Kontruje pomysł Nawrockiego. Ujawnia plan rządu na emerytury
Za kilka lat te 150 zł może być mniejszą podwyżką niż ta, którą Polakom da minimalna waloryzacja, wynikająca ze wskaźnika ustawowego - mówi money.pl Sebastian Gajewski, wiceminister pracy, komentując emerytalną propozycję Karola Nawrockiego. Ujawnia przy okazji plan rządu na zmiany w świadczeniach.
Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak, money.pl: Zbliża się zaprzysiężenie prezydenta Karola Nawrockiego, który już zapowiada aktywność w kwestiach emerytalnych. Szczególnie mowa o minimalnej waloryzacji 150 zł. Co na to rząd?
Sebastian Gajewski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej: Waloryzację świadczeń emerytalno-rentowych traktujemy jako obszar ważny i priorytetowy. Jeszcze w zeszłym roku przeprowadziliśmy na Radzie Ministrów dyskusję o tym, jak uniknąć w przyszłości zjawiska tzw. waloryzacji groszowych, czyli kilku, kilkunastozłotowych dla osób, które mają co najmniej emeryturę minimalną.
O tym samym i o optymalnych metodach waloryzacji dyskutowaliśmy też na Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów. W naszej ocenie obowiązujące przepisy, które przewidują dwa elementy wskaźnika waloryzacji – element stały, gwarantujący podwyżkę o inflację, oraz zmienny, czyli płacowy, wynoszący co najmniej 20 proc. realnego wzrostu wynagrodzeń – pozwalają na uniknięcie bardzo niskich waloryzacji przez podnoszenie elementu płacowego z 20 proc. na przykład do 30 czy 50 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pogrążona w konflikcie koabitacja". Jak rząd będzie żył z Nawrockim
Ale co z minimalną waloryzacją kwotową, którą proponuje prezydent? Policzyliśmy, że 150 zł przy obecnych warunkach to byłaby waloryzacja emerytur minimalnych o około 8 proc., podczas gdy prognoza waloryzacji na przyszły rok to 4,9 proc.
Jak prezydent złoży projekt, to przeczytamy go w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej i będziemy się do niego odnosić. Warto pamiętać, że waloryzacja to mechanizm prawno-ekonomiczny, który ma utrzymać siłę nabywczą świadczeń oraz zapewnić emerytom możliwość partycypowania w owocach wzrostu gospodarczego. To nie element gry politycznej. Waloryzacja kwotowa w najmniejszym stopniu odpowiada tym funkcjom. Ona ma swoje plusy, ale też minusy.
Taki sam efekt jesteśmy w stanie osiągnąć, stosując ustawowy wskaźnik waloryzacji i odpowiednio ustalając element płacowy, np. z 20 proc. do wyższej kwoty, jeśli będziemy mierzyć się z ryzykiem bardzo niskiej waloryzacji. Z waloryzacją kwotową jest tak, że brzmi dzisiaj bardzo atrakcyjnie – "zapiszemy w ustawie 150 zł". Ale pamiętajmy, że pieniądz nie ma stałej wartości w czasie. Za kilka lat te 150 zł może być mniejszą podwyżką niż minimalna waloryzacja, wynikająca ze wskaźnika ustawowego. Dlatego uważamy, że lepiej jest stosować wskaźnik ustawowy, który zapewnia elastyczność i możliwość dostosowania do sytuacji gospodarczej bez konieczności zmieniania przepisów.
Od pewnego czasu trwa dyskusja o dodatkowych zachętach do wydłużania aktywności zawodowej po osiągnięciu wieku emerytalnego. Czy tu możemy spodziewać się zmian?
Jako prezydencja zamówiliśmy opinię doradczą w Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym o instrumentach przedłużania dobrowolnej aktywności zawodowej po osiągnięciu wieku emerytalnego. Okazuje się, że Polska jest jednym z liderów wsparcia dla osób chcących przedłużać aktywność ponad wiek emerytalny. Po pierwsze, po osiągnięciu wieku emerytalnego możemy dorabiać bez ograniczeń oraz ryzyka zmniejszenia lub zawieszenia świadczenia. Po drugie, możemy podwyższyć emeryturę przez odprowadzanie składek już na emeryturze – przeliczyć ją co roku.
Ostatnio wprowadziliśmy też nowe instrumenty pozaemerytalne – pracodawca może dostać dofinansowanie zatrudnienia osoby poszukującej pracy po wieku emerytalnym do 12 miesięcy, do połowy minimalnego wynagrodzenia. Od kilku lat działa PIT-0 dla seniora. Mamy całkiem dobre rezultaty – coraz więcej osób nie przechodzi na emeryturę w wieku emerytalnym, odsuwając tę decyzję w czasie. Prawie milion osób łączy pobieranie emerytury z aktywnością zawodową, w tym większość z odprowadzaniem składek.
A co z pomysłami kwotowej premii za wydłużenie pracy bez pobierania emerytury czy zwolnienia pracujących emerytów z opłacania składki rentowej?
Pomysł zwolnienia emerytów z opłacania składki rentowej jest przedstawiany jako logiczne rozwiązanie. "Dlaczego emeryci mają ją płacić, skoro nie będą pobierać renty z tytułu niezdolności do pracy, bo mają już emeryturę?".
Ale to się sprawdza tylko w przypadku renty z tytułu niezdolności do pracy, natomiast pamiętajmy, że ze składki rentowej wypłaca się także renty rodzinne, w tym renty wdowie, czy zasiłki pogrzebowe. Te świadczenia – inaczej niż renty z tytułu niezdolności do pracy – emeryci pobierają już bardzo często Uważamy, że w tym kontekście obecne rozwiązania są w porządku. Na inne postulaty oczywiście jesteśmy otwarci, chociaż pomysły zwolnienia emerytów ze składek czy zmniejszenia podstawy ich wymiaru brzmią atrakcyjnie, ale nie chcielibyśmy, żeby nowymi zachętami odbierać atrakcyjność tym istniejącym, które się dzisiaj sprawdzają: bo zwolnienie ze składek to brak prawa do przeliczenia emerytury, a niższe składki to niższa podwyżka emerytury po przeliczeniu.
Co z emeryturami czerwcowymi? Kiedy będą uchwalone?
Jeżeli chodzi o emerytury czerwcowe, jesteśmy na bardzo zaawansowanym etapie. Projekt skierowany do Sejmu, pierwsze czytanie w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny odbędzie się 4 sierpnia. To bardzo uczciwe rozwiązanie – ponownie ustalimy prawo do emerytury dla wszystkich osób, które przeszły w latach 2009-2019 na emeryturę w czerwcu. Ustalimy im emeryturę tak, jakby przeszły w maju, a następnie przewaloryzujemy przez wszystkie waloryzacje do dzisiaj. To 280 milionów złotych rocznie dla 95 tysięcy ludzi.
Czy macie pewność podpisu prezydenta?
Trudno wyobrazić sobie, żeby prezydent chciał zablokować projekt, dzięki któremu 95 tysięcy emerytów i rencistów rodzinnych będzie mogło skorzystać z podwyżki świadczenia. Pan prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o rencie wdowiej, o zasiłku pogrzebowym i wiele innych. Liczę, że prezydent Karol Nawrocki będzie zachowywał się tak samo.
A ponowne przeliczenie emerytur dla osób, które korzystały z wcześniejszej wypłaty świadczeń dla rocznika 1953 i innych (chodzi o pomniejszanie kapitału emerytalnego o wcześniej pobrane świadczenia, przy osiągnięciu ustawowego wieku emerytalnego - przyp. red.)?
To trudny projekt. Jest w uzgodnieniach międzyresortowych. Został przygotowany we współdziałaniu z Ministerstwem Finansów, Kancelarią Premiera i ZUS. To bardzo wrażliwa materia z tłem prawnokonstytucyjnym i finansowym. Nie można bezpośrednio przenieść rozwiązań przewidzianych dla kobiet z rocznika '53, bo emeryt wcześniejszy emerytowi wcześniejszemu nierówny. Kobiety z rocznika '53. w chwili ogłoszenia spornych przepisów z 2012 r. były kilka miesięcy przed osiągnięciem wieku emerytalnego i realnie nie miały żadnego pola manewru, by uniknąć pomniejszenia kapitału do emerytury powszechnej o pobrane emerytury wcześniejsze.
Nawet gdyby na te kilka miesięcy zawiesiły emeryturę wcześniejszą, realnie nie miałoby to większego znaczenia po kilku latach jej pobierania. Ale wśród emerytów wcześniejszych były osoby, które w chwili, gdy ogłaszano sporne przepisy, do wieku emerytalnego miały kilka lat, np. 6,5 roku. Miały one czas na to, by uniknąć pomniejszania kapitału emerytalnego przez zawieszenie emerytury wcześniejszej lub dostosowanie się do nowych przepisów. Osoby te doznały pewnego uszczerbku przez źle ukształtowane vacatio legis przepisów z 2012 r., ale nie tak głębokiego jak kobiety z rocznika 53. Dlatego projekt jest trudny. Bardzo chciałbym, żeby wyszedł z rządu w ciągu kilku miesięcy.
Jakie inne zmiany w systemie emerytalnym planujecie?
Planuję dużą ustawę, którą nazywam "ZUS-owskim omnibusem". To ustawa komasująca dużą liczbę zmian w ustawie emerytalnej i innych przepisach ubezpieczeniowych. Duża liczba drobnych, ale ważnych zmian dla emerytów, rencistów, ubezpieczonych i płatników składek. Co miesiąc na dyżurach dla obywateli przyjmuję głównie emerytów – to okazja do zrobienia listy rozwiązań prawnych, które można poprawić.
Może pan podać przykład?
Przykład z dyżuru: mężczyzna rozwiódł się, zasądzono alimenty dla żony, ożenił się powtórnie i zmarł. Obu paniom przysługuje renta rodzinna w równych częściach. Jedna pobiera swoją część, druga nie pobiera, bo ma wysoką emeryturę i zawiesza rentę. Żeby pierwsza mogła dostać wyższą rentę, tamta musiałaby wykluczyć się z kręgu uprawnionych. A tego nie chce zrobić. Chcemy wprowadzić rozwiązanie, że jeżeli jedna zawiesza swoją część renty, z automatu wyklucza się z kręgu uprawnionych i pierwsza może dostać wyższą rentę. To prosta zmiana, na której nikt nie traci, a ktoś zyskuje.
Kiedy będzie gotowy projekt reformy orzecznictwa lekarskiego ZUS?
Projekt ustawy jest gotowy i przyjęty przez Stały Komitet Rady Ministrów. Teraz oczekuje na komisję prawniczą. Bardzo chciałbym, żeby stanął na rządzie w sierpniu, co znaczyłoby skierowanie go do Sejmu we wrześniu. Ten projekt to całkowita zmiana zasad zatrudniania lekarzy orzeczników, procedur orzeczniczych, ustroju orzecznictwa lekarskiego w ZUS. Te zmiany mają fundamentalny charakter, bo dzisiejsze rozwiązania to jedno ze źródeł kryzysu – w niektórych oddziałach czas oczekiwania na orzeczenie lekarskie wynosi około 100 dni.
To jak długo powinno maksymalnie trwać orzekanie?
30 dni – i taki termin zapisujemy w ustawie. Oczywiście nie liczy się czas na uzupełnienie dokumentacji lekarskiej, bo to nie zależy od ZUS. Wprowadzamy też mechanizmy usprawniające kompletowanie dokumentacji, żeby ZUS mógł bezpośrednio i elektronicznie uzupełniać ją z podmiotem leczniczym.
A co jeśli ten termin nie będzie dotrzymywany?
Milczącej zgody nie będzie, bo lekarz musi się wypowiedzieć nie tylko np. o samej niezdolności do pracy, ale o różnych jej cechach – kiedy powstała, w jakim okresie. Wprowadzamy termin o charakterze dyscyplinującym i możliwość wniesienia ponaglenia przez zainteresowanego. Sens zmian polega na tym, że przy nowych regulacjach usuniemy główne przyczyny przewlekłości – jak 40 proc. wakatów wśród orzeczników.
W jaki sposób chcecie to zrobić?
Utrzymujemy orzecznictwo dwuinstancyjne, ale w mniejszych składach. W pierwszej instancji orzekanie jednoosobowe przez lekarza orzecznika, w drugiej też jednoosobowe. W ten sposób uwolnimy część etatów, bo nie będą musieli orzekać w trójkę. Jednocześnie zagwarantujemy, że w drugiej instancji będzie orzekał lekarz o specjalizacji zgodnej z główną chorobą ubezpieczonego albo o specjalizacji pokrewnej. Dziś na dyżurach mam ludzi mówiących, że ktoś ze schorzeniem kardiologicznym miał w komisji dwóch okulistów i neurologa. Lepiej mieć orzeczenie jednoosobowe od specjalisty niż wychodzić z wątpliwością, czy skład na pewno dobrze zna się na mojej chorobie lub urazie.
Dopuścimy też pielęgniarki do orzekania o niezdolności do samodzielnej egzystencji, a fizjoterapeutów – w zakresie rehabilitacji leczniczej w ramach prewencji rentowej w schorzeniach narządu ruchu. Zmienimy również zasady zatrudniania lekarzy orzeczników. Obecnie taki lekarz może pracować wyłącznie na umowę o pracę, a lekarz konsultant – tylko na cywilnoprawną.
Nie wszyscy lekarze są dzisiaj zainteresowani pracą na umowie o pracę, bo większość pracuje na tzw. kontraktach. Wprowadzimy więc zasadę, że – poza kadrą kierowniczą – lekarze orzecznicy będą mogli pracować na umowę o pracę lub cywilnoprawną, według wyboru. Praca lekarza orzecznika jest pracą samodzielną, w której podporządkowanie jest bardzo ograniczone. Dlatego takie rozwiązanie jest możliwe. Dopuszcza je zresztą ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty.
Zmiany czekają zwolnienia lekarskie w kontekście pracy na kilku etatach?
Faktycznie drugim komponentem ustawy jest reforma zwolnień lekarskich. Jeśli ktoś pracuje w kilku miejscach, dostaje jedno zwolnienie lekarskie do wszystkich miejsc pracy i nie może pracować w żadnym z nich. Od tej zasady będzie jeden wyjątek: sam ubezpieczony chce zwolnienie tylko do jednej pracy, wykonuje różne rodzaje pracy (nie tylko w różnych miejscach czy na różnych stanowiskach), a jeden rodzaj pracy może wykonywać, bez szkody dla procesu leczenia. Lekarz może, choć nie musi, takie zwolnienie wypisać. Nie obawiam się nadużyć, bo chroni nas konstrukcja przepisu, tj. chodzi tu o dwie prace innego rodzaju, z których jedną można pogodzić z leczeniem.
Takich sytuacji będzie niewiele. Przykład: chirurg ze złamanym palcem nie może operować, ale może prowadzić wykłady z chirurgii. To nie jest nowość – usuwamy tylko wątpliwości wokół obowiązujących przepisów. Mamy uchwałę Sądu Najwyższego mówiącą, że zwolnienie wypisuje się do konkretnej pracy. Takie stanowisko jest też obecne w literaturze prawa ubezpieczeń społecznych, a na profilu lekarza w e-ZLA dzisiaj lekarz i tak zaznacza, czy zwolnienie wysłać do wszystkich płatników, czy do jednego.
Co z Jednolitym Plikiem Ubezpieczeniowym (JPU), nad którym pracujecie?
To olbrzymia reforma, która zmieni realia prowadzenia działalności przez płatników składek, zdejmując z nich dużą część ciężarów biurokratycznych. JPU zastąpi wszystkie deklaracje składane do ZUS – nie będzie deklaracji zgłoszeniowej, rozliczeniowych, imiennych raportów miesięcznych. Jak będzie działał?
Płatnik, czyli np. firma zatrudniająca pracownika, zgłosi ubezpieczonego i przekaże podstawowe dane, których ZUS nie może pozyskać z własnych zbiorów lub z KAS. Następnie ZUS sam rozliczy, wygeneruje kwoty składek i wystawi notę do zapłaty przez bankowość elektroniczną. JPU zakłada połączenie ZUS z programami kadrowo-płacowymi i bezpośrednie zaciąganie danych. Po stronie płatnika pozostaną dwie rzeczy: podanie podstawowych danych o płatniku i ubezpieczonym oraz zapłacenie składek. Reszta po stronie ZUS. Jeżeli płatnik czegoś nie zrobi w terminie, ZUS wygeneruje deklaracje. Jeżeli ich nie zaakceptuje, ZUS przyjmie, że są prawidłowe i wystawi notę.
Kiedy wejdzie JPU?
Planujemy pełne wdrożenie około 2030-2031 roku.
Dopiero?
To gigantyczna reforma wymagająca nakładu pracy przede wszystkim po stronie ZUS, modyfikacji systemów. Najpierw mali płatnicy, potem duzi. Dla płatników składek, którzy odprowadzają składki tylko za siebie, chcemy, by nowe rozwiązania obowiązywały od 2028 r. Pozostali będą korzystać z nowych zasad od ok. 2030/2031 r. Ustawę chcielibyśmy uchwalić do 3. kwartału przyszłego roku. Rządowy proces legislacyjny chcemy zacząć w tym kwartale.
Pracujecie też nad rządowym portalem do zawierania umów o pracę.
W ramach deregulacji przygotowaliśmy system teleinformatyczny, za pomocą którego – w prosty sposób, z wykorzystaniem bezpłatnych narzędzi: podpisu zaufanego i podpisu osobistego – będzie możliwe zawieranie umów: o pracę (i innych związanych z zatrudnieniem, np. umowy o zakazie konkurencji), zlecenia czy umowy uaktywniającej, którą zawieramy z nianią. Z tego systemu będzie mógł dobrowolnie skorzystać każdy pracodawca i zleceniodawca, bez względu na wielkość i branżę. System będzie miał także inne funkcjonalności: będzie można w nim prowadzić dokumentację pracowniczą i skorzystać ze wsparcia w rozliczaniu należności publicznoprawnych, np. składek do ZUS. To duża zmiana: od 2026 r. system zacznie działać w węższym zakresie, a w pełnym – za trzy lata.
Rozmawiali Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl