Opozycja od niedzielnych wyników parlamentarnych apeluje do prezydenta Andrzeja Dudy, aby nie przeciągał "agonii tej władzy" i powierzył misję utworzenia nowego rządu Donaldowi Tuskowi.
Czas goni, bo do uchwalenia jest budżet na 2024 r. przygotowany przez PiS, a nowa koalicja, jak dowiaduje się money.pl, chce go gruntownie przebudować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Budżet na 2024 r. a wyborcze układanki nowej władzy
- Naturalnym kandydatem na premiera jest Donald Tusk i to Donald Tusk będzie w rozmowie z koalicjantami dobierał sobie współpracowników - przekonywał w Polsat News Marcin Kierwiński, poseł PO.
Według Kierwińskiego prezydent Andrzej Duda to szefowi Platformy powinien powierzyć misję tworzenia rządu. Jak zaznaczył, obyczaj jest taki, że prezydent tę misję powierza liderowi największego ugrupowania, który ma szansę stworzyć większość. Co jeśli się tak nie stanie?
Kalendarz wyborczy pod tym względem jest nieubłagany i to właśnie prezydent trzyma w ręku wszystkie karty.
Jeżeli obecne władze zdecydują się maksymalnie wykorzystać ramy czasowe przewidziane w konstytucji (pierwsze posiedzenie Sejmu po 30 dniach od wyborów, pierwszy kandydat na premiera z PiS po dwóch tygodniach, głosowanie wotum zaufania po kolejnych dwóch tygodniach), wówczas nowy rząd koalicyjny tworzony przez partie obecnej opozycji może powstać w okolicy Bożego Narodzenia.
"Kataklizm"
Zdaniem naszych rozmówców z Koalicji Obywatelskiej oraz Trzeciej Drogi odpowiedzialnych za sprawy gospodarcze, dobrze, aby prezydent się nie ociągał. Dlaczego? Bo do 31 stycznia nowa koalicja musi uchwalić budżet, bez tego prezydent może rozwiązać Sejm i zarządzić nowe wybory. To byłaby ostateczność, ale opozycja chce naprawić w budżecie przygotowanym przez PiS, ile się da.
- Ten budżet to jakiś kataklizm, ale i tak jest nieco lepszy od wcześniejszych. Niestety za rządów tej władzy najważniejsza ustawa sejmowa straciła swoją rangę, została obdarta z prawdy i dosłownie wykąpana w błocie. Poza budżet i parlament wyprowadzono mnóstwo pieniędzy - setki miliardów złotych. Będziemy chcieli go znowelizować na tyle, na ile to możliwe w danym czasie - mówi nam poseł opozycji.
Nic w tym dziwnego. Tego też oczekuje rynek i wyborcy. Ekonomiści PKO BP piszą, że do najpilniejszych zadań stojących przed nowym rządem i parlamentem należy obecnie uchwalenie budżetu na 2024 r., co obejmuje także istotne dla prognoz wskaźników makroekonomicznych decyzje w zakresie tarcz antyinflacyjnych (VAT na żywność, ewentualne przedłużenie rozwiązań obniżających ceny nośników energii).
Przed końcem roku powinny także zapaść ostateczne decyzje dotyczące ewentualnego przedłużenia wakacji kredytowych (i zdefiniowania zapowiadanego progu dochodowego).
Czy czeka nas czarny scenariusz?
Na pytanie, czy nowy Sejm zdąży uchwalić ustawę budżetową, pada odpowiedź, że w tym przypadku nie ma większych obaw.
- Taka sytuacja miała już miejsce w poprzednich latach. Zawsze możemy uchwalić budżet z 28 września przygotowany przez poprzedników, a później go sobie wysprzątać i nowelizować. To będzie trudne i czasochłonne, ale musimy to zrobić. Założenia do niego nie są najgorsze - inflacja, PKB są mniej więcej ok. Najgorsze to konsolidacja finansów, rozumiana jako pokazanie prawdziwego oblicza kasy państwa. Musimy wywlec te wszystkie brudy na wierzch. Niech każdy zobaczy, co się działo z naszymi pieniędzmi na rozkaz samego premiera Morawieckiego - słyszymy od posłanki Trzeciej Drogi.
Polacy też będą chcieli wiedzieć, co dalej z działaniami osłonowymi, które wprowadził PiS. Chodzi m.in. o mrożenie cen energii. Jak pisaliśmy na money.pl, rachunki w wielu spółdzielniach mieszkalnych wzrosły diametralnie. Prąd, centralne ogrzewanie czy ciepła woda - Polacy odczuwają podwyżki czynszów na własnej skórze. To wszystko musi znaleźć się w budżecie centralnym.
Nieprzejrzyste finanse - nadanie utraconej rangi MF
Temat jest niezwykle ważny, szczególnie że finanse naszego kraju są, jak podkreślają ekonomiści, "stajnią Augiasza". W opinii Ludwika Koteckiego, członka RPP, czyszczenie kraju należy zacząć właśnie od finansów publicznych.
- Od publikacji ostatnich danych miesięcznych dotyczących sytuacji w budżecie miną za chwilę dwa miesiące. Wiemy, co działo się w budżecie państwa do lipca, i ten obraz nie był zbyt optymistyczny. Nie wiemy, co z budżetem działo się w sierpniu i wrześniu, a dane te mogą być bardzo niekorzystne. Szczególnie że polska gospodarka znajduje się w recesji, a struktura wzrostu gospodarczego w Polsce jest wyjątkowo niekorzystna dla strony dochodowej budżetu państwa - przekonuje.
Według niego nowy rząd musi przejrzeć strukturę wydatków i ukształtować ją na bardziej rozwojową i proinwestycyjną. Trzeba się jednak także przyjrzeć stronie dochodowej i ustawić ją tak, by bardziej sprzyjała aktywności gospodarczej.
- Rekordowy deficyt budżetu na poziomie prawie 165 mld zł i rekordowe potrzeby pożyczkowe brutto na poziomie ponad 420 mld zł w obecnym projekcie mogą być ogromnym problemem dla przyszłego ministra finansów - przewiduje Ludwik Kotecki.
Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl