Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|
aktualizacja

Spór o zakaz handlu w Sejmie. Zmian nie będzie. "Nie twórzmy weekendowych niewolników"

63
Podziel się:

- W Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie toczą się żadne prace nad zmianami w ograniczeniu handlu w niedzielę - mówi stanowczo Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej. Słowa padły podczas dyskusji o zakazie handlu w niedzielę. Właśnie mija rok od wprowadzenia przepisów.

Czwartkowe popołudnie. Tak parkuje się w Sejmie
Czwartkowe popołudnie. Tak parkuje się w Sejmie (Archiwum prywatne, archiwum prywatne)

- Mamy dobry moment, by po rocznym funkcjonowaniu ustawy ocenić ją pod każdym względem - mówi Stanisław Szwed. Resort nie tłumaczy jednak, jak widzi ewentualne efekty tych ocen.

- Nic nie jest czarno białe, dlatego po roku obowiązywania ograniczenia handlu w część niedziel, siadamy do rozmów i sprawdzamy skutki obowiązywania przepisów. Żądzą emocje, a nie fakty i dane. Trzeba to zmienić - uważa Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców.

Zobacz także: Obejrzyj także: Zakaz handlu. Alfred Bujara w naszym studiu pokazał dane, które dopiero zostaną przedstawione w Sejmie

I dlatego rzecznik wspólnie z parlamentarnym zespołem na rzecz wspierania przedsiębiorczości zorganizował konferencję podsumowującą rok obowiązywania zakazu handlu w niedzielę. W budynkach Sejmu zebrali się i przeciwnicy, i zwolennicy ograniczeń sprzedaży w weekendy.

Efekt? Emocje już od samego początku. I Abramowicz co rusz starał się uspokajać występujących i przypominać im, że mają mówić o faktach, a nie o wrażeniach.

"Wolna niedziela to nie jest przywilej, to dobro dla człowieka!", "Nikt nie umarł z powodu zakazu handlu w niedzielę. Żadnego Armageddonu nie ma!", "Nie twórzmy weekendowych niewolników". Tak mówili przedstawiciele firm i organizacji, które wspierają ograniczenie handlu w niedzielę.

A przeciwnicy? Odwrotnie. "To konferencja z tezą ustawioną od początku!". "Franczyzobiorca Polak pracujący dla Żabki to jest gorszy gatunek?". W sumie przez blisko dwie godziny obie strony spierały się o ostateczny skutek ograniczenia handlu w niedzielę. Efekt? Żadnych punktów wspólnych. Za to liczne sugestie, że dyskusja została ustawiona pod tezę, że nie wszyscy mogli wystąpić.

Dobry czy zły zakaz?

- Ograniczenie handlu w niedziele nie wpłynęło na bezrobocie w Polsce. W handlu pracuje w tej chwili 1,3 mln Polaków. To więcej niż w roku poprzednim, handel przyciągnął blisko 50 tys. osób więcej. Wzrostu bezrobocia nie ma - przekonuje dr Janusz Rakowski, z Kongregacji Przemysłowo-Handlowej.

Dr Rakowski podczas krótkiej prezentacji przekonywał też, że liczba sklepów utrzymuje się od lat na podobnym poziomie.

- Od lat ich liczba systematycznie spada, dzieje się tak od początku transformacji ustrojowej. Zagraniczne sieci handlowe weszły w Polskę jak w masło, bez żadnych ograniczeń - mówił. Kongregacja domaga się ustaw ograniczających ekspansję zagranicznych sieci i jest przekonana, że lada chwila handel otrzyma wparcie. To pieniądze z 500+ dla każdego dziecka, które obiecał PiS.

Inni zwolennicy? - Nikomu nie radzę, by pracował 365 dni w roku. Straciłem zdrowie, straciłem spokój duchowy, mało nie stałem się alkoholikiem - mówił Józef Pyzik, z Kongregacji Kupieckiej z Nowego Sącza.

- Zamknąłem lata temu sklepy w niedzielę i rozwijałem sieć bez problemów. Mam w tej chwili 10 sklepów. Porównywałem obroty styczeń do stycznia 2018 i 2019 i luty do lutego. Widać wzrost przeszło 20 proc. Złą robotę robią małym sklepom reklamy, które już działają w piątkę. Głównym beneficjentem pieniędzy z 500+ stały się dyskonty, przez te reklamy - dodawał.

Inni występujący zwracali uwagę na rozwój zagranicznych sieci. I delikatnie sugerowali, że czekają na nowe rozwiązania. Limity, ograniczenia lub zakazy - to sugerowali. Szczegółów propozycji nie było.

- Zamykające się małe sklepy to efekt inwazji zachodnich sieci, to efekt galerii handlowych budowanych w niekontrolowanych liczbach i miejscach, w których nie powinny w ogóle stanąć. Od lat patologie w handlu miały wsparcie elit politycznych. Niebawem Polska może być jedynym dużym państwem bez własnego handlu - przekonywała Marzena Gradecka z Fundacji Pomyśl o Przyszłości. I przypominała, że niehandlowe niedziele to szansa dla pracujących kobiet, by opiekowały się rodzinami. - Żaden z czarnych scenariuszy się nie ziścił. Bezrobocie spadło, zarobki w branży rosną - dodawała.

- Pracownicy mogą odpocząć, spędzić czas z rodziną i za to dziękują. Społeczeństwo przyjęło ze zrozumieniem te przepisy. Armageddonu nie było, nikt nie umarł z powodu wprowadzenia zakazu handlu - dodawał Alfred Bujara, przewodniczący handlowej Solidarności.

Nie wszyscy są "za"

Pierwszym przeciwnikiem rozwiązań był Jerzy Romański z Federacji Stowarzyszeń Kupców i Producentów. Zwrócił uwagę, że na ograniczeniach zyskały głównie dyskonty, które rzuciły pieniądze na marketing i reklamę.

- Ustawa o ograniczeniu handlu w niedzielę sprowokowało dyskonty do bardzo agresywnej kampanii cenowej, które nikt z ustawodawców w ogóle nie wziął pod uwagę. W wielu miejscowościach sklepy zostały wypchnięte z rynku. To dotyczy branży spożywczej, handlowej, odzieżowej. Pan powinien się tym zając, bo jest rzecznikiem małym i średnich przedsiębiorstw. A siedzimy na konferencji z ustawioną tezą - mówił Romański.

- Zamykamy wszystko? - pytał z kolei poseł Marek Jakubiak z Kukich'15. - Głosowałem za tą ustawą, ale mamy dane, które zmieniają obraz sytuacji - mówił.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(63)
werto
5 lata temu
3,14zdy PiSowskie i tyle....
Marek
5 lata temu
W ogóle nie jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy bronią tej ustawy. Przecież nie trzeba być wilekim specjalistą, żeby widzieć, że ONA PO PROSTU NIE DZIAŁA. Ludzie, ocknijcie się, nie pogrązajcie drobnych przedsiębiorców jeszcze bardziej!
toxic
5 lata temu
Ta ustawa nikomu nie służy, ani małym sklepom, ani pracownikom. A to przecież w ich imieniu była ustalana. I gadanie, że od początku transformacji małe sklepy powoli znikają z rynku to zwykłe mydlenie oczu. Przecież ta ustawa miała pomóc im przetrwać, a nie dobić.
EWA
5 lata temu
Jezeli wolne to dla wszystkich pracujących, zamknąć szpitale,kina , restauracje jak nikt to nikt no i stacje benzynowe ( no chyba ze tam same cyborgi pracują)
EWA
5 lata temu
Jezeli wolne to dla wszystkich pracujących, zamknąć szpitale,kina , restauracje jak nikt to nikt no i stacje benzynowe ( no chyba ze tam same cyborgi pracują)
...
Następna strona