Prezydium Sejmu przygotowało projekt zmian w regulaminie, który ma ograniczyć przypadki pobierania pełnego wynagrodzenia przez posłów, którzy nie uczestniczą w głosowaniach. Propozycja przewiduje stopniowe obniżanie uposażenia i diet poselskich w zależności od liczby nieusprawiedliwionych nieobecności.
Według informacji z "Rzeczpospolitej" obecnie każda nieobecność na posiedzeniu Sejmu skutkuje potrąceniem jednej trzydziestej wynagrodzenia posła. Nowe przepisy wprowadzają bardziej rygorystyczne zasady w tym zakresie.
Jeśli poseł opuści trzy posiedzenia bez usprawiedliwienia w ciągu miesiąca, potrącenie wzrośnie do jednej piątej wynagrodzenia za każdy kolejny dzień nieobecności. W praktyce oznacza to, że parlamentarzysta może stracić 3,5 tys. zł za każdy dzień absencji.
Dodatkowo, po 18 dniach nieobecności na kolejnych posiedzeniach, wynagrodzenie posła zostanie zredukowane do jednej dziesiątej, a dieta poselska zostanie całkowicie wstrzymana. W efekcie, miesięczne wynagrodzenie spadnie z 17,7 tys. zł do 1,3 tys. zł brutto.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak przypomina "Rzeczpospolita", posłem, który najczęściej opuszcza posiedzenia Sejmu, jest Marcin Romanowski. Poseł PiS od grudnia 2024 roku przebywa na Węgrzech, by uniknąć aresztowania. Mimo to nadal pobierał pełne uposażenie.
Najwięcej nieobecności mają ci posłowie
Problem nieobecności dotyczy jednak wielu innych posłów. Z dostępnych danych wynika, że posłowie najrzadziej biorący udział w głosowaniach to - poza Marcinem Romanowskim - Danuta Jazłowiecka z KO, która uczestniczyła w 43,3 proc. głosowań, Donald Tusk z KO z 49,4 proc. oraz Aleksander Mrówczyński z PiS z 55,5 proc.
Ponadto, w 2024 roku najwięcej dni nieusprawiedliwionej nieobecności mieli Andrzej Gut-Mostowy z PiS, który opuścił 17 dni, a także Łukasz Mejza i Marcin Romanowski, obaj z PiS, z 16 dniami każdy.
Kwestia usprawiedliwiania nieobecności w Sejmie budzi kontrowersje. W przeszłości posłowie mieli łatwość w uzyskiwaniu usprawiedliwień, wpisując jako powód "inne obowiązki poselskie".
Obecnie pieczę nad tym sprawuje wicemarszałek Piotr Zgorzelski (PSL), który jest znany z surowego podejścia do usprawiedliwień. Wprowadzone przez niego zasady sprawiają, że posłowie muszą rzetelnie uzasadniać swoje nieobecności.
Posłom, którzy próbują się usprawiedliwić "na odwal się", odsyła formularz do uzupełnienia. Jeśli nie zmieni swojego podejścia, rzeczywiście po zmianie regulaminu wielu kolegów, często nieobecnych w Sejmie, dostanie po kieszeni – mówi "Rzeczpospolitej" jeden z posłów.