Tak decyzja RPP może uderzyć w portfele Polaków. "1,4 bln zł"
Ostatnie dwa lata przyniosły systematyczne obniżki oprocentowania depozytów bankowych, co znacząco pogorszyło sytuację osób oszczędzających. Choć promocyjne lokaty oferują nawet 7-8 proc., średnie oprocentowanie rzeczywiście zakładanych depozytów spadło poniżej 4 proc. Spodziewana przez rynek obniżka stóp procentowych może ten stan pogłębić.
W marcu wartość podaży pieniądza wzrosła o 18,9 mld zł, osiągając poziom 2 bln 516 mld zł. Podaż pieniądza to ilość pieniędzy dostępnych w gospodarce w danym momencie. Można to sobie wyobrazić jako całkowitą sumę gotówki, depozytów bankowych i innych płynnych aktywów, które ludzie i firmy mogą używać do dokonywania zakupów i inwestycji.
Co szczególnie ważne, jedna trzecia tej kwoty pochodziła od klientów indywidualnych. Na kontach bankowych Polacy zgromadzili już 1,4 bln zł, przy czym wyraźnie preferują nieoprocentowane rachunki bieżące zamiast lokat terminowych, pomimo ich niskiej rentowności w porównaniu do inflacji.
To naprawdę dużo, prawie 40 proc. polskiego PKB - ocenia ekonomista Piotr Kuczyński.
Według danych opublikowanych przez NBP, wartość podaży pieniądza M3 (obejmująca głównie gotówkę i depozyty do dwóch lat) na koniec marca 2025 roku (ostatnie dostępne dane) wyniosła 2 bln 516 mld zł, co oznacza wzrost o 18,9 mld zł w porównaniu do lutego. W tej kwocie 404 mld zł stanowi gotówka w obiegu, która zwiększyła się o 5,1 mld zł w ujęciu miesięcznym i aż o 37 mld zł w porównaniu do analogicznego okresu poprzedniego roku.
W sektorze gospodarstw domowych wartość depozytów wzrosła o 6,3 mld zł (0,5 proc.), osiągając poziom 1 bln 355 mld zł. Instytucje samorządowe zwiększyły swoje depozyty o 3,6 mld zł (3,3 proc.), co dało łączną kwotę 113,2 mld zł, natomiast przedsiębiorstwa niefinansowe powiększyły swoje oszczędności o 2,5 mld zł (0,5 proc.), do poziomu 504,3 mld zł. Jedynie w sektorze pozostałych instytucji finansowych odnotowano spadek o 1,7 mld zł (2,2 proc.), do kwoty 75,4 mld zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Impact'25 - Wojciech Balczun; Prezes Agencji Rozwoju Przemysłu S.A.
Nadchodzi uderzenie w oszczędzających?
Sytuacja osób lokujących pieniądze w bankach może ulec niewielkiemu pogorszeniu w związku z przewidywanymi obniżkami stóp procentowych przez RPP. Rada Polityki Pieniężnej utrzymuje obecnie główną stopę referencyjną na poziomie 5,75 proc., jednak rynek coraz wyraźniej spodziewa się rozpoczęcia cyklu obniżek w niedalekiej przyszłości - być może już w środę 7 maja. Większość ekspertów przewiduje, że główna stopa referencyjna spadnie do 5,25 proc.
- W środę Rada Polityki Pieniężnej prawie na pewno obniży stopy procentowe. Obserwatorzy rynków byliby bardzo zdziwieni, gdyby się tak nie stało. Wszak podczas ostatniej konferencji po posiedzeniu RPP prezes Glapiński mówił, że stoi jako gołąb na czele stada gołębi, co zwiastowało środową decyzję - podkreśla ekonomista Piotr Kuczyński. - Pozostaje pytanie, czy będzie to cięcie o 25, czy o 50 punktów bazowych. Uważam, że bardziej sensowne byłoby cięcie o 50 pb, ale cięcie o 25 pb też mnie nie zdziwi - dodaje analityk rynków finansowych z Domu Inwestycyjnego Xelion.
Niższe stopy to niższe oprocentowanie lokat? Niekoniecznie
Obniżenie stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej (RPP) prawdopodobnie wpłynie na spadek WIBOR (Warsaw Interbank Offered Rate). WIBOR jest wskaźnikiem, który odzwierciedla koszt pożyczek między bankami i jest ściśle powiązany z poziomem stóp procentowych ustalanych przez NBP. Jeśli RPP zdecyduje się na obniżenie stóp procentowych, banki będą mogły pożyczać pieniądze taniej, co z kolei obniży wskaźnik.
Wskaźnik WIBOR 3M obniżył się już do poziomu 5,69 proc. z wcześniejszych 5,85 proc., co sugeruje, że instytucje finansowe przewidują niższe stopy procentowe w najbliższych miesiącach. Czy decyzja RPP uderzy zatem w oszczędzających? Zdaniem Piotra Kuczyńskiego może się tak stać, ale w niewielkim stopniu.
Cięcie stóp o 50 pb. z pewnością obniży nieco i tak niskie oprocentowanie lokat w bankach, ale zniżka o 25 pb. powinna mieć nieznaczny jedynie wpływ na wysokość oprocentowania lokat. Banki znajdują się pod tak dużą krytyką za niskie oprocentowanie lokat, że decydenci nie odważą się na znaczne jego obniżenie - ocenia Piotr Kuczyński.
Jego zdaniem Polacy nadal będą mogli całkiem godziwie zarobić, inwestując w fundusze dłużne albo po prostu kupując obligacje Skarbu Państwa. - Na przykład czteroletnie obligacje indeksowane inflacją dają obecnie (po obniżeniu w maju o 25 pb.) 6,1 proc., co daje 4,941 proc. po potrąceniu podatku Belki, czyli wyżej niż obecna inflacja (4,2 proc.), która będzie jeszcze w tym roku spadała - ocenia ekspert.
Nieoprocentowane konta bieżące zamiast lokat
Dane potwierdzają, że Polacy wolą trzymać swoje rosnące zarobki na nieoprocentowanych kontach bankowych. Na koniec marca na rachunkach bieżących Polacy zgromadzili 960 mld zł, natomiast na lokatach terminowych do dwóch lat - 395 mld zł.
W ciągu roku środki na rachunkach bieżących wzrosły o 11,3 proc., podczas gdy na lokatach terminowych tylko o 9,4 proc. Pokazuje to, jak mało atrakcyjna jest dla klientów oferta lokat w porównaniu z inflacją. Konsumenci preferują utrzymywanie nieoprocentowanej gotówki zamiast blokowania jej na lokatach terminowych.
W marcu sytuacja nieznacznie zmieniła się na korzyść lokat - depozyty terminowe gospodarstw domowych wzrosły o 3,5 mld zł, a bieżące o 2,8 mld zł. Mimo to ogromne środki zgromadzone na kontach bankowych sprawiają, że banki nie muszą konkurować o depozyty, mając ich wystarczającą liczbę w stosunku do potrzeb kredytowych.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl