Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. AZI
|

TIR-y utknęły w kolejkach na granicy. Każda doba to kilkaset euro straty

9
Podziel się:

Po zamknięciu przejścia granicznego w Kuźnicy transport przeniósł się na przejście w Bobrownikach, gdzie w efekcie TIR-y stoją na granicy kilkadziesiąt godzin. Każda doba stania kierowcy na przejściu granicznym to strata kilkuset euro - mówi Andrzej Bogdanowicz, dyrektor generalny Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego.

TIR-y utknęły w kolejkach na granicy. Każda doba to kilkaset euro straty
Jeśli kierowcy TIR-a wypadnie dzień stania w kolejce, nie pojedzie od razu w trasę (Suszek/REPORTER)

Jego zdaniem kolejki na przejściach z Białorusią i Ukrainą zawsze były, ale znacznie krótsze. Tymczasem w środę rano było to 39 godzin czekania, a wieczorem już 67. - Nie mamy dokładnych danych, ile w kolejce w Bobrownikach jest polskich samochodów, ale szacujemy, że jakieś 30 proc. to nasi - twierdzi ekspert.

- W transporcie średniodystansowym każda dodatkowa doba postoju na granicy powoduje, że w następnym tygodniu pracy kierowcy, taki przewóz się nie mieści w grafiku - wyjaśnia Andrzej Bogdanowicz.

Zobacz także: Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy. "Ostatnie noce są niebezpieczne"

Dodaje, że kierowca musi wtedy odebrać odpoczynek tygodniowy po 5 dniach pracy, więc jeśli wypadnie mu jeden dzień stania w kolejce, nie pojedzie już od razu w podobną trasę. - Jak mówią przewoźnicy, z tygodniowego zarobku jest to strata 50 proc., czyli jakieś kilkaset euro, albo całości jakieś 1,5 tys. euro - mówi ekspert.

Jego zdaniem straconej doby nie da się już nadrobić. - Trasy są tak dobierane, że kierowca w tygodniu robi takie dwie albo jedną. Jak robi jedną, wtedy strata jednego czy dwóch dni powoduje, że w następnym tygodniu on już nie pojedzie - dodaje.

Zamknięcie przejścia w Kuźnicy nie wywraca rynku

Według niego na szczęście transport na Wschód realizowany przez polskich przewoźników w ostatnich latach znacznie zmalał. Dodał, że powodem z jednej strony było wypieranie polskich przewoźników przez firmy białoruskie, ukraińskie, czy rosyjskie. To także rezultat embarga nałożonego na Mińsk, co wykorzystują zwłaszcza Rosjanie.

- Jeszcze kilka lat temu do tych trzech krajów polskie firmy robiły ponad 1 mln przejazdów rocznie, teraz 30, może 40 proc. tego, więc sytuacja z zamknięciem przejścia w Kuźnicy, nie wywraca nam rynku - ocenia ekspert.

Bobrowniki to obecnie jedyne w regionie przejście graniczne obsługujące drogowy ruch towarowy. Od rana we wtorek zamknięte jest do odwołania sąsiednie przejście w Kuźnicy. Niedaleko tego przejścia, po stronie białoruskiej znajduje się od poniedziałku koczowisko kilkuset migrantów, dochodziło tam do prób sforsowania granicy siłą.

W środę rano czas oczekiwania na odprawę w Bobrownikach szacowany był na 39 godzin, w kolejce stało ponad 800 ciężarówek. Według danych Krajowej Administracji Skarbowej i Straży Granicznej, wieczorem czas oczekiwania na wyjazd z Polski przez to przejście sięgał już 67 godzin. A w kolejce o długości 25 km stało 1,2 tys. ciężarówek.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(9)
aaa
2 lata temu
Bardzo dobrze odprawiać wolno, zabraknie im jedzenia to zmiękną
wuu
2 lata temu
Dobra rada naszych polityków!!! Trzeba się było ubezpieczyć!!! A jeździć przez Ukrainę albo Rosję!!! Na białoruś zamknąć wszystko na drodze, kolei i loty również!!!! A firmy jak są takie sprytne pomimo embarga niech sobie radzą!!!
123
2 lata temu
Zamknąć granicę z Czechami i nie pić czeskiego piwa w dniu niepodległości jako odwet za Turów.
stnohu
2 lata temu
Zawsze zastanawia mnie... jak ci kierowcy w tych korkach, w ktorych stoja tak wiele godzin... jak oni sraja? Bo przeciez tam chyba nie ma tylu kibli na granicy, co?
Fwel
2 lata temu
Trzeba zamknąć na cztery spusty. Po co mają rozjeżdżać polskie drogi.