Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

Trzy manipulacje wicepremiera. O co naprawdę Kaczyński chce zapytać Polaków w referendum?

429
Podziel się:

Prezes PiS Jarosław Kaczyński zdradził treść pierwszego pytania referendalnego. Polacy zdecydują w nim o "wyprzedawaniu majątku" publicznego, czyli sprzedaży poniżej jego wartości. Eksperci pokazują, jak dokonuje takich wyprzedaży obecny rząd.

Trzy manipulacje wicepremiera. O co naprawdę Kaczyński chce zapytać Polaków w referendum?
Trzy manipulacje wicepremiera. O co naprawdę Jarosław Kaczyński pyta Polaków w referendum? (PAP, PAP/Radek Pietruszka)

Czy jesteś za wyprzedażą państwowych przedsiębiorstw? – pyta w filmiku opublikowanym w piątek rano w serwisie X (dawniej Twitter) wicepremier i prezes PiS Jarosław Kaczyński. I czyta z kartki dalej tekst: "Niemcy chcą osadzić Tuska w Polsce, aby wyprzedawał wspólny majątek". Jego zaplecze (tj. Tuska - red.) - ciągnie dalej lider PiS - mówi o tym wprost.

Następnie pojawia się fragment programu "Gość Radia ZET", w którym na pytania dziennikarza Bogdana Rymanowskiego ekonomista Bogusław Grabowski odpowiada, że po ewentualnej wygranej w wyborach parlamentarnych KO powinna sprywatyzować spółki państwowe, takie jak porty, lotniska czy koncerny paliwowe. "Nie możemy do tego dopuścić!" - apeluje w nagraniu prezes PiS.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Wielki powrót Giertycha? "Ma serce do walki, przydałby się"

Zapytaliśmy ekonomistów oraz specjalistów od spółek państwowych, co Jarosław Kaczyński naprawdę chciał przekazać w nagraniu Polakom. Z odpowiedzi wynika, że doszło do kilku manipulacji.

Manipulacja nr 1. Celowo użyto słowa "wyprzedaż" zamiast słowa "sprzedaż"

- W słowniku prawa handlowego w odniesieniu do spółek, nie ma takiego pojęcia, jak "wyprzedaż", jest słowo "sprzedaż" - zaznacza na wstępie rozmowy z money.pl proszący o anonimowość wysokiej rangi były urzędnik w kontrolowanym przez rząd PiS Funduszu Rozwoju Spółek.

Jak dodaje nasz rozmówca, słowo "wyprzedaż" kojarzy mu się ze sklepem, który wyzbywa się np. psującego się towaru po niższej cenie, byleby zszedł on ze stanu magazynowego.

Według eksperta słowa tego użyto w nagraniu celowo, by zasugerować Polakom, że sprzedaż państwowego majątku przez ewentualny przyszły rząd Koalicji Obywatelskiej będzie odbywała się poniżej jego wartości rynkowej.

Nasz rozmówca, który bardzo dobrze orientuje się w wielkich projektach rządowych, pokazuje na konkretnym przykładzie, że "wyprzedaż" ma miejsce już teraz, w wykonaniu rządzącej ekipy.

- Najpierw, poprzez fatalne zarządzanie przez niekompetentnych ludzi powiązanych z PiS, doprowadzono spółkę ST3 Offshore w Szczecinie do upadłości, a następnie w imieniu państwa została ona sprzedana przez urzędników sądowych zagranicznemu inwestorowi, czyli duńskiej spółce Vestas - tłumaczy.

Z kolei według ekonomisty i polityka KO prof. Dariusza Rosatiego "PiS zna się na wyprzedażach jak mało kto". Idealnym przykładem pisowskiej "wyprzedaży", czyli sprzedaży poniżej wartości rynkowej firmy, jest historia łączenia Lotosu i Orlenu. Część aktywów Lotosu została sprzedana poniżej ich wartości.

Przypomnijmy: Orlen sprzedał część udziałów w Lotosie, by móc dokończyć fuzję z gdańskim koncernem. Był to wymóg Komisji Europejskiej, która w ten sposób chciała przeciwdziałać powstaniu absolutnego monopolisty na polskim rynku przetwórstwa ropy.

Dziennikarze TVN24 ustalili, że zależna od Lotosu spółka zajmująca się wytwarzaniem i sprzedażą asfaltów oraz utrzymaniem terminali paliwowych – Lotos Terminale – została sprzedana prywatnej firmie Unimot za 360 mln zł. Była to mocna przecena. Tylko sam kapitał zakładowy Lotos Terminale wynosił bowiem 679,6 mln zł.

Nie można nie wspomnieć też o ważniejszej transakcji podziału Lotosu, jaką była sprzedaż niemal jednej trzeciej Rafinerii Gdańskiej Saudyjczykom (30 proc. udziałów w rafinerii za 1,15 mld zł przejęło Saudi Aramco).

Przed sprzedażą rafineria została gruntownie zmodernizowana. Koszt wszystkich inwestycji w okresie ostatnich 16 lat sięgał 10 mld zł. Zaznaczmy jednak, że inwestycje mogą być finansowane długiem i się amortyzują. Wg sprawozdania finansowego za 2022 rok cały kapitał własny spółki wynosił 4,03 mld zł.

Manipulacja nr 2. Niemcy każą Tuskowi wyprzedawać nasz narodowy majątek za bezcen

W narracji PiS Niemcy są hegemonem, który rządzi całą Europą za pośrednictwem Komisji Europejskiej i własnych wpływów politycznych i finansowych. Pytanie właściwe zatem brzmi, czy Komisja Europejska może zmusić polski rząd – w wyniku nacisków Niemiec - do sprzedaży państwowych spółek?

Główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju i ekspert od spółek państwowych Marcin Zieliński mówi, że w "normalnych" warunkach, przy zdrowej gospodarce, nie ma takiej możliwości, by jakiś zewnętrzny podmiot - włączając w to KE - mógł wpływać na procesy prywatyzacyjne w Polsce.

Poza tym, nawet gdyby obecne państwowe spółki zostały sprywatyzowane, to i tak państwo dysponuje narzędziami, by nie dopuścić do ich późniejszego przejęcia przez niepożądane podmioty. Temu m.in. służy ustawa z 2015 r. o kontroli niektórych inwestycji, która pozwala rządowi na zablokowanie sprzedaży prywatnej firmy z sektora strategicznego.

Inaczej sytuacja wygląda, gdy państwo jest np. bardzo zadłużone i zwraca się o pomoc w spłacie swoich zobowiązań do instytucji międzynarodowych. Instytucje te mogą warunkować udzieloną temu państwu pomoc od przeprowadzenia niezbędnych reform, cięć w wydatkach publicznych oraz pozyskania kapitału z prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw.

Druga sytuacja, w której Komisja Europejska może doprowadzić swoimi decyzjami do wymuszonej sprzedaży firm państwowych, to udzielanie przez rząd tym firmom państwowym niedozwolonej pomocy publicznej. Takie sytuacje w Polsce się już zdarzały.

Przykładem może być upadłość stoczni Nowa w Szczecinie. W 2008 r. KE uznała, że pomoc udzielona przez państwo polskie łamie zasady konkurencji, w związku z tym stocznie w Gdyni i Szczecinie zmuszone będą do zwrócenia jej, co finalnie doprowadziło do upadłości zakładu zatrudniającego 4,5 tys. pracowników oraz wymusiło decyzję o jego sprzedaży.

Manipulacja nr 3. Bogusław Grabowski jest "zapleczem" Tuska

Jak zaznacza w rozmowie z money.pl Bogusław Grabowski, nie jest on żadnym doradcą Donalda Tuska. Ekonomista podkreśla, że był gościem w Radiu ZET pół roku temu. Tłumaczy, że PiS, wycinając z całej rozmowy z Bogdanem Rymanowskim jeden fragment: "Firmy paliwowe, energetyczne, porty mają być prywatne? Lotniska? Absolutnie tak", dopuścił się manipulacji.

- Byłem w Radiu ZET jakieś pół roku temu. Od tego czasu PiS już zrobił spot ze zmanipulowaną moją wypowiedzią. On był wstawiony na strony Prawa i Sprawiedliwości. Teraz kawałek tego zmanipulowanego, poprzedniego spotu, wstawiają do spotu z pytaniem referendalnym. Każdego zachęcam: niech przesłucha tę rozmowę w całości - mówi nam Grabowski.

Epilog. Co naprawdę powiedział prezes?

O co chodzi PiS-owi z "wyprzedażą" spółek państwowych?

Zdaniem pełnomocnika marszałka województwa zachodniopomorskiego do spraw gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Rafała Zahorskiego pytanie to należy czytać jako: "czy jesteś za powrotem PRL, czy za gospodarką wolnorynkową"?

- PiS wskazuje w nim jasno, w którym kierunku będzie podążać Polska w razie ich wygranej w wyborach. To fundamentalne pytanie o przyszły ustrój gospodarczy kraju po wyborach – podkreśla nasz rozmówca.

Dodaje, że odpowiadając na to pytanie przy urnach, Polacy przypieczętują los tysięcy niekompetentnych, politycznych aparatczyków oraz ich rodzin i znajomych powiązanych z PiS, którzy na państwowych posadach zamiast interesu spółek, pilnują jedynie interesów rządzącej partii.

Poza tym spółki te służą bardzo różnym funduszom rządowym jako wehikuły do wyprowadzania - w formie różnych bezzwrotnych pomocy i dotacji - publicznych pieniędzy.

Z kolei Marcin Zieliński dodaje, że słowo "wyprzedaż" ma za zadanie zohydzić Polakom proces prywatyzacji. A ten, w przypadku wielu spółek państwowych jest konieczny, jeśli chcemy, żeby polska gospodarka się rozwijała.

W rzeczywistości bowiem, jak mówi Zieliński, "za pytaniem referendalnym kryje się chęć utrzymania nad spółkami politycznej kontroli, by politycy mogli je obsadzać swoimi nominatami i realizować za ich pośrednictwem swoje cele ze szkodą dla obywateli".

Jest to również pułapka zastawiona na przyszły rząd spoza PiS, bo wola narodu wyrażona w referendum zakazująca prywatyzacji państwowego majątku będzie dla przyszłych rządzących wiążąca.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(429)
Gabi
9 miesięcy temu
Obrzydliwa polityka jest obecnie. Właściwie kampania wyborcza nie jest mi potrzebna. Wiem na kogo zagłosuję, obserwuje polityków 8 lat i wyciągam wnioski. Kłamców i manipulantów nie popieram.
marek-70lat
9 miesięcy temu
Konio?Zapytaj ile ziemi ukradła czarna mafia Polakom dzięki komisji majątkowej.
to jest dobre...
9 miesięcy temu
czy jesteś za wyjaśnieniem na jakiej podstawie obecny prezes nbp a wtedy prezes BGK umorzył dług PIS zaciągnięty na przejęcie majątku narodowego (nowogrodzka srebrna i inne)????
TakaPrawda
9 miesięcy temu
Z PiSem jest dokładnie jak z ruskimi, jak mówią że czegoś nie robią tzn że robią i tak jest z wyprzedażą to oni wyprzedają polskę za grosze i jeszcze ją grabią i tak też jest z uchodźcami których ściągają tysiącami
PiS nie
9 miesięcy temu
Czy jesteś za dalszą rabunkową wycinką lasów i przeznaczeniem pozyskanych pieniędzy na PISowskie potrzeby?
...
Następna strona