Kampania wyborcza kandydata PiS na prezydenta utknęła w martwym punkcie po ujawnieniu kontrowersji z drugim mieszkaniem Nawrockiego przez Onet. Wywiad Karola Nawrockiego u Bogdana Rymanowskiego na YouTube, w którym tłumaczył, że kwotę 120 tys. zł i wsparcie dla seniora rozłożył na kolejne lata, wywołał komentarze, iż próbuje "gasić pożar benzyną".
Nawrocki i mieszkanie Jerzego Ż.
Przypomnijmy, jeszcze kilka dni temu Nawrocki podkreślał, że jak większość Polaków ma jedno mieszkanie, w dodatku spłaca za nie kredyt. Okazało się, że dysponuje też drugą nieruchomością - 28-metrową kawalerką, którą miał przejąć od schorowanego Jerzego Ż. w zamian za późniejszą opiekę, o czym wspomniała rzeczniczka sztabu Nawrockiego, Emilia Wierzbicki.
"Karol Nawrocki przekazał Panu Jerzemu pieniądze na wykup mieszkania, które pan Jerzy obiecał przekazać Nawrockiemu za świadczoną pomoc. (...) Karol Nawrocki zawsze wykazywał prawo do własności tego mieszkania w oświadczeniach majątkowych" - napisała Wierzbicki w oświadczeniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"GW" dotarła do kulis sprawy i dowodzi, że sprawa wygląda inaczej, niż przedstawia ją kandydat na prezydenta z poparciem PiS. Nawroccy zapłacili ułamek deklarowanej kwoty (nieco ponad 12 tys. zł z ponad 120 tys. zł) za miejskie lokum. - Przekazanie całej kwoty 120 tys. zł wówczas panu Jerzemu Ż. byłoby zagrożeniem dla jego życia i zdrowia. To jest rzecz prawnie właściwa, przekonywali mnie o tym prawnicy. Potwierdziłem to wczoraj. Po zawarciu takiej umowy wypłacane kwoty pozostają między partnerami umowy - powiedział Rymanowskiemu Karol Nawrocki.
"Wyborcza" dysponuje dowodem, że w czwartek, 20 października 2011 roku Nawrocki przyniósł do gdańskiego oddziału Banku Millennium gotówkę i zlecił przelew w swoim imieniu na kwotę 12 603 zł i 15 groszy. Odbiorcą był Urząd Miejski w Gdańsku. Nawrocki podał kasjerowi tytuł przelewu - "wykup lokalu [tu adres] pan Jerzy [nazwisko]", wręczył plik banknotów i podpisał się czytelnie pod zleceniem - czytamy.
By przejąć mieszkanie z bonifikatą za 10 proc. jego wartości potrzebny był wniosek pana Jerzego, zgoda urzędników, ale i wykonanie wyceny zleconej przez urząd. Jeszcze tego samego dnia Jerzy Ż. napisał testament. "GW" podaje, że datę urodzenia miał podyktować mu sam Nawrocki. Senior wydziedziczył swoją żonę i dzieci oraz zapewnił Nawrockiemu prawo do całego dobytku.