Ważny ruch ws. wyborów. Duda decyduje, co z ustawą. Rząd już szykuje plan awaryjny
W piątek Andrzej Duda ma zdecydować, co z tzw. ustawą incydentalną, która przewiduje procedurę orzekania o ważności wyborów prezydenckich z pominięciem obecnego składu kwestionowanej izby Sądu Najwyższego. Jako że podpis głowy państwa jest mało prawdopodobny, w koalicji już szykowane są plany awaryjne.
Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że najbardziej prawdopodobne jest albo prezydenckie weto, albo skierowanie przez Andrzeja Dudę ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, co w dzisiejszych uwarunkowaniach jest w praktyce równoznaczne z wetem. Nasi rozmówcy z Pałacu przekonują, że dla Andrzeja Dudy bardziej strawna była pierwotna wersja ustawy, z którą wyszedł Szymon Hołownia i jego ugrupowanie.
Dziś o ważności wyborów orzeka Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (IKNiSP), której status jest kwestionowany m.in. przez europejskie trybunały. Izba ta stwierdza również ważność pozostałych wyborów, np. parlamentarnych. W przypadku wyborów prezydenckich jednak izba Sądu Najwyższego musi najpierw potwierdzić ważność wyborów, a dopiero potem może dojść do zaprzysiężenia nowej głowy państwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polacy poprawiają pomysł Muska. Budują pociąg przyszłości - Przemek Ben Pączek w Biznes Klasie
Kontrowersyjne kryterium
Wyjściowa wersja ustawy incydentalnej zakładała, że o ważności wyborów - zamiast kwestionowanej IKNiSP - miałyby decydował pełne składy trzech niekwestionowanych izb SN. To izby: cywilna, karna oraz pracy i ubezpieczeń społecznych. Ale w toku prac parlamentarnych nad ustawą KO i PSL wprowadziły inny mechanizm - że o ważności wyborów decydować miałoby 15 najstarszych stażem sędziów SN. To niejako z automatu wykluczałoby z tego procesu tzw. neosędziów, którzy są z nadania Krajowej Rady Sądownictwa po 2018 roku.
Zwolennicy tego rozwiązania, jak choćby Rzecznik Praw Obywatelskich, podkreślają, że jest to obiektywne kryterium, stosowane w innych instytucjach. Ale przeciwnicy, choćby w Pałacu Prezydenta, podkreślają, że choć kryterium jest obiektywne, to jednak w tym konkretnym przypadku z łatwością można było przewidzieć, jaki będzie efekt jego zastosowania, tzn. konkretne nazwiska sędziów.
Dlatego bardziej podobała nam się pierwotna wersja ustawy - przyznaje rozmówca z otoczenia Andrzeja Dudy.
Plan B Polski 2050
Decyzja Andrzeja Dudy w kłopotliwej sytuacji stawia marszałka Szymona Hołownię, ponieważ według Konstytucji ważność wyboru prezydenta stwierdza Sąd Najwyższy, a marszałek, który kwestionuje IKNiSP, będzie miał problem, co zrobić po orzeczeniu izby.
Nie mówiąc już o tym, że nie można wykluczyć, iż powtórzy się sytuacja z wygaszeniem mandatów posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, gdy w sprzeczny sposób, dublując orzeczenia, orzekały dwie izby SN. Nie ma wprawdzie mowy o scenariuszu dwóch prezydentów, bo - jak wspomnieliśmy wcześniej - zgodnie z Konstytucją Sąd Najwyższy najpierw stwierdza ważność wyboru. Jeśli jej nie stwierdzi, wówczas trzeba powtórzyć wybory, które rozpisuje marszałek Sejmu.
Jakie dylematy może mieć Hołownia? Jeśli zwycięzca będzie jasny i IKNiSP orzeknie ważność wyboru, problem będzie mniejszy, ale i tak pozostaje pytanie, czy marszałek zignoruje orzeczenie, czy stwierdzi, że procedura została wypełniona.
Większy problem może być, gdy IKNiSP orzeknie, że wybór nie był ważny, a orzeczenie będzie budziło kontrowersje. Czy w takim razie marszałek ma zaprzysiąc kandydata, wbrew orzeczeniu IKNiSP, czy rozpisać nowe wybory? Nie mówiąc już o tym, gdyby w Sądzie Najwyższy pojawiły się dwa sprzeczne orzeczenia.
Hołownia jest pod dużą presją dużej części środowiska prawniczego i polityków koalicji, którzy domagają się ignorowania IKNiSP. Z drugiej strony jest ustawa o Sądzie Najwyższym, która wskazuje, że o wyborach orzeka właśnie ta izba. Dlatego, by uniknąć tych dylematów, marszałek wolałby mieć jasne przepisy w tej sprawie.
Stąd może się pojawić kolejny projekt. Jak słyszymy, może być to powrót do pierwotnej koncepcji, by o ważności wyborów orzekali sędziowie z trzech Izb z wyłączeniem IKNiSP. Tyle że w takim przypadku w składzie zapewne znajdą się tzw. neosędziowie, czemu z kolei będzie sprzeciwiała się "jastrzębia" część środowisk prawniczych i część posłów koalicji.
Plan B Koalicji Obywatelskiej
W KO słyszymy z kolei, że raczej nie ma sensu wychodzić z kolejnym projektem ustawy i czekać na decyzję Andrzeja Dudy. Dlatego obrano inną drogę. Z naszych informacji wynika, że zostały zamówione ekspertyzy prawne, które mają na celu opisanie aktualnego stanu prawnego i znalezienia prób wyjścia z impasu w sytuacji, gdy przepisy (wskutek prezydenckiego weta) się nie zmienią.
Nieoficjalnie słyszymy, że ekspertyzy piszą konstytucjonalista prof. Marek Chmaj i prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Przemysław Rosati. Obie mają być omówione we wtorek 11 marca na posiedzeniu sejmowej podkomisji stałej do spraw nowelizacji prawa wyborczego.
Kryzys z Sądem Najwyższym nie ma charakteru konstytucyjnego. To ustawy regulujące jego prace popsuły ten sąd. Dlatego należy poszukać jakiegoś prawnego wyjścia z tej sytuacji poprzez interpretację stanu prawnego - tłumaczy rozmówca z KO.
Pozostali koalicjanci - Lewica i PSL - raczej zamierzają stać w tej sprawie z boku. - To Hołownia podniósł larum, jaka to tragedia się stanie, jak nie będzie tej ustawy incydentalnej, nie my. Ale nie będziemy otwarcie walić w Hołownię z tego tytułu. Jak nie będzie nowej ustawy, to nic się po prostu nie zmieni - mówi rozmówca z Lewicy.
Na razie sprawa jest w stanie zawieszenia. Kampania się toczy i bieżące rozpatrywania zażaleń na decyzję PKW należy - zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym - do IKNiSP. Chodzi o takie decyzje jak odmowa rejestracji kandydata czy jego komitetu wyborczego. Jednocześnie trwają wybory uzupełniające do Senatu na wakat po Bogdanie Klichu, który ma być ambasadorem w USA. Tu też instancją rozstrzygającą ma być IKNiSP.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl