swobodę ma też nowy minister sprawiedliwości Waldemar Żurek.
Pozostali koalicjanci pracują nad cięciami, choć starają się wykorzystywać tu pewne furtki - jako redukcję swojego wiceministra traktują np. jego awans na szefa resortu. Ewentualnie powołują się na wakaty w poszczególnych ministerstwach, gdy z jakichś względów nie uzupełnili swoimi ludźmi przynależnych im tam miejsc (zgodnie z dotychczasową zasadą, że w kierownictwie każdego ministerstwa powinien być co najmniej jeden przedstawiciel z każdej formacji koalicyjnej).
Lewica będzie się bronić
Partia Włodzimierza Czarzastego przyjmuje w tym procesie mocno usztywnioną postawę.
Dlaczego mamy zwalniać wiceministrów, za których poręczyliśmy? Będziemy bronić swoich ludzi, a jeśli ktoś nam ich zwolni, to zawsze mamy trzy swoje resorty - pracy, cyfryzacji i nauki - gdzie w odpowiedzi możemy pozbyć się innych wiceministrów - odgraża się rozmówca z Lewicy.
Jedynym wiceministrem, którego Lewica pozbawi funkcji, ma być wiceszef MSZ Andrzej Szejna, który po tym, jak przyznał się, że miał problemy z alkoholem, chwilowo stał się politycznym obciążeniem dla formacji.
Nie ma natomiast zgody Lewicy na to, że nowa minister zdrowia, która miała dostać od premiera wolną rękę w ramach "odpolityczniania i odpartyjniania" resortu, w łatwy sposób pozbyła się wiceministra Wojciecha Koniecznego.
- Skoro w tym ministerstwie kluczowe ma być kryterium fachowości, to trudno o lepszego fachowca niż dyrektor szpitala - broni Koniecznego rozmówca z Lewicy. Do grona "zredukowanych" Lewica może też próbować zaliczyć Katarzynę Kotulę, która z ministra ds. równości w KPRM stała się sekretarzem stanu tamże.
PSL: niech Tusk może zajmie się swoimi
Ludowcy również nie wykazują wielkiej chęci do redukcji swoich wiceministrów.
Nie ma jeszcze nazwisk, choć zdajemy sobie sprawę, że prawdopodobnie w zdrowiu będzie 'minus jeden' - ocenia polityk tej formacji.
W rozmowie z nami zwraca jeszcze uwagę, że PSL ma koalicyjne wakaty w dawnym resorcie aktywów państwowych, resorcie klimatu czy resorcie rolnictwa. - W końcu dotychczasowi wiceministrowie awansowali na ministrów - zauważa inny rozmówca, mający na myśli powołanie Miłosza Motyki (dotychczas wiceministra klimatu) na szefa nowego resortu energii oraz Stefana Krajewskiego (dotychczasowego wiceministra rolnictwa) na szefa resortu rolnictwa.
- W ten sposób my już mamy dwóch wiceministrów mniej. Teraz niech Tusk może zajmie się swoimi - podsumowuje kolejny działacz z PSL.
Partia Hołowni już typuje nazwiska
Najmniej oporna w tym względzie wydaje się Polska 2050, która już wstępnie nawet wytypowała wiceministrów do dymisji.
Te 20 proc. to wypada czterech ministrów na partię. Pewnie w naszym przypadku to będzie dotyczyć tych, którzy przyznają się do nas w najmniejszym zakresie - słyszymy od polityka Polski 2050.
W tym kontekście padają nazwiska Macieja Duszczyka, który i tak zapowiedział odejście, wiceminister sprawiedliwości Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz oraz wiceministra finansów Jarosława Nenemana. Choć na to niechętnie patrzy nasz rozmówca z MF.
- Nie cieszą nas takie informacje. On jest bardzo dobry merytorycznie - podkreśla. Jarosław Neneman odpowiada w resorcie za podatki, jest doświadczony ekonomistą i urzędnikiem, to on przygotował koncepcję zmian w składce zdrowotnej (ustawę, którą tego dotyczyła zawetował prezydent Andrzej Duda).
Z odejściem zapewne może się także liczyć Urszula Demkow, podsekretarz stanu w resorcie zdrowia. Miotła w tym resorcie może zamieść najwięcej stanowisk. Plus w resorcie kultury obecna minister Marta Cienkowska awansowała wewnętrznie, więc pojawiał się wakat na stanowisku wiceminister. W tym przypadku Polska 2050 może chcieć je wzmocnić.
Rozmowy trwają
Ostateczny skład rządu na jego wiceministerialnym szczeblu mamy poznać w przyszłym tygodniu, co oznacza, że rozmowy się wydłużą, bo wcześniej była mowa o bieżącym tygodniu. Niemniej nasz rozmówca z Lewicy nie spodziewa się, by decyzje zapadły szybko.
- To wymaga spotkań z poszczególnymi ministrami i ich zastępcami. A to wymaga czasu i podjęcia trudnych decyzji. Lepiej zrobić coś np. w miesiąc, a mądrze, niż w tydzień, a głupio - stwierdza.
Jak słyszymy, ministrowie dostali także wytyczne, żeby powiedzieli, z kim chcą pracować dalej, ale niekoniecznie się do tego palą. - Przypuśćmy, że wytypuję jakiegoś koalicyjnego wiceministra, którego oceniam niezbyt dobrze. Tyle że chwilę później na zasadzie rewanżu minister z innego resortu wytnie kompetentnego wiceministra z naszej partii - mówi nasz rozmówca.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl