Rząd pracuje nad podatkiem od usług cyfrowych. Tego obawia się branża
Branża wydawców cyfrowych popiera podatek od usług cyfrowych od 2027 r., lecz chce, aby zostały doprecyzowane trzy kwestie. Branża chce objąć nim wyłącznie globalne platformy, zablokować przerzucanie daniny na klientów i utworzyć niezależny fundusz wsparcia jakościowych mediów.
13 sierpnia 2025 r. w Ministerstwie Cyfryzacji zaprezentowano koncepcję podatku od usług cyfrowych, który miałby obowiązywać w Polsce od 2027 r.
Przypomnijmy, że na ten moment propozycja - wzorowana na rozwiązaniach stosowanych we Francji, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii. Jak pisaliśmy w money.pl, resort cyfryzacji przygotował już wstępne założenia do podatku cyfrowego, jaki od 2027 roku chce nałożyć na cyfrowych gigantów, takich jak Google czy Facebook. W skrócie pomysł zakłada stawkę wynoszącą 3 proc. przychodów, uiszczaną przez firmy o globalnych przychodach powyżej 750 mln euro. Prace nad projektem ustawy właśnie ruszają.
Związek Pracodawców Wydawców Cyfrowych deklaruje "uznanie i nadzieję" wobec inicjatywy wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego, bo danina ma wyrównać nierówności konkurencyjne między firmami krajowymi a globalnymi platformami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Friz kończy karierę influencera i buduje imperium - Biznes Klasa Young
Trzy kluczowe kwestie dla branży
Branża jednak zwraca uwagę na trzy - jej zdaniem - kluczowe kwestie. Jak czytamy, największym ryzykiem wdrożeniowym jest przerzucenie podatku na usługobiorców w Polsce — zarówno przedsiębiorców, jak i konsumentów. Związek zwraca uwagę na klauzule "gross-up" w regulaminach globalnych platform (np. Google), które nakazują klientom pokrywać podatki należne dostawcy. Brak zgody oznacza brak dostępu do usługi, co czyni relację asymetryczną.
Postulat Związku: ustawowy zakaz przerzucania podatku cyfrowego na partnera handlowego i stwierdzenie nieważności takich zapisów umownych wprost w ustawie. Bez tego, ciężar nowej daniny mógłby w praktyce spaść na polskich podatników, a nie na adresatów regulacji.
Organizacja ostrzega także, że podwyżki cen usług reklamowych na platformach, połączone z przerzuceniem daniny, mogą uszczuplić budżety reklamowe kierowane do lokalnych mediów, pogarszając ich kondycję finansową. To dodatkowy argument za twardą barierą przeciwko przerzucaniu kosztów.
Prezydent również ma obiekcje
Z ustaleń money.pl wynika, że już teraz propozycja resortu Krzysztofa Gawkowskiego nie może liczyć na ciepłe przyjęcie w Pałacu Prezydenckim. Osoba z otoczenia Karola Nawrockiego wskazuje na dwa aspekty, przez które propozycja może nie znaleźć poparcia głowy państwa.
Po pierwsze, chodzi o rynkowe efekty nowego podatku. - Skończy się tak, że podatek spowoduje exodus podmiotów z Polski - do Irlandii czy do Czech. W Polsce zostanie tylko pośrednik do rozliczeń. Będzie podmiot wystawiający rachunek, typu Netflix, a płatność będzie traktowana jako wewnątrzwspólnotowe nabycie usług poprzez jakąś firmę np. z Holandii - przekonuje rozmówca.
Druga kwestia to wpływ, jaki podatek cyfrowy może mieć na nasze relacje ze Stanami Zjednoczonymi, twardo broniącymi zagranicznych interesów swoich rodzimych korporacji. Pałac patrzy na tę kwestię z tym większym niepokojem, że na wrzesień planowana jest wizyta Karola Nawrockiego w Białym Domu. Istnieje więc obawa, że sprawa podatku cyfrowego zostanie tam podniesiona przez Donalda Trumpa.