Konfederacja będzie się odwoływać od decyzji PKW w sprawie odrzucenia jej sprawozdania finansowego - potwierdzili w rozmowie z money.pl wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak oraz europoseł Przemysław Wipler. Chodzi o sprawozdanie komitetu wyborczego partii po wyborach europejskich z czerwca 2024 r.
Główna przewina Konfederacji to wysłanie sprawozdania komitetu wyborczego po terminie - 10 zamiast 9 września 2024. Pełnomocnik finansowy spóźnił się więc o dzień. Jak słyszymy, tłumaczył się kłopotami z przekazaniem korespondencji przez system ePUAP, choć zdaniem naszego rozmówcy nie udowodnił, że faktycznie miał z tym kłopoty. - Mamy potwierdzenie z systemu elektronicznego. Data odnotowana jest co do sekundy, ale także sam pełnomocnik przyznał się w oddzielnym piśmie, że spóźnił się z wysłaniem, ponieważ miał kłopoty z systemem - słyszymy w PKW.
Jak podkreśla w rozmowie z money.pl szef komisji Sylwester Marciniak, są też przesłanki merytoryczne do zakwestionowania sprawozdania Konfederacji. Chodzi m.in. o nieścisłości w rozliczeniu 20 tysięcy banerów. W sprawozdaniu znalazła się także informacja o zakupie alkoholu za 60 zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Partii grożą potężne konsekwencje finansowe. Art. 147 Kodeksu Wyborczego mówi bowiem:
W razie niezłożenia w terminie sprawozdania finansowego przez: komitet wyborczy partii politycznej - partii politycznej nie przysługuje prawo do dotacji, o której mowa w art. 150 lub art. 151, oraz prawo do subwencji, o której mowa w art. 28 ustawy z dnia 27 czerwca 1997 r. o partiach politycznych.
A PKW stwierdza w uchwale wyraźnie, że sprawozdanie zostało złożone po terminie, co pociąga za sobą konsekwencje z art. 147 Kodeksu wyborczego.
W praktyce oznacza to, że Konfederacji może przepaść 1,3 mln zł dotacji za kampanię wyborczą do europarlamentu. Ale to nie wszystko. Bardziej bolesna sankcja dotyczy pieniędzy z subwencji, czyli corocznego transferu dla partii politycznych, które uzyskały mandaty w wyborach do Sejmu. Obecnie Konfederacji przysługuje 8 mln 385 tys. zł rocznie. Na włosku wisi więc 25 mln zł z samych subwencji do końca kadencji. Ironia polega na tym, że oprócz prostego błędu, Konfederacja zebrała na kampanię do PE zaledwie 2,3 mln zł, a grozi jej utrata ponad dziesięciokrotnie wyższej sumy.
Jak decyzja dotyczy 25 mln zł, to jednak nie czekałbym do ostatniej chwili z wysłaniem sprawozdania. Inna sprawa, że to prawo jest absurdalnie surowe, żadna instytucje nie karze w Polsce tak surowo jak PKW, wykonując kodeks wyborczy - uważa socjolog polityki Jarosław Flis
Partii przysługuje odwołanie do SN w sprawie decyzji PKW. Konfederacja skorzysta z tej możliwości, tyle że może powtórzyć się historia z PiS, bowiem skarga trafi do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która przez większość członków PKW, wskazanych przez partie koalicyjne, jest kwestionowana.
Pójdziemy do sądu. Jesteśmy przekonani, że dopóki sąd nie zajmie się naszą skargą, subwencja powinna być wypłacana. Jak rządzący chcą nas - podobnie jak PiS - odcinać od środków publicznych, bo za dobrze idzie Sławomirowi Mentzenowi, to damy sobie z tym radę. To nie pomoże Rafałowi Trzaskowskiemu w kampanii, jak jego koledzy z upolitycznionej przez PiS PKW, będą podcinać naszego kandydata - mówi nam Przemysław Wipler.
- Były problemy z systemem ePUAP, wielokrotne próby wysłanie się nie udały, z tego słyszeliśmy nie byliśmy jedyni - dodaje.
Sprawa Konfederacji to nieco inny przypadek niż ten PiS. W przypadku partii Jarosława Kaczyńskiego PKW odrzuciła sprawozdanie, zarzucając PiS-owi przyjęcie niedozwolonych korzyści, ale IKNISP SN uznała, że PKW w niedostatecznym stopniu uzasadniła swoją decyzję.
Sytuacja Konfederacji jest bardzo trudna, bo prawnie sytuacja wydaje się czarno-biała. Kodeks wyborczy tłumaczy jasno, co się dzieje, jeśli sprawozdanie nie zostanie złożone w terminie.
Uchwała razem z uzasadnieniem ma pojawić się na stronie PKW we wtorek. - Czekamy na pismo z PKW - słyszymy w Ministerstwie Finansów. Subwencja dla partii politycznych jest wypłacana w kwartalnych ratach po zakończeniu każdego kwartału. Pierwsza tegoroczna transza miała nastąpić w kwietniu.
Brak tych pieniędzy może poważnie osłabić możliwości działania Konfederacji. Pytanie także, czy nie będzie miał wpływu na obecną kampanię wyborczą przed wyborami prezydenckimi. Prawa strona sceny politycznej ma duże finansowe kłopoty po decyzjach PKW, a obie trapione nimi partie - PiS i Konfederacja - niedwuznacznie szykują się do gry o utworzenie rządu po kolejnych wyborach parlamentarnych.
- Doświadczenia ostatnich lat są takie, że nikt nie traktuje takich decyzji jako wynikających z surowego prawa, jak było z Nowoczesną. Cokolwiek się dzieje, to wszyscy mówią, że to wina polityków. Zapewne politycy Konfederacji poczują braterstwo z PiS, co pod kątem przyszłych wyborów oznacza, że jak będzie możliwa taka koalicja, to do niej dojdzie - podsumowuje Jarosław Flis.
Grzegorz Osiecki, dziennikarz money.pl