Po powrocie do Białego Domu Donald Trump wrócił do polityki "maksymalnej presji" skierowanej wobec Iranu. Zakłada ona odizolowanie kraju Ajatollahów od światowej gospodarki i zredukowanie eksportu surowców energetycznych, a w szczególności irańskiej ropy naftowej, która mimo sankcji wciąż skutecznie dostarczana jest do Chin.
Prezydent USA w wywiadzie dla Fox Business podkreślił, że kwestię Iranu można rozwiązać na dwa sposoby - albo militarnie lub poprzez nową umowę redukującą irański program nuklearny. Irański przywódca duchowy Ajatollah Ali Chamenei stanowczo odrzucił możliwość negocjacji z USA, podkreślając, że Teheran nie da się zastraszyć.
Prezydent Iranu Masud Pezeszkian oświadczył we wtorek, że nie podejmie negocjacji z Donaldem Trumpem, jeśli USA będą kontynuować groźby. - Nie będę z tobą negocjował, dopóki mi grozisz. Rób sobie, co chcesz - powiedział cytowany przez irańskie media państwowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tymczasem USA zwiększają presje na Teheran, anulując wyłączenia sankcyjne wobec eksportu energii do sąsiednich krajów regionu, które administracja amerykańska wprowadziła w 2018 r., po tym Trump wycofał się z umowy nuklearnej z Iranem i nałożył restrykcje.
Trump dokręca śrubę. Nie ogląda się na sojusznika
W oświadczeniu wydanym w niedzielę Departament Stanu USA stwierdził, że decyzja o nieprzedłużeniu zwolnienia została podjęta w celu uszczelnienia sankcji. "Nie pozwolimy Iranowi na żadną formę ulgi gospodarczej lub finansowej" - poinformowano w dokumencie.
Oznacza to, że na amerykańskie sankcje narazi się również każdy inny kraj kupujący irańską energię, ale również ropę naftową i inne surowce energetyczne. Wyprowadzając kolejny cios wobec Iranu, Trump nie ogląda się. Rykoszetem uderza bowiem w "kluczowego partnera" USA w regionie, jak został nazwany w poprzedniej kadencji Trumpa, proamerykański rząd w Iraku. W kraju tym stacjonuje około 2,5 tys. amerykańskich żołnierzy wspierających władze w walce z islamskimi grupami terrorystycznymi.
Irak został zwolniony z restrykcji 2018 r. i z racji tego, że gospodarka tego kraju zależna była od dostaw energii z sąsiedniego Iranu, miał do tej pory prawo kupować zarówno energię, jak i gaz potrzebny do jej produkcji. To wyłączenie właśnie przestało obowiązywać.
Jak wskazuje katarski serwis Al Jazeera, zwolnienie dotyczyło bezpośrednio energii elektrycznej. Przedstawiciele ambasady USA w Bagdadzie podkreślają, że import z Iranu stanowi zaledwie cztery procent zużycia energii elektrycznej w Iraku i wzywają do "wyeliminowania uzależnienia od irańskich źródeł energii tak szybko, jak to możliwe".
Choć ostatni ruch USA dotyczy przede wszystkim energii elektrycznej, to z punktu widzenia Iraku znacznie bardziej martwiąca jest zapowiedź tego, że mogą też pojawić się podobne blokady wyłączenia względem importu gazu. Może to doprowadzić, zwłaszcza latem, do poważnych niedoborów energii. Wówczas społeczne niezadowolenie skieruje się na Stany Zjednoczone, a nie na Iran, który do tej pory Irakijczycy obwiniali za niewywiązywanie się z dostaw i nadmierny wpływ na kraj - tłumaczy nam Sara Nowacka, analityczka ds. państw arabskich Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Irak w wyniku zniszczeń wojennych, korupcji i złego zarządzania od lat boryka się z niedoborami energii elektrycznej. By stabilizować system energetyczny kraju, musi importować surowce energetyczne do jej wytwarzania, a także bezpośrednio samą energię z zagranicy.
Irak zużywa rocznie ponad 81,2 GWh (gigawatogodzin) energii elektrycznej. Produkcja krajowa oparta przede wszystkim na elektrowniach gazowych i naftowych zapewnia jedynie 66 proc. zapotrzebowania kraju. Pozostałe 34 proc. zmuszony jest importować przede wszystkim z Iranu i częściowo z Turcji.
W obliczu zaostrzenia sankcji amerykańskich Irak staje na krawędzi kryzysu energetycznego. Trzech irackich urzędników ds. energii, którzy rozmawiali z agencją Reutera, stwierdziło, że kraj nie ma natychmiastowych alternatyw, aby zrekompensować energię importowaną z Iranu. Odcięcie tych dostaw spowoduje poważny problem z zapewnieniem wystarczającej ilości energii elektrycznej na pokrycie krajowego zużycia.
Gazowa zależność
Irak pilnie szuka zabezpieczenia dla dostaw gazu do kraju, bowiem obawia się, że polityka "maksymalnej presji" oznaczać będzie również sankcje na gaz. Ahmad Moussa, rzecznik irackiego Ministerstwa Energii Elektrycznej, cytowany przez portal Al Jazeera wyjaśnia, że gdyby zakazano także importu gazu, "spowodowałoby to utratę przez Irak ponad 30 proc. energii elektrycznej".
Produkcja całej energii elektrycznej z gazu ziemnego stanowi w Iraku ponad 57 proc., z ropy naftowej kolejne 37 proc.
Według danych prezentowanych przez agencją Reutera w 2024 roku Irak importował z Iranu do 50 mln m sześc. gazu dziennie na podstawie pięcioletniego porozumienia podpisanego w marcu 2024 roku. Wartość tego importu szacowano na 4-5 mld dol. rocznie.
- Ta zależność od Iranu była krytykowana zarówno przez społeczeństwo, jak i cześć irackich polityków. Padały zarzuty, że Iran dostosowuje eksport do politycznych potrzeb. Mimo tego, władze w Bagdadzie miały swego rodzaju sojusz z Iranem. Nawet część z instalacji, które przetwarzały zasoby na energię elektryczną, były specjalnie wybudowane blisko granicy właśnie z Iranem, żeby jakby na stałe w pewien sposób uzależnić Irak od tego importu z kierunku irańskiego - zaznacza analityczka PISM.
Jak podkreśla Sara Nowacka, może być to bodziec dla przyśpieszenia dywersyfikacji dostaw. Żeby zacieśnić współpracę wewnątrz państwa, choćby z rejonu kurdyjskiego. oraz współpracy z innymi krajami arabskimi z Zatoki Perskiej oraz z Turcją. - Takie sieci przesyłowe też były wybudowane z kierunku tureckiego. Są też pewne możliwości produkcji rodzimej choćby z ropy. Problemem jest jednak brak infrastruktury, a nie brak samych zasobów - dodaje.
W związku z możliwymi problemami z dostawami gazu z Iranu Bagdad planuje wynająć pływający terminal LNG od firmy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Terminal ten ma być zlokalizowany w porcie Khor al-Zubair i zabezpieczać dostawy 14 mln m sześc. gazu dziennie. Według Reutersa, ma on szansę na uruchomienie najwcześniej w połowie 2025 r.
Kluczowy problem Trumpa
Prezydent Trump wielokrotnie wysyłał sygnały, że chciałby rozwiązać kwestię Iranu i widzieć ten kraj jako prosperujący, ale bez możliwości posiadania broni jądrowej. Przypomnijmy, że Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej ostrzegła, że Iran zwiększył zapasy materiałów rozszczepialnych o ponad 50 proc., co - jak podaje Reuters - jest ilością wystarczającą, by wyprodukować sześć bomb atomowych.
Dla amerykańskiego prezydenta rozwiązanie problemu zbrojenia się Iranu jest nie tylko kwestią bezpieczeństwa, może być też kluczem do bliskowschodniej układanki. Jak pisaliśmy w money.pl, Teheran jest zagrożeniem dla najbliższych sojuszników USA w tym regionie - Izraela oraz Arabii Saudyjskiej. Wspierając ruchy islamistyczne na Bliskim Wschodzie, angażuje również Amerykanów stacjonujących w Iraku.
Sara Nowacka zwraca jednak uwagę, że naciski na Iran poprzez ostre cięcia, które mogą uderzyć w Irak mogą działać przeciwnie do oczekiwań Trumpa. - Irackie społeczeństwo wcale nie jest jakoś szczególnie proirańskie. Jednak z drugiej strony niedobory energii były katalizatorem masowych demonstracji i niepokojów w Iraku. Teraz gniew społeczny może zwrócić się w stronę USA. Pewnie dużo sensowniej byłoby to zrobić w jakiejś takiej stopniowej sekwencji, a nie od razu zamykać możliwość dostarczania wszystkich tych zasobów z Iranu - stwierdza ekspertka PISM.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl